- Powtarzałem wielokrotnie, że nowy system nie jest doskonały i coraz bardziej to widać - twierdzi Małysz. - Weźmy skok Simona Ammanna. Po pierwszej próbie miał dużą przewagę, w drugiej poleciał cztery metry dalej niż Ville Larinto, a przegrał. To nic fajnego dla widzów - komentuje najbardziej utytułowany polski skoczek.
Małysz nawiązuje do sytuacji z Kuopio, kiedy Ammannowi przez warunki atmosferyczne sędziowie odjęli mu ponad 15 punktów. Według Polaka nowy system, który poza odległością i stylem bierze pod uwagę także siłę wiatru, uczyni skoki mało zrozumiałą i atrakcyjną dyscypliną. - Jak tak dalej pójdzie, coraz mniej ludzi będzie oglądało skoki narciarskie, bo nie będą rozumieli. Jak ma być inaczej, skoro my sami tego nie rozumiemy? - pyta.
Choć Małysz chciałby powrotu starych zasad, to nie wierzy, że jest on możliwy. - Chyba tak zostanie, bo FIS nie będzie chciał przyznać się do błędu. Organizacja, która rządzi w tym sporcie nikomu nie pozwoli sobie nic zarzucić - komentuje.
- Tam zawsze dobrze skakałem... podczas treningów. W zawodach bywało różnie - mówi Małysz przed piątkowymi kwalifikacjami w Lillehammer. Relacja na żywo na Sport.pl od 18.00.
Adam Małysz w Rajdzie Dakar?