Do upadku doszło 5 stycznia, podczas kwalifikacji w Bischofshofen. Fairall źle wylądował, rozjechały mu się narty i upadł tak niefortunnie, że uszkodził kręgosłup.
Natychmiastowa operacja, która zmniejszyła obrażenia, powiodła się. Skoczek odzyskał czucie w nogach, ale czeka go jeszcze żmudna i kosztowna rehabilitacja. Szacuje się, że Fairall będzie musiał na nią wydać 50 tysięcy dolarów. Chciałby zebrać tę kwotę dzięki specjalnemu funduszowi i w tym celu powstała strona "We're With You Nick" . "Gdy jeden z nas upada, zbieramy się razem i pomagamy mu się podnieść. To jest to, co robimy. Jesteśmy skoczkami, narciarzami, sportowcami, rodzicami, trenerami, wolontariuszami i kibicami" - czytamy na stronie, którą promuje m.in. popularna mobilna gra "Ski Jump".
W akcji wzięło udział już ponad 400 osób. W tym m.in. inni skoczkowie narciarscy. Pięknym gestem wykazał się Kamil Stoch, który przed konkursem w Zakopanem zaproponował przekazanie diet, które dostają zawodnicy, właśnie na leczenie Fairalla. Niemcy dali na ten cel całą nagrodę za wygrany konkurs drużynowy.
Fairall, który wciąż nie może poruszać się o własnych siłach, liczy, że dzięki rehabilitacji stanie się całkowicie sprawnym człowiekiem. "To straszne, że minęło dopiero trzy tygodnie od kiedy upadłem i złamałem swój kręgosłup. Od tego czasu było tyle wzlotów i upadków, a wiem, że to dopiero początek. W każdym razie jestem wdzięczny losowi, że nie mam żadnych obrażeń głowy i że jestem w pełni świadomy. Przede mną długa rehabilitacja, ale wiem, ze mam niesamowitą grupę wsparcia i siłę psychiczną, która prowadzi mnie do pełnego odzyskania zdrowia. Nie potrafię wytłumaczyć, jak bardzo jestem wdzięczny za miłość i wsparcie, które otrzymałem od rodziny, przyjaciół i niesamowitą hojność całej naszej społeczności skupionej wokół skoków narciarskich. Dziękuję tak mocno, że aż ciekną mi łzy z oczu, a serce nabiera mocy" - napisał kilka dni temu Fairall.