Turniej Czterech Skoczni. Psycholog olimpijczyków: Stoch kibicuje Jacobsenowi? To świetnie

- Skoro Stoch docenia mistrzostwo Andersa Jacobsena, to znaczy, że zna swoją wartość i wie, że sam jest w stanie osiągnąć podobny poziom - mówi dr Marek Graczyk, główny psycholog polskich olimpijczyków. Kwalifikacje w Innsbrucku w czwartek o godz. 13.45. Transmisja w Eurosporcie, relacja na żywo w Sport.pl

Co, gdzie i jak? Wszystko o Turnieju Czterech Skoczni

Łukasz Jachimiak: Podczas zawodów Turnieju Czterech Skoczni w Oberstdorfie z piątego miejsca zajmowanego po pierwszej serii Stoch spadł na 13. pozycję, a w Garmisch-Partenkirchen - z drugiej na szóstą. Po zawodach sam stwierdził, że chyba powinien "wyłączyć myślenie".

Marek Graczyk: Nie wiem, czy jestem odpowiednią osobą do komentowania sytuacji. Polski Związek Narciarski zatrudnia psychologa sportowego, Kamil Wódka na co dzień współpracuje z kadrą skoczków, więc on ma większe kompetencje, żeby odpowiadać na pytania dotyczące Stocha.

Wódka jest bezpośrednio zaangażowany w sprawę, trudno namówić go na rozmowę o kondycji mentalnej zawodników, którymi się opiekuje. Zresztą, pewnie właśnie za jego radą Stoch mówi, że choć ma szansę zająć miejsce na podium w klasyfikacji generalnej Turnieju Czterech Skoczni, to nie myśli o tym, bo takie myślenie by go zgubiło. Według pana to dobra postawa, czy jednak zawodnik powinien się motywować do walki o konkretny wynik?

Relacje z Turnieju Czterech Skoczni śledź w aplikacji Sport.pl Live na smartfony

- To jest kanon w treningu mentalnym, słowa Stocha przypominają te, które często powtarzał Adam Małysz, mówiąc, że interesują go tylko dwa dobre, równe skoki, a nie medale. W samym momencie skoku koncentracja tylko właśnie na tym skoku jest bardzo ważna. Wtedy trzeba "być", "stać się" tą czynnością, chwilą obecną. Ale to się tylko wtedy uda, kiedy psychika zawodnika jest wcześniej dobrze przygotowana, wyczyszczona z różnego rodzaju problemów, nacisków, stresów. A wracając do istoty pytania, to ja zawsze uważam, że zawodnik nie może uciec od wyniku, że musi mieć postawę fightera, a żeby ją mieć, żeby walczyć jak na wojnie, to musi myśleć tylko o jednym - o wygranej, musi mieć ją zakodowaną w każdej komórce ciała. Dopiero kiedy jest już na górze skoczni i szykuje się do swojej próby, powinien - jak powiedziałem - być chwilą obecną, wchodzić w ten stan myślenia o tym, co się dzieje w tej chwili, a nie o tym, jaki będzie wynik. Taką umiejętność można zdobyć przez dobry trening mentalny.

Z pańskiego doświadczenia wynika, że większe sukcesy osiągają ci zawodnicy, którzy otwarcie nastawiają się na walkę o zwycięstwo, czy tacy, którzy do rywalizacji podchodzą bardziej z myślą o jak najlepszym wykonaniu swojego zadania?

- O jak najlepszym wykonaniu poszczególnych elementów swojego występu zawodnik powinien myśleć dopiero tuż przed startem. Wcześniej w głowie powinna być wygrana. Może to zabrzmi paradoksalnie, ale zawodnicy trochę niedowartościowani, czyli tacy, którzy muszą się dowartościowywać poprzez osiąganie wyników, którzy sukcesami kompensują swoje kompleksy, okazują się w końcu tymi, którzy zdobywają najwięcej medali. Chęć wygrywania to przemożna siła. Tę chęć i wyznaczanie sobie konkretnych celów zawodnik musi mieć zakodowane w głowie. Sport to walka, w walce liczy się wygrana i tak naprawdę wynik, a nie dobry skok weryfikuje wszystko.

Myśli pan, że Stoch dokładnie wie, ile punktów traci do zawodników, którzy w tej chwili zajmują pierwsze trzy miejsca w klasyfikacji 61. TCS i nastawia się na walkę z nimi, a dziennikarzom i przez nich też kibicom tylko powtarza formułkę, której nauczył się, pracując z psychologiem?

- To nie jest tak, że on chce w jakiś sposób zafałszować swoją wypowiedź. Powiem tak: na trochę głupie pytanie Stoch daje trochę głupią odpowiedź. Po igrzyskach w Londynie dużo pisałem o tym, że najgłupsze jest pytanie sportowca, czy wygra, albo czy zdobędzie medal. Jest mnóstwo fantastycznych pytań, dzięki którym można się dowiedzieć od zawodników wielu ciekawych rzeczy, ale akurat to jedno pytanie działa przeciwko prawu Yerkesa-Dodsona, a więc prawu wzbudzenia pewnej motywacji, tej wynikowej. To prawo mówi, że jak jest trudne zadanie, to powinno się raczej obniżać motywację. Dlatego zawodnicy często mówią, że nie liczy się dla nich medal, że ważne jest tylko wykonanie choćby dobrego skoku. Jest udowodnione, że kiedy kogoś czeka trudne zadanie, to przy obniżeniu motywacji wzrasta skuteczność działania, a kiedy motywacja jest zbyt wysoka, to ta skuteczność spada. W zadaniach łatwych można się mobilizować mocno, nie ma problemu. Ale w trudnej sytuacji, kiedy jeszcze konkurencja jest techniczna, trzeba tak reagować jak Stoch. On w ogóle nie powinien być pytany, czy jeszcze powalczy o podium.

A powinien mówić, że życzy Andersowi Jacobsenowi, by wyrównał wynik Svena Hannawalda z 50. Turnieju Czterech Skoczni, wygrywając wszystkie cztery konkursy trwającej edycji? Niektórzy kibice twierdzą, że Stoch nie ma charakteru prawdziwego mistrza, bo powinien zrobić wszystko, by w Innsbrucku albo w Bischofshofen pokonać Norwega.

- Według mnie taką wypowiedzią Kamil właśnie dowodzi, że ma charakter prawdziwego mistrza. Nie ma nic gorszego w sporcie niż zawiść. Postawa zazdrości momentalnie zawodnika usztywnia, powoduje, że już na samym starcie on nie czuje się dobrze. Ktoś może myśleć, że Kamil jest w postawie sprzecznej do postawy wojownika, ale wcale tak nie jest. Otwartość, szczera chęć pogratulowania rywalowi świetnych skoków, to coś naturalnego. Skoro Stoch ją prezentuje, to znaczy, że zna swoją wartość, wie, że też może być tak dobry, że nie musi zazdrościć, bo sam jest w stanie osiągnąć podobny poziom. Kiedy zawodnik liczy na to, że nie powiedzie się jego przeciwnikom, to wszystko obraca się przeciw niemu, pokazuje mu, że sam nie czuje się mocny. Jeśli Stoch jest w stanie pogratulować rywalowi, docenić jego mistrzostwo, to znaczy, że wkrótce sam będzie w stanie osiągnąć mistrzowski poziom.

Wygląda na to, że Stoch radzi sobie również z nową sytuacją wewnątrz grupy, w której ma pozycję lidera. W Ga-Pa piąty, a więc lepszy od niego, był Maciej Kot, co Stoch podsumował, mówiąc, że fajnie było czekać razem z kolegą na skok w drugiej serii.

- Świetnie, to jest bardzo dobra postawa, na tym przykładzie widać, że w drużynie jest dobra atmosfera. A skoro tak, to trudności Kamila są chwilowe. Jestem przekonany, że już niedługo znów będzie prezentował swoje najlepsze skoki. Chłopak jest wewnętrznie otwarty, bezpośredni i - jak to mówimy w psychologii - czysty, bez różnych zaszłości. Myślę, że Kamil czuje się fighterem, wie, że wynik jest najważniejszy. Zresztą jest zakopiańczykiem, a ludzie stamtąd są charakterni. Skoro życzy wszystkiego najlepszego kolegom z kadry i z innych reprezentacji, to znaczy, że ma poukładane w głowie, a więc jest przygotowany na sukcesy.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.