W niedzielę w Niżnym Tagile punktów PŚ nie zdobył żaden z polskich skoczków . Ostatecznie konkurs przerwano w II serii i zaliczono wyniki z pierwszej.
Andrzej Wąsowicz: Trudno o taką analizę, ale jestem rozczarowany i wstrząśnięty tym, co się stało w drugim konkursie w Niżnym Tagile. Nasi zawodnicy mieli pecha do pogody, ale na pewno jest coś na rzeczy, coś jest nie tak. Trzeba spokojnie rozpatrzeć wszystko, po powrocie ekipy do kraju zastanowić się, czy chwilowo nie zrezygnować z Pucharu Świata i za tydzień do Engelbergu nie wysłać grupy młodzieżowej. W niedzielę kompletnie zawiódł mnie Piotr Żyła, a cała reszta nic nie skacze. Musi być jakaś przyczyna i trzeba jej w szerokim gronie poszukać.
- Trudno mówić, że kompletnie nie mamy pojęcia, co się dzieje, bo przecież były już takie sytuacje, jak teraz. Już zaczynaliśmy słabo sezony, ale w trakcie doganialiśmy rywali.
- Niewątpliwie słabych. Nie ukrywam, że to dla nas katastrofa. W niedzielę chłopaków nie tłumaczyło nic, nawet upadki Dawida Kubackiego i Klemensa Murańki. Szukam w głowie pomysłów, jak to kiedyś rozwiązywaliśmy i co zrobić teraz, ale nie mam pojęcia, co zrobić. Potrzebna będzie burza mózgów.
- Teraz już chyba nikt nie ma wątpliwości, że nie ma sensu ich na Puchary Świata ciągnąć. Źle to idzie. Niby w sezonach poolimpijskich tak bywa, ale przecież wszyscy inni skaczą dobrze, tylko my spisujemy się fatalnie. Jak patrzę na twarze naszych zawodników, to widzę, że oni są pogubieni. We wtorek rozmawiałem z Piotrkiem Żył±. Pytałem, co się dzieje. Powiedział "sami nie wiemy". Myślę, że musimy się mocno zastanowić, co dalej z tym zrobić. Generalnie całe nasze narciarstwo jest w dole, bo biegaczki też zawodzą. Justyna Kowalczyk wycofuje się ze startów w tym roku. Doszła do wniosku, że na siłę nie ma co tego ciągnąć. Moim zdaniem skoczkowie też muszą pójść tą drogą. Nie ukrywam, że niektórymi należałoby wstrząsnąć. Oczywiście w cudzysłowie, nie fizycznie. Osiem konkursów to za dużo, żeby jeszcze czekać, że coś się samo naprawi. Zwłaszcza po takim apogeum nieudolności i - powiedzmy sobie szczerze - wstydu, jak w niedzielę.
- Miałem na myśli i jedną, i drugą stronę.
- W Wi¶le mam dość dużo śniegu, ale nie wjeżdżałem na razie maszynami, bo już drugi dzień jest 7-8 stopni Celsjusza, a 23 grudnia mamy do rozegrania konkurs świąteczny. Chciałem przygotować skocznię na czwartek-piątek, ale w poniedziałek skonsultuję się z Apoloniuszem Tajnerem czy nie wjechać wcześniej, ryzykując utratę śniegu. Oszczędzamy go, myśląc jeszcze o styczniowym Pucharze Świata. Mam nadzieję, że do tego czasu zawodnicy się obudzą. Ale boję się, bo jestem w skokach od ponad 20 lat i tak źle to chyba jeszcze nie było.
- To prawda, ale skoro zrobiliśmy wielki postęp, skoro rozbudziliśmy apetyty kibiców, skoro mamy zawodników, którzy już potrafili świetnie skakać, to teraz musimy szukać rozwiązania problemu, a widać, że to rozwiązanie trudno znaleźć.
Do którego skoczka narciarskiego jesteś najbardziej podobny? [PSYCHOTEST]