Polacy nie awansowali do drugiej serii, do ósmego miejsca dającego kwalifikację stracili ponad 85 punktów. Od najlepszych dzielił ich Wielki Kanion. Nie czekali na serię finałową, tylko wrócili do hotelu w Ruce i o 18.30 polskiego czasu w pokoju Dawida Kubackiego oraz Piotra Żyły doszło do spotkania całej kadry ze sztabem trenerskim. Byli wszyscy. Zaczął Kruczek, który powiedział o rezygnacji. O tym, że być może zespół potrzebuje konkretnego wstrząsu. - Uznałem, że jeśli problemem jest jednostka, to wtedy najłatwiej będzie go rozwiązać - mówi Kruczek. Murem stanęli za nim kadrowicze.
- Powiedzieliśmy, że w tym momencie rewolucja byłaby najgorszym rozwiązaniem - opowiada Maciej Kot. - Problem leży gdzie indziej, przede wszystkim w naszych głowach. Mówiąc ogólnie, czajniki się nam przegrzały, nie wytrzymaliśmy presji i oczekiwań. Za bardzo jesteśmy spięci, za dużo myślimy o konkursie i potem nic nie działa.
W ubiegłym tygodniu w Lillehammer sześciu kadrowiczów zdobyło ledwie dwanaście punktów w dwóch konkursach. Kwalifikacje w Kuusamo przebrnęło czterech, ale wielkich nadziei przed sobotnimi zawodami nie ma. W piątkowej drużynówce skakali kompromitująco słabo, może oprócz Dawida Kubackiego, którego 123,5 m i tak było tylko średnim wynikiem. - Świat nam uciekł - wzdycha Kot.
Podczas spotkania zawodnicy mówili, co ich zdaniem jest przyczyną zapaści. - Wszystko się rozstroiło - powiedział trener. - Nie poradzili sobie z presją i oczekiwaniami. Po dobrej poprzedniej zimie i niezłym lecie mieliśmy nadzieję na lepsze rezultaty. Chłopakom brakuje luzu na skoczni, chcemy im go przywrócić. Paradoksalnie problem może nie być aż tak poważny, jak się wydaje. Największy jest z Kamilem, który kompletnie nie może się odnaleźć. W czwartek upadł na treningu, dziś chciałem, żeby po prostu skoczył, ruszył się na plus. Rozważam wycofanie go z konkursów w Soczi w przyszłym tygodniu. Oby tylko miał gdzie potrenować. Czekamy, czy otworzą skocznię w Ramsau. Zawodnikom musi wrócić luz, nie mogą iść na skocznię i skakać na siłę. Napięcia mają negatywny wpływ na wyniki. Piątkowa drużynówka to jeden z najgorszych występów. Mamy wyjście awaryjne. Jesteśmy jak samochód, który wypadł z trasy na zakręcie. Teraz musimy wrócić na drogę i gonić czołówkę. Uważam, że panuję nad sytuacją. Pytałem zawodników o dymisję, uznali że problem leży gdzie indziej.
polska drużyna zajęła 11. miejsce w konkursie drużynowym w Kuusamo (na 13 startujących). Skakali wtedy Adam Małysz, Maciej Kot, Piotr Żyła i Kamil Stoch. Trzech ostatnich wystąpiło również w piątek, za Małysza był Dawid Kubacki.