PŚ w Willingen. Klimowski: Ryzykujemy. Trzeba wiedzieć, kiedy można

- Każda ekipa balansuje na granicy przepisów. Gdybym ja kontrolował zawodników, to u każdego znalazłbym miejsca, w których kombinezon jest za luźny. My też ryzykujemy. Ale trzeba wiedzieć, kiedy można - mówi Zbigniew Klimowski, który w kadrze polskich skoczków odpowiada m.in. za kombinezony. W sobotę w Willingen, pod nieobecność szkoleniowca, za zbyt duży strój zdyskwalifikowany został Kamil Stoch i w efekcie polska drużyna zajęła ostatnie, 11. miejsce w zawodach. W niedzielę o godz. 15 konkurs indywidualny. Relacja na żywo w Sport.pl.

Gdyby nie dyskwalifikacja Stocha, Polacy wystąpiliby w drugiej serii, bo na półmetku zajmowali szóste miejsce. Niestety, po pomiarze okazało się, że nowy kombinezon Stocha jest o centymetr za luźny w brzuchu.

Łukasz Jachimiak: Kamil Stoch został zdyskwalifikowany za zbyt duży kombinezon, choć mówi, że rano się mierzył i wszystko było w porządku. Kara to w części efekt waszego błędu, a w części też nadgorliwości kontrolującego sprzęt Seppa Gratzera?

Zbigniew Klimowski: Fakt jest taki, że kombinezon jest za duży. O centymetr w brzuchu. To nowy kombinezon, Kamil pierwszy raz go testował. Wiem od Łukasza Kruczka, że zgodnie z naszymi procedurami był mierzony, dokładnie sprawdzany. Ale z nowymi tak bywa, że jak złapią trochę wilgoci, to się lekko rozciągają.

Ze starymi, czy - lepiej - z takimi, w jakich startowało się już choć w kilku konkursach, tak się nie dzieje?

- Nie, bo z czasem tracą swoją sztywność. Nowy kombinezon zachowuje się inaczej. Kiedy dostanie wilgoci, robi się gąbkowaty. W połączeniu z tym, że Kamil ciągle jeszcze trochę zrzuca wagę, dało to ten brakujący centymetr. Inna sprawa, że kontroler mógł mu nie pozwolić wypiąć brzucha.

Żartuje pan? Gratzer jednego dnia pozwala wypinać zawodnikom brzuchy, a innego im tego zabrania?

- Brzuch to newralgiczny punkt. W kolanie, udzie, ręce pomiary są stałe, tam nic się nie zmieni. Natomiast brzucha ciągle trzeba pilnować. Nie wiem, jak to dokładnie wygląda na kontroli, bo trenerów podczas nich nie ma. Ale mówiąc już całkiem poważnie, Kamil jeszcze troszkę z wagą schodzi na MŚ w Falun, mógł tym razem czegoś przed startem nie dopić i taki mamy efekt.

A może nie chce pan powiedzieć, że kombinujecie i dostosowując się do reguł gry, też szukacie jakiejś przewagi w sprzęcie?

- Każda ekipa czegoś szuka, każda balansuje na granicy przepisów. Powiem tak - gdybym ja kontrolował zawodników, to na pewno u każdego znalazłbym miejsca, w których kombinezon jest za luźny. My też ryzykujemy. Ale trzeba wiedzieć, kiedy można.

W waszym duecie z Łukaszem Kruczkiem to pan jest fachowcem od kombinezonów. Gdyby był pan w Willingen z pierwszą kadrą, za ryzyko Stoch nie zapłaciłby dyskwalifikacją, a drużyna - ostatnim miejscem?

- Nie powiem "tak", nie powiem "nie". Ale bądźmy spokojni, ekipa da sobie radę, w niedzielę wpadki nie będzie.

Stoch wystartuje w tym samym kombinezonie, w którym wygrał w piątek?

- Tak, ten jest na pewno dobry, był sprawdzany przez Gratzera, większych zastrzeżeń nie było, trzeba było zrobić tylko kilka kosmetycznych poprawek. Zresztą, gdyby Kamil wolał skakać w tym stroju z soboty, to też nie problem. Bo zwężenie go o centymetr w brzuchu wymaga tylko kilku minut pracy. To jest nic, poradzą z tym sobie beze mnie.

Ten nowy kombinezon Stoch zaczął w sobotę testować pod kątem MŚ w Falun?

- Jeszcze nie wiadomo, bo idą nowe materiały, które jeszcze będziemy sprawdzać. Ten jest dobry, ale może dostaniemy jeszcze lepszy.

Z butami Aleksandra Zniszczoła sobie poradziliście? W Sapporo stracił 10. miejsce, bo okazały się zbyt duże. Wciąż w nich skacze, ale już nie ma zagrożenia, że znów nie przejdą kontroli?

- Nie ma obawy, w serwisie mamy wkładki, które rozwiązują taki problem, są przepisowe. Szkoda, że Olek nie zgłosił nam sytuacji, zanim zareagował FIS. To uczy zawodników. Muszą cały czas wszystkiego pilnować. I ci młodzi, i ci najwięksi mistrzowie. Musimy dalej szukać przewag, ale też bardziej uważać przed główną imprezą sezonu.

Do którego skoczka narciarskiego jesteś najbardziej podobny? [PSYCHOTEST]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.