PŚ w Planicy. Niech Stoch obniża belkę

Czy w weekend kończący sezon 2014/15 Kamil Stoch wystąpi w roli tego, który w Planicy nie pozwoli bić rekordów Andersowi Fannemelowi, Peterowi Prevcowi i Severinowi Freundowi? Podwójny mistrz olimpijski z Soczi na przebudowanej Letalnicy będzie startował w gronie słabych zawodników, którzy zwykle ruszają z wyższych belek. Eksperci są przekonani, że Stoch skorzysta z okazji do odlatywania, jeśli tylko faktycznie ją dostanie. Relacja na żywo z kwalifikacji w czwartek o godz. 11 w Sport.pl

Luty bieżącego roku, Vikersund: Peter Prevc zostaje pierwszym w historii człowiekiem, który skacze na nartach na odległość ćwierć kilometra. Nazajutrz jego wynik o 1,5 m poprawia Anders Fannemel. I wtedy do akcji wkraczają sędziowie. Skoczkom mającym startować po Norwegu obniżają belkę, by skrócić odległość do progu, a przez to zmniejszyć prędkość na nim, czyli uniemożliwić lub co najmniej znacznie utrudnić osiągnięcie równie imponującego wyniku.

- Niestety, jury musi pilnować bezpieczeństwa. Jeśli zawodnik teoretycznie słabszy skoczy daleko, to sędziowie muszą brać pod uwagę, że następny, lepszy, na co wskazuje wyższy numer startowy, może pofrunąć jeszcze dalej i zrobić sobie krzywdę. To denerwuje, ale tak po prostu musi być - mówi Piotr Fijas.

I wie, co mówi. Bo takie postępowanie jury denerwowało go i w roli skoczka, który o rekord świata walczył (pobił go w 1987 roku, uzyskując 194 m), i w roli trenera pretendenta do rekordu.

Małysz się nadenerwował

- Czuję wielki żal, że nie udało mi się pobić rekordu. Może gdyby sędziowie nie obniżali rozbiegu? Trudno, musieli tak zrobić - mówił "Gazecie Wyborczej" Adam Małysz w marcu 2003 roku. Wtedy, w Planicy, tuż przed odebraniem swej trzeciej Kryształowej Kuli, Polak prowadzony przez Apoloniusza Tajnera i Fijasa stracił kilka świetnych szans na pobicie rekordu świata.

W pierwszym treningu go wyrównał - odlatując wszystkim, osiągnął 225 m, a więc tyle samo co Andreas Goldberger trzy lata wcześniej. W drugiej serii treningowej Małysz jechał już ze skróconego o dwie belki rozbiegu i osiągnął tylko 212 m, co i tak było trzecim wynikiem w stawce (najlepszy Tommy Ingebrigtsen z wyższego najazdu uzyskał 214,5 m). W kwalifikacjach piękny skok na 227,5 m oddał Matti Hautamaeki, a sędziowie nie pozwolili odpowiedzieć Małyszowi na nowy rekord świata, startując Polaka z ósmej belki. Jadący z 10. belki Fin miał na progu prędkość 103,4, a Małysz - tylko 100,4 km/godz. To przepaść, która jednak wcale nie wyrażała się w metrach. Nasz mistrz skończył kwalifikacje na drugim miejscu, bo osiągnął świetne 222,5 m. Gdyby rozbiegu nie skrócono, poleciałby co najmniej 10 metrów dalej.

Dwa dni później w serii treningowej przed konkursem Hautamaeki poprawił rekord, osiągając 228,5 m. Startował z piątej belki, a jadący z czwartej belki Małysz wyrównał swój najlepszy wynik, lądując na 225. metrze.

- Pamiętam, że Adama to wszystko rzeczywiście denerwowało. Rozumiałem go świetnie i każdy powinien rozumieć. Przecież jeżeli zawodnik skacze na mamucie i jest w formie na rekord, to musi się wkurzać, że ktoś mu nie pozwala odlecieć - tłumaczy Fijas.

Stoch potrafi latać

Małysz, który rekord świata wyrównał, o jego pobicie ocierał się kilka razy. W 2002 roku, w kwalifikacjach do ostatecznie przerwanego i anulowanego konkursu w Planicy, osiągnął 223,5 m, czyli tylko o 1,5 m mniej od ówczesnego rekordu świata Goldbergera. Polak ruszał wówczas z belki numer osiem skróconej o dwie pozycje po lądowaniu Hautamaekiego na 216. metrze.

Czy teraz w Planicy znów zobaczymy Polaka atakującego najlepszy wynik w historii? Szansa jest większa niż w Vikersund, gdzie rekordy ustanawiali Prevc i Fannemel, bo tam Polskę reprezentowali tylko Piotr Żyła i Aleksander Zniszczoł. Teraz - pierwszy raz w lotach w tym sezonie - wystartuje Kamil Stoch. I będzie w teoretycznie uprzywilejowanej pozycji, bo z racji braku punktów w klasyfikacji generalnej lotów ma niski numer startowy - dziewiąty w 66-osobowej stawce. Faworytem nie jest, bukmacher Fortuna na jego zwycięstwo wystawia kurs 20. - Bardzo bym chciał, żeby po Kamilu sędziowie obniżali belkę, bo to by znaczyło, że lądował bardzo daleko. To jest możliwe, Stoch ma świetną technikę, na mamutach nie osiągał jeszcze może spektakularnych wyników [wygrał w Planicy w 2011 roku, w ostatnim w karierze konkursie Adama Małysza; odchodzący mistrz zajął wtedy trzecie miejsce. Później Stoch był jeszcze trzeci w 2012 roku w Tauplitz], ale stać go na takie - przekonuje Jan Szturc.

Fijas nie chce rozczarowania

Stoch i Żyła, czyli klubowy podopieczny Szturca, są współrekordzistami Polski w długości skoku. Obaj w swych najlepszych lotach osiągnęli 232,5 m. - Uczciwie mówiąc, po medalu drużyny na MŚ w Falun spodziewaliśmy się lepszej końcówki w wykonaniu naszych zawodników. Ale w niedzielę w Oslo wreszcie wszystko ułożyło się, jak powinno, bo z trzeciego miejsca Kamila, ósmej pozycji Piotrka i dziesiątej Klimka Murańki to już naprawdę trudno się nie ucieszyć. Chłopaki są w formie, szykują nam się bardzo fajne zawody, a Kamil i Piotrek na pewno mogą bić rekordy - mówi wiceprezes Polskiego Związku Narciarskiego Andrzej Wąsowicz.

Na przebudowanej, pozwalającej ponoć osiągać nawet 260 m Letalnicy, poza wymienioną trójką swoje "życiówki" będą mieli szansę poprawić również Dawid Kubacki i Aleksander Zniszczoł. Pierwszego Łukasz Kruczek wystawi do czwartkowych treningów i kwalifikacji na piątkowy konkurs indywidualny. Drugi powinien znaleźć się w składzie drużyny na sobotę. W niedzielę zobaczymy już tylko Stocha i Żyłę, bo wówczas na starcie stanie 30 najlepszych zawodników sezonu.

Czy Stoch będzie wtedy rekordzistą? - Mam nadzieję, że rekord kraju Kamil pobije, a na więcej nie chcę się nastawiać, żeby się nie rozczarować. Numer będzie miał niski, zazwyczaj to na mamutach rzeczywiście była rzecz, o jakiej czołowy skoczek świata mógł tylko pomarzyć. Ale sędziowie wiedzą przecież, kim jest i ile potrafi Kamil. Oby się nie okazało, że jury tak będzie ustawiało belkę, że po Stochu zacznie rozbieg wydłużać, uznając, że jednak za bardzo pilnowało, by nic sobie nie zrobił - kończy Fijas.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA