Kot piąte miejsce w konkursie Pucharu Świata zajął po raz czwarty w karierze. Skakał bardzo dobrze, przekonał, że po fantastycznym lecie, kiedy wygrał pięć z sześciu startów, może należeć do grona najlepszych również zimą. To samo udowodnił Kamil Stoch, choć zajął dopiero 26. miejsce. Podwójny mistrz olimpijski z Soczi upadł w pierwszej serii. Osiągnął wtedy 137 metrów, gdyby się nie przewrócił, miałby notę najpewniej nieznacznie wyższą od Kota, który zajmował piątą pozycję. A tak do rundy finałowej awansował jako 31. zawodnik, tylko dzięki temu, że osiągnął odległość, która stanowiła co najmniej 95 proc. najlepszego wyniku serii.
Stoch zdobył pięć punktów, za 27. miejsce cztery uzyskał Stefan Hula, odpowiednio 15 i 14 punktów wywalczyli sklasyfikowani na 16. i 17. lokacie Dawid Kubacki i Piotr Żyła. W sumie daje to 38 "oczek". Plus 45 punktów Kota - razem 83 punkty. Dużo, biorąc pod uwagę polskie początki poszczególnych sezonów w tym stuleciu.
Przed rokiem Polacy zaczynali od 20 punktów Stocha, który zajął 13. miejsce. Różnica zauważalna. Lepiej niż w piątek w inauguracyjnych zawodach począwszy od sezonu 2000/2001 biało-czerwoni wypadli tylko na starcie sezonu 2001/2002 i w sezonie 2013/2014. W pierwszym przypadku 100 punktów za zwycięstwo w Kuopio zapewnił Adam Małysz, a dwa za 29. miejsce dorzucił Tomasz Pochwała. Naprawdę znacznie lepiej na przestrzeni ostatnich 16 lat w zimę wchodziliśmy tylko raz. 24 listopada 2013 roku loteryjny, jednoseryjny konkurs w Klingenthal wygrał Krzysztof Biegun, piąty był Żyła, szósty - Kot, dziewiąte miejsce zajął Jan Ziobro, a 22. był Dawid Kubacki. W sumie podopieczni Łukasza Kruczka zdobyli wtedy aż 223 punkty.
Po dobrym starcie ludzi Horngachera można mieć nadzieję, że w kolejnych konkursach do takich wyników będą się zbliżać.
Griezmann w hicie i inne najlepsze sportowe reklamy! [WIDEO]
