PŚ w skokach. Kontrolerka sprzętu z FIS: zabawa w policjantów i złodziei

- Skoczkowie naciągali kombinezony w dół, obniżali krocze. Dlatego kazaliśmy wszyć w kombinezony paski - mówi Agnieszka Baczkowska, kontrolerka sprzętu z ramienia Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS). Czy to ukróci kombinacje ze strojami? Pierwszy konkurs nowego sezonu Pucharu Świata 25 listopada w Kuusamo

Obserwuj @LukaszJachimiak

Łukasz Jachimiak: przyzwyczailiśmy się, że w pierwszych konkursach Pucharu Świata oglądamy więcej niż zwykle dyskwalifikacji za niedozwolony sprzęt. Za co spodziewać się wykluczeń tym razem?

Agnieszka Baczkowska: po raz pierwszy od dawna nie mamy w sprzęcie praktycznie żadnych zmian. Jedyną jest wszycie w kombinezon paska nad biodrami, ale to wprowadziliśmy już latem, zawodnicy zdążyli wszystko przetestować. Dlatego nie spodziewamy się licznych dyskwalifikacji.

Myśli pani, że nie będą kombinować, by ten pasek jednak był elastyczny i ruchomy?

- Z założenia pasek ma być zupełnie nieelastyczny. Jeśli się okaże, że ktoś ma elastyczny, to w trakcie kontroli kombinezonu obwód będziemy mierzyć na pasku maksymalnie rozciągniętym, będziemy strój naciągać tak mocno, jak tylko pasek na to pozwoli i dopiero wtedy będziemy mierzyć. Czyli na pewno wyjdzie, że kombinezon jest za duży i będzie dyskwalifikacja.

Mówi pani, że pasek ma być nieelastyczny, ale chyba FIS plastiku nikomu w kombinezon wszywać nie kazał?

- Z naszej strony nie ma zdefiniowanego materiału, z którego pasek ma zostać wykonany. Zazwyczaj jest to nierozciągliwa tasiemka.

Jak pasek dostosowujecie do skoczka? Najpierw mierzycie obwód bioder zawodnika i dopiero mówicie, jaki obwód ma mieć pasek?

- W momencie kontroli mierzymy obwód zawodnika nad kością biodrową, a kombinezon rozkładamy na płasko na stole i wtedy mierzymy obwód na pasku. On może być najwyżej dwa centymetry większy niż obwód skoczka. To maksymalna tolerancja.

Problemem, z którym FIS sobie nie radził było rozciąganie kombinezonów i w długości, i w szerokości?

- Pomysł wprowadzenia paska powstał, bo skoczkowie naciągali kombinezony w dół, obniżali krocze.

O pasek zapytałem Macieja Kota, najlepiej zorientowanego w nowinkach z naszych skoczków. Według niego ten, kto ma wąskie biodra i tak zdoła zsunąć kombinezon.

- Pasek jest ciasny, jego głównym celem jest uniemożliwienie ściągnięcia stroju poniżej kości biodrowej i jeżeli pasek jest przepisowy, to strój nie powinien przez biodra przejść.

Tyle teoria, ale bojąc się, że pasek jednak można zsunąć, tuż przed startem nadal nie pozwalacie zawodnikom dotykać kombinezonów?

- Ten przepis pozostaje. Chociaż nie przesadzajmy, że kombinezonu nie można dotknąć. Chodzi tylko o to, żeby nie robić niczego, co budzi podejrzenia, że skoczek chce go naciągać w którymkolwiek kierunku.

Klepać się po udach można?

- To jest dozwolone.

Co dokładnie nie jest dozwolone?

- Nie można ściągać w dół rękawów, nie wolno ich wydłużać, bo wtedy obniżałby się materiał pod pachą i tworzyłby dodatkową powierzchnię nośną. Tak samo nie można ciągnąć w dół nogawki, żeby nie zwiększać powierzchni nośnej w kroku. Ruchy, które uznamy za szukanie korzyści będą karane.

Rok temu też miało być już na pewno sprawiedliwie, a nie zagwarantowała tego nawet maszyna do mierzenia kombinezonu w kroku tuż przed skokiem. Pamięta pani, jak w trakcie Turnieju Czterech Skoczni kombinowali Peter Prevc i Severin Freund?

- Zgadza się, dużo tych kombinacji było. Tak naprawdę wszystkie przepisy FIS-u są reakcją na to, co się dzieje na skoczniach. My nie siadamy i nie wymyślamy, co się może wydarzyć, nie jesteśmy w stanie wymyślić, co wykombinują trenerzy i ludzie od nowinek w poszczególnych ekipach.

To trochę zabawa w policjantów i złodziei, w której policjanci zawsze są z tyłu?

- Trochę tak.

Jak bardzo ingerujecie w to, jaką bieliznę noszą skoczkowie?

- Po zmianach w ostatnich dwóch latach przepisy są tu restrykcyjne. Kiedyś była większa tolerancja jeśli chodzi o rozmiar, w tej chwili bielizna musi być opięta, musi być wielkości ciała. Rękawy muszą być krótkie. Wskazujemy też materiał, z jakiego bielizna musi być wykonana, określamy przepuszczalność i grubość. Nie ma mowy o doczepianiu jakichś fałdek, rzepów, których czepiłby się kombinezon, żyłek, które miałyby coś pomóc naciągnąć.

Były takie przypadki?

- Jeśli chodzi o samą konstrukcję to dziwnych przypadków nie było, ale pod względem zastosowania bielizny już tak. Kiedy jeszcze zawodnicy mogli mieć długie rękawy, to maksymalnie je naciągali, rękawy chowali w rękawiczkach, co powodowało, że kombinezon obniżał się pod pachami. Długie nogawki bielizny przyczepiali do butów w środku, obniżając kombinezon w kroku. Pomysłowość ludzka nie ma granic. Kombinować jest coraz trudniej, ale ekipy zawsze coś wymyślą.

Poprzedniej zimy każdemu zawodnikowi mierzyliście kombinezon w kroku tuż przed skokiem, teraz urządzenia do pomiaru w pobliżu belki startowej już nie będzie, ale kontroler zostaje?

- Na starcie, przed skokiem, wciąż każdego będziemy sprawdzać. Zmiana rzeczywiście jest taka, że już nie będziemy mierzyć krocza. W ubiegłym roku skoczek, który tej kontroli nie przeszedł, był odsyłany. Teraz będziemy sprawdzać pozycję paska biodrowego, ale nawet jeśli będzie podejrzenie, że coś jest nie tak, to zawodnik będzie miał prawo oddania skoku. Podejrzenie to za mało, by dyskwalifikować. Trzeba będzie skoczka zmierzyć, na starcie tego się zrobić nie da, ale kontroler, który będzie na górze skoczni, prześle informację do kontrolera na dole, że danego zawodnika trzeba sprawdzić. Ci, którzy nie będą podejrzani, na kontrolę sprzętu też będą trafiać. Wyrywkowo, jak do tej pory. Nie ma możliwości, żeby po każdym konkursie sprawdzić wszystkich, priorytetem będzie zawsze skontrolowanie tych, w stosunku do których były jakieś podejrzenia na starcie. Ale w trakcie sezonu na pewno w końcu każdy będzie trafiał na sprawdzenie i kombinezonu, i nart, i bielizny, i wagi ciała. Wszystkiego.

Pozycję paska przed skokiem kontroler będzie oceniał na oko?

- Będziemy to robić manualnie. Tak najłatwiej będzie ocenić usytuowanie paska, sprawdzić czy jest nad kością biodrową, a nie na niej albo, nie daj Boże, pod nią.

Będziecie na nowo mierzyć zawodników?

- Oczywiście, zgodnie z decyzją Komitetu Skoków mierzymy wszystkich. Zaczynamy w Kuusamo.

Jak wygląda takie mierzenie? Domyślam się, że sprzęt jest bardziej zaawansowany niż centymetr krawiecki.

- Mamy specjalne urządzenia. Taśma krawiecka byłaby bardzo niedokładna. Korzystamy z własnych prototypów mierzących równocześnie wysokość ciała i krocza oraz długość ręki, żeby mieć od razu wszystkie proporcje.

Od ilu lat jest pani kontrolerem sprzętu?

- Od sezonu 2012/2013.

Ominęły panią czasy Austriaków z krokami w kolanach, czy Norwegów mających kombinezony z kapturami, ale może widziała pani coś równie zaskakującego?

- Skokami interesuję się od lat, jako osoba oglądająca zawody i pracująca przy ich organizacji dobrze te pomysły pamiętam i muszę powiedzieć, że czasy aż takiej inwencji się skończyły. Wiemy, że wiele rozwiązań poszczególne kadry testują i o bardzo wielu my się nie dowiadujemy. Ale jednak przepisami mocno ograniczyliśmy ich pomysłowość, na dziurach w przepisach nikt już nie zyska tak jak to bywało lata wstecz.

Zobacz wideo

Czterokrotna mistrzyni olimpijska kończy karierę! Oj, będziemy tęsknić [ZDJĘCIA]

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.