Teraz rządzi Kamil Stoch!

Pod Wielką Krokwią znów załopotały dziesiątki biało-czerwonych flag, a doping kibiców poniósł polskiego skoczka do zwycięstwa. Kamil Stoch wypełnił lukę po Adamie Małyszu, który rok temu zakończył karierę.

Wisła Can-Pack, Comarch Cracovia, Bank BPS Muszynianka... Cały sport z Krakowa i okolic na Facebooku Kraków - Sport.pl ?

Do tej pory przed każdym skokiem Małysza rozlegało się: "Tutaj lata nasz mistrz świata". Teraz fani mogą krzyczeć: "Kamila Stocha Zakopane kocha". 25-letni skoczek z Zębu wygrał rok temu i ku uciesze ponad 10 tysięcy kibiców zwyciężył też teraz. Wtedy doszło do symbolicznego przekazania pałeczki idola fanów skoków narciarskich. Małysz wygrał w piątek, Stoch w niedzielę. Wczoraj Stoch po pierwszej serii był drugi za Severinem Freundem. W finałowej skoczył aż 135 metrów, a Niemiec zaledwie 113. - Ten skok to był bomba! - cieszył się Stoch.

Po zakończeniu kariery przez mistrza z Wisły zagadką było, czy kibice wrócą do stolicy Tatr. Sympatycy skoków nie zawiedli - pod Wielką Krokwią było ich sporo ponad 10 tysięcy. Tradycyjnie mieli ze sobą mnóstwo flag, głośno dopingowali wszystkich zawodników, a po konkursie z dumą odśpiewali "Mazurka Dąbrowskiego".

Oprócz Stocha także reszta Polaków spisała się bardzo dobrze. Pierwszy raz w karierze punkty Pucharu Świata zdobył Aleksander Zniszczoł. 18-letni skoczek Wisły Ustronianka miał szczęście do warunków atmosferycznych (skoczkom przeszkadzał wiatr i gęsty śnieg) i zajął bardzo wysokie dziewiąte miejsce. - Z powodu wiatru organizatorzy długo trzymali mnie na górze, ale na szczęście skok wyszedł mi nieźle. Wciąż jednak mam problemy ze stabilnością i nadal pracuję głównie nad dojazdem, bo to chyba najważniejszy kłopot - mówił Zniszczoł. - Nie czujemy presji w związku z brakiem Adama i nawet sam się dziwiłem, że tak właśnie jest. Każdy chciałby doskoczyć do Kamila i regularnie zdobywać punkty PŚ.

W czołowej trzydziestce znaleźli się także Piotr Żyła (18.) i Maciej Kot (25.). - Jestem zadowolony z pierwszego skoku, choć był nierówny. Po odbiciu wiatr bardzo się zmieniał, co sprawiło, że musiałem korygować sylwetkę. Trochę za szeroko rozstawiłem narty i miało to wpływ na długość skoku - tłumaczył Kot. - Jestem trochę zaskoczony, że mimo braku Adama tylu kibiców przyjechało do Zakopanego. To pokazuje, jak bardzo kochają skoki.

Marcin Cabaj: Pracownik mojego klubu zginął od eksplozji rakiety

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.