PŚ w Lahti. Prevc, Stękała i pogromca Prevca - na nich warto patrzeć

Świat zastanawia się, jakie rekordy pobije jeszcze Peter Prevc, Finowie z nadzieją patrzą na debiut nastolatka, który niedawno z łatwością przeskakiwał Domena Prevca, a my patrzymy z coraz większymi nadziejami na Andrzeja Stękałę. Przed nami pięciodniowy maraton z Pucharem Świata w skokach w Finlandii. W piątek o godz. 16 kwalifikacje, a już o 17 konkurs w Lahti. Relacja na żywo w Sport.pl

Prevc i matematyka

W piątek Kryształową Kulę w rywalizacji pań zapewniła sobie Sara Takanashi. Japonka dokonała tego na cztery konkursy przed końcem Pucharu Świata. Przed panami jeszcze 11 indywidualnych startów, a prowadzący Peter Prevc drugiego Severina Freunda wyprzedza różnicą 572 punktów. Czyli teoretycznie w Lahti, gdzie do zdobycia będzie 200 punktów, sprawy jeszcze nie rozstrzygnie. Ale w praktyce matematyką nie zajmuje się już nikt. A przynajmniej nie w kontekście losów Kryształowej Kuli. Bo inne rzeczy Prevcowi liczyć warto. Z 19 startów Słoweniec wygrał tej zimy aż 11, a bukmacherzy są przekonani, że w Lahti wygra kolejny. Firma Fortuna wystawia kurs 1,85 na jego zwycięstwo, a na następnego na liście faworytów Stefana Krafta oferuje aż pięciokrotne przebicie. Jeśli Prevc nie zgubi formy, to może zostać drugim w historii skoczkiem, który sezon skończy zwyciężając w ponad połowie konkursów. Pierwszym był Adam Małysz. On zimą 2000/2001 wygrał 11 z 21 zawodów. Oczywiście Słoweniec przekonuje, że takie statystyki go nie zajmują, ale sportowcy zawsze tak mówią, a prawda bywa inna. Kilka lat temu Gregor Schlierenzauer oficjalnie zapewniał, że nie liczy, ilu zwycięstw brakuje mu do rekordu Mattiego Nykaenena, a w gronie zaufanych dziennikarzy rozemocjonowany wykrzykiwał "jeszcze pięć", "jeszcze trzy" itd. Również rekord Schlierenzauera Prevc ma na wyciągnięcie ręki. W tym przypadku chodzi o liczbę konkursów ukończonych w sezonie na podium. Austriak zimą 2008/2009 znalazł się w najlepszej "trójce" 20 z 27 zawodów. Prevc ma w tej chwili już 16 podiów w 19 startach.

Ile może Stękała?

Im dłużej trwa sezon, tym mocniej tęsknimy za takimi chwilami, jakie właśnie przeżywają Słoweńcy. Akurat w Lahti naszym skokom w ostatnich latach wiodło się wspaniale. To tam w XXI wiek srebrnym i złotym medalem MŚ 2001 wskoczył Małysz, który później na Salpausselce wygrał jeszcze trzy konkursy Pucharu Świata, a dwa ukończył na drugiej pozycji. Kamil Stoch był w Lahti trzeci i pierwszy w 2014 roku, a nasza drużyna zajmowała trzecie miejsca w 2011, 2012 i 2013 roku. W marcu 2007 roku w naszym zespole wystąpił Maciej Kot. Chłopakowi, który nie miał wtedy jeszcze nawet 16 lat, zadebiutować w Pucharze Świata pozwolił Hannu Lepistoe. Teraz Kota w kadrze nie ma - Łukasz Kruczek zabrał ze sobą Stocha, Piotra Żyłę, Dawida Kubackiego, Stefana Hulę, Andrzeja Stękałę i Klemensa Murańkę - ale młody człowiek, po którym dużo się spodziewamy jest. Stękała to 20-latek, który w grudniu debiutował w Pucharze Świata, a teraz jest autorem jednego z najlepszych wyników polskich narciarzy tej zimy (szóste miejsce w konkursie PŚ w Trondheim) i człowiekiem, który dopiero co ustanowił fantastyczny rekord życiowy (235 metrów) w długości skoku, mimo że w Vikersund debiutował w lotach. Podopiecznemu Macieja Maciusiaka z kadry B warto uważnie się przyglądać i kibicować.

Finowie patrzą na pogromcę Prevca

Swoje nadzieje z pewnym młodym człowiekiem wiążą również Finowie. Niko Kytoesaho w grudniu skończył 16 lat, jest o pół roku młodszy od Domena Prevca, a w juniorskich zawodach pokonywał Słoweńca. Rok temu, na Zimowym Europejskim Festiwalu Młodzieży w austriackim Tschagguns, Kytoesaho zdobył złoty medal, srebrnego Prevca wyprzedzając aż o 27 punktów (brąz wywalczył wtedy Dawid Jarząbek). Teraz brat Petera jest jedną z gwiazd Pucharu Świata, stawał już na podium, był w czołowej "10", a Fin dopiero zadebiutuje. Trudno spodziewać się, że od razu będzie rewelacją, skoro przeciętnie spisywał się w Pucharze Kontynentalnym, ale Finowie nie mają żadnego zawodnika, w którego mogliby uwierzyć tak mocno, jak w tego nastolatka. W styczniu w Lahti, tyle że na skoczni normalnej, zdobył mistrzostwo kraju, pokonując Jannego Ahonena. Teraz już prawie 39-letni mistrz wraca do rywalizacji po chorobie i po poszukiwaniach formy. Ciekawe czy dojdzie do symbolicznej zmiany warty. Finom trzeba jej życzyć, bo żal patrzeć, jak ważny dla narciarstwa klasycznego kraj w skokach zupełnie się nie liczy. W klasyfikacji generalnej PŚ bieżącego sezonu znajdziemy tylko dwóch Finów z punktami. To 42. Lauri Asikainen (42 pkt) i 59. Ville Larinto (14 pkt).

Pięć dni tygodnia, pięć dnia skakania

Jeśli pozwoli pogoda, skoczkowie dostaną w najbliższych dniach kolejny już tej zimy wycisk. W piątek czekają ich kwalifikacje i tuż po nich konkurs indywidualny, na sobotę zaplanowano "drużynówkę", na niedzielę drugie zawody indywidualne w Lahti. Poniedziałek to przejazd do Kuopio i kwalifikacje do wtorkowego konkursu, a we wtorek walka o kolejne punkty Pucharu Świata. Po Finlandii odpoczynku nie będzie - już w piątek Kazachstan, rywalizacja w Ałmatach. Ciekawe czy takie tempo w końcówce już i tak intensywnego sezonu pokaże jeszcze wyraźniej, jak świetną formę przygotował Prevc.

Obserwuj @LukaszJachimiak

Zobacz wideo

Dyskwalifikacja za seks z kibicką? Najdziwniejsze kary w sporcie [HISTORIE]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.