Co z Pucharem Narodów. Czy Polakom wystarczy mocy?

Chociaż polscy skoczkowie znakomicie rozpoczęli sezon 2016/2017 i zbudowali olbrzymią przewagę w Pucharze Narodów, niestety tuż po mistrzostwach świata forma Polaków, z wyjątkiem Kamila Stocha, mocno poszybowała w dół. Przed Polakami jednak decydująca walka o Puchar Narodów. - Jednym z kilku powodów słabszej dyspozycji na koniec sezonu może być kumulacja zmęczenia i brak odpowiednio dobranej diety - zauważa fizjolog sportu dr Krzysztof Mizera.

Follow @MajchrzakP

W pierwszej części turnieju Raw Air Polacy spisywali się bardzo słabo, a ich przewaga nad Austrią w Pucharze Narodów niebezpiecznie malała. Po zawodach w Trondheim wynosiła już tylko 188 punktów i wszystko wskazywało na to, że Polacy nie zdołają wywalczyć drużynowego trofeum. Warto dodać, że tuż przed Raw Air biało-czerwoni wyprzedzali zespół Heinza Kuttina o 434 pkt. Polakom pomogła jednak zwyżka formy Kamila Stocha oraz drugie miejsce w konkursie drużynowym. Niestety, w niedzielnych zawodach pozostali podopieczni Horngachera znów znaleźli się w drugiej i trzeciej dziesiątce. To co może cieszyć to fakt, że przewaga w Pucharze Narodów jest stosunkowo bezpieczna, bo wynosi 263 pkt. Trzeba mieć się jednak na baczności, bo przed nami jeszcze trzy konkursy, w tym jeden drużynowy, po którym wszystko może się zmienić.

Wąska kadra to minus

Warto spojrzeć na to, ilu zawodników punktuje w najlepszych ekipach. Polska uzależniona jest sześciu osób. Kamil Stoch, Maciej Kot i Piotr Żyła zgromadzili 2926 pkt, co stanowi ponad 55% całego polskiego dorobku (łącznie z konkursami drużynowymi). Ważnym ogniwem jest także Dawid Kubacki, który ma 321 pkt. Zarówno Jan Ziobro, jak i Stefan Hula przekroczyli po 100 pkt. Niestety bardzo słabo prezentowali się Klemens Murańka i Aleksander Zniszczoł, którzy razem uciułali ledwie 11 ,,oczek''. Daje to łącznie 8 zawodników, którzy zdobywali punkty w PŚ, ale trzeba zaznaczyć, że tylko sześciu z nich wniosło solidne wiano.

Zdecydowanie lepiej wygląda to u naszych głównych konkurentów, czyli Austriaków. W zespole Heinza Kuttina punktowało aż 11 reprezentantów. O ile zdobycze najlepszej piątki austriackich skoczków wyglądają bardzo podobnie do tych osiąganych przez liderów polskiej drużyny, to nasi rywale potrafili zdobywać punkty większą liczbą zawodników. Bardzo ciekawą kwestią jest to, że Markus Schiffner, Clemens Aigner, Daniel Huber, Florian Altenburger, Elias Tollinger i Daniel Huber zdobyli ponad 150 punktów, które mogą okazać się bardzo ważne w kontekście walki o Puchar Narodów.

Od deski do deski

Najlepsza czwórka polskiej kadry startowała w każdym z 23 dotychczasowych indywidualnych zawodów i w czterech konkursach drużynowych. Wydaje się, że w czasie turnieju Raw Air przyszło lekkie zmęczenie, które zabrało tzw. ,,świeżość' bardzo potrzebną w skokach narciarskich. U naszych konkurentów pojawiali się rezerwowi zawodnicy, którzy dołożyli sporo punktów, niestety nasza kadra B była za słaba nawet na Puchar Kontynentalny. - Mimo że skoczkowie przygotowują się długo do wysiłku, jakim jest cały sezon, to w pewnym momencie może pojawić się problem przetrenowania wynikający nie tyle ze zbyt dużej liczby treningów, ale przede wszystkim z natężenia startów. Trzeba wziąć pod uwagę, że zmęczenie kumuluje się przez cztery miesiące, dlatego pod koniec sezonu może brakować odpowiedniej mocy. Oczywiście od razu pojawią się głosy, że ktoś inny to wytrzymał i okazał się lepszy. Wpływ ma na to wiele czynników, w tym te genetyczne. - zauważa fizjolog sportu i trener motoryczny dr Krzysztof Mizera.

Co może być problemem?

Polskim skoczkom nie można odmówić zaangażowania w treningi, a trenerzy doskonale dbają o odpowiedni dobór ćwiczeń. Zawodnikom pomaga także platforma dynamometryczna, na której raz w tygodniu wykonuje się badania pokazujące stopień zmęczenia organizmu. Na tym poziomie ważnym elementem przygotowania sportowca jest także dieta, o której w Polsce często się zapomina. - Jednym z ważnych czynników są kwestie związane z żywieniem. Współpracuję z wieloma polskimi sportowcami w tym z olimpijczykami i zauważam, iż często jest tak, że jak ktoś jest lepszy technicznie, to rzadziej myśli o diecie, bo uważa, że jest mu ona niepotrzebna. Nieprzypadkowo najlepsi piłkarze świata jak Cristiano Ronaldo czy Robert Lewandowski bardzo dbają o swoją dietę i praktycznie nie zdarzają się im kontuzje. Justyna Kowalczyk rok temu mówiła, że nie ma w swoim sztabie dietetyka, który bardzo by jej się przydał. To są jednak wewnętrzne kwestie Polskiego Związku Narciarskiego. Nasi skoczkowie też sami powinni zadbać o ten aspekt. Wszyscy podśmiewają się z papryki Piotra Żyły, a Kamil Stoch wrzuca do sieci zdjęcia hamburgera z frytkami. Na tym poziomie odpowiednio zbilansowana dieta stanowi klucz do sukcesu. Hamburgera nawet mógłbym zrozumieć, jeśli jest on z dobrej jakości mięsa, bułki pełnoziarnistej i konsumowany jest raz na jakiś czas. Nie dopuszczam za to smażonych na oleju frytek. Oczywiście, wszystko jest dla ludzi, ale nie w czasie trwania sezonu, w którym co tydzień są zawody, a ostatnio nawet codziennie - mówi fizjolog.

Dieta jest tylko jednym z elementów składających się na formę skoczków, ale sam Kamil Stoch przyznał niedawno, że nie ma specjalnego programu żywieniowego. - Jem to, na co mam ochotę. Nie stosuję ani papryki ani bułki z bananem - mówił po 65. Turnieju Czterech Skoczni. - Bardzo ważną kwestią jest sama regeneracja po wysiłku. Możemy ją podzielić na zewnętrzną, która odbywa się za pomocą różnych urządzeń stosowanych przez fizjoterapeutów i tą wewnętrzną, pomaga jej właśnie dobra dieta. Nawet najlepszy sprzęt do odnowy biologicznej nie zastąpi wewnętrznej regeneracji organizmu. Na takim poziomie jest to sprawa kluczowa - zaznaczył trener motoryczny. Wszystkie drużyny koncentrują się na walce technologicznej, o to by mieć jak najlepszy sprzęt, a czasem warto poszukać też bliżej. Nie należy od razu zakładać, że przez brak dietetyka polscy skoczkowie stracili impet w końcówce sezonu, ale na pewno jest to obszar, który powinien być rozwijany, bo o ważnych zwycięstwach często decydują detale.

Raw Air to przesada

Sezon jest bardzo długi, a wielu skoczków narzeka na problemy zdrowotne. W polskiej ekipie największe problemy miał Dawid Kubacki, który w Oslo i w Trondheim startował na środkach przeciwbólowych. Polak nie był w stanie normalnie chodzić, dopiero tabletki i mocne rozgrzanie mięśni i pozwoliło mu na udział w konkursie. Niestety od razu odbiło się to na wynikach. - Wielu sportowców nawet nie przyznaje się, że coś im dolega, po prostu biorą paracetamol i ruszają na zawody. Ma to jednak swoje negatywne konsekwencje - dodaje fizjolog sportu.

Wiele osób zastanawia się, czy pomysł turnieju Raw Air, w którym skacze się przez dziesięć dni z rzędu jest dobrą ideą. Skoczkowie zostali zachęceni olbrzymimi narodami finansowymi, ale koszty związane ze zdrowiem są ogromne. Właściwie po każdych zmaganiach zawodnicy mają pobudkę o piątej rano, by tuż po szóstej udać się w podróż do kolejnego miasta. Oczywiście popołudniu trzeba znów iść na skocznie. - Uważam, że ten pomysł jest lekko nietrafiony. Obciążenia są zbyt duże, bo nakłada się na to także wysiłek psychiczny. Przez to, że skacze się codziennie, to nie ma kiedy się odpowiednio zregenerować. Musimy także wziąć pod uwagę, że ten turniej odbywa się na koniec sezonu, gdzie wszyscy zawodnicy są bardzo zmęczeni - zakończył dr Krzysztof Mizera.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.