Przed tygodniem, gdy Stoch i Żyła walczyli w Vikersund na mistrzostwach świata w lotach narciarskich, Zniszczoł z Murańką prowadzili drużynę do wicemistrzostwa świata w Erzurum. Kilka dni wcześniej pierwszy z naszych urodzonych w 1994 roku skoczków zdobył w Turcji srebrny medal w konkursie indywidualnym. Murańka zajął w nim szóste miejsce.
- Obaj skakali bardzo dobrze, równo. A teraz i Olek, i Klimek prezentują chyba jeszcze lepszą formę niż na mistrzostwach. Cieszę się, że dostali swoją szansę i wystartują w Lahti - mówi Robert Mateja.
Trener juniorskiej reprezentacji Polski do Finlandii wybrał się razem ze swymi podopiecznymi. Możliwe, że w sobotę w Lahti Mateja i Kruczek poślą w bój po dwóch swoich zawodników. Skład na konkurs drużynowy zostanie ogłoszony po piątkowych treningach i kwalifikacjach do niedzielnych zawodów indywidualnych. Stoch i Żyła miejsc w zespole mogą być pewni. O dwa pozostałe Zniszczoł i Murańka powalczą z Krzysztofem Miętusem i Maciejem Kotem.
- Z Olkiem i Klimkiem w składzie bylibyśmy w stanie sprawić dużą niespodziankę. Przypomnę, że przed rokiem w Lahti nasza drużyna była trzecia. Wtedy jeszcze startował Adam Małysz, ale teraz i bez niego chłopcy mogą się pokusić o naprawdę dobry wynik - przekonuje Szturc.
Wujek i pierwszy trener "Orła z Wisły" w środę w Szczyrku pracował z zawodnikami Wisły Ustronianki, m.in. ze Zniszczołem i Żyłą. - Piotrek po lotach przestawiał się na mniejszy obiekt i trochę to trwało. Jego pierwsze skoki nie były rewelacyjne, ale później wyglądało to coraz lepiej. On jest w formie - zapewnia trener.
Jeszcze cieplej Szturc mówi o Zniszczole. - Olek jest zawodnikiem konkursowym, czasem na zajęciach nie za bardzo mu idzie, pełna mobilizacja przychodzi dopiero na zawody i wtedy jest dobrze. Muszę powiedzieć, że teraz, jak na trening, skakał naprawdę przyzwoicie. Z formą, jaką prezentował w Turcji i jaką prezentuje obecnie, ma wielkie szanse na dobre skakanie w Lahti. W konkursie indywidualnym przy odrobinie szczęścia może nawet pokusić się o wynik podobny jak w Zakopanem, gdzie był dziewiąty i 14. Stać go na miejsce w czołowej dziesiątce - zapewnia Szturc.
O wynikowych celach stawianych przed Zniszczołem i Murańką nie chce mówić Apoloniusz Tajner. - Najważniejszą imprezą tego sezonu dla tych zawodników były mistrzostwa świata juniorów. Do Pucharu Świata postanowiliśmy wprowadzać ich spokojnie, rozważnie - tłumaczy prezes Polskiego Związku Narciarskiego. - Ekipa Matei, w której są też Tomek Byrt i Bartek Kłusek, jest bardzo mocna i wkrótce będzie nam dostarczać dużo radości - dodaje Tajner.
Czy Zniszczoł i Murańka zrobią to już w ten weekend? - W Skandynawii zawsze skacze się bardzo ciężko, głównie ze względu na zmienną pogodę - przypomina Mateja.
I ma rację. Prognozy dla Lahti i tym razem nie są dobre. Nad skoczniami Salpausselka wieje i ma wiać mocny, zmienny wiatr.
Szczęścia życzyć trzeba szczególnie Murańce. W indywidualnym konkursie w Erzurum Klemens prowadził, gdy sędziowie zarządzili ponowny start pierwszej serii. W powtórce niespełna 18-latek z Zakopanego trafił na niekorzystny wiatr i stracił szanse na podium.
- Podłamany był, bo rzeczywiście mógł z Olkiem walczyć o medal, stać go było nawet na złoto. Oni teraz skaczą na tym samym poziomie. Z drugiej strony nic strasznego się nie stało, szóste miejsce to przecież światowa czołówka. Jak zawirowań pogodowych nie będzie, to w niedzielę Klimek powinien zdobyć swoje pierwsze punkty w Pucharze Świata - mówi klubowy trener Murańki Józef Jarząbek.
Szkoleniowiec Wisły Zakopane, podobnie jak Szturc, wierzy, że srebrni juniorzy wskoczą do drużyny na sobotni konkurs. - Miętus i Kot znaleźli się pod presją, na pewno poczuli się zagrożeni. Mam nadzieję, że Kruczek wystawi Olka i Klimka, bo oni powinni w zawodach skakać na luzie, z polotem po ostatnich, dobrych wynikach - ocenia Jarząbek.
Wszystko o skokach narciarskich - specjalny dział Sport.pl ?