Magdalena Śliwa: Może nareszcie trener i zawodniczki powiedzieli sobie w twarz, co im nie pasuje

We wrześniu walczyły o medal mistrzostw Europy, a w listopadzie tłumaczyły, dlaczego już nie chcą pracować z Jackiem Nawrockim. Po burzliwym 2019 roku reprezentacja Polski siatkarek rok 2020 zaczyna od kwalifikacji olimpijskich w Apeldoorn. - Oczywiście, że da się i trzeba grać na 100 procent u trenera, któremu ma się coś do zarzucenia - mówi w rozmowie ze Sport.pl Magdalena Śliwa, dwukrotna mistrzyni Europy.

W 2019 roku polskie siatkarki grały najlepiej od dawna. Najpierw awansowały do Final Six Ligi Narodów. Później we Wrocławiu mocno walczyły z mistrzyniami świata Serbkami o awans na igrzyska w Tokio. Przegrały 1:3, ale nabrały wiary w swoje możliwości. I na mistrzostwach Europy awansowały do strefy medalowej. Na podium nie stanęły, zajęły czwarte miejsce. A wkrótce okazało się, że prawie cała drużyna z mistrzostw zbuntowała się przeciw trenerowi.

"Z Leonem w składzie możemy marzyć o medalu w Tokio"

Zobacz wideo

W ostatnich tygodniach Jacek Nawrocki spotykał się z zawodniczkami i trochę przebudowywał kadrę. Czy zdołał poskładać ją na tyle, by w Apeldoorn wykorzystała drugą i ostatnią szansę awansu na igrzyska?

Prawo gry w Tokio otrzyma tylko zwycięzca turnieju w Niderlandach. Powalczy o nie osiem drużyn. W grupie A zmierzą się: Niderlandy, Polska, Bułgaria i Azerbejdżan. W grupie B zagrają: Turcja, Niemcy, Belgia i Chorwacja. Po dwa najlepsze zespoły awansują do sobotnich (11 stycznia) półfinał. Finał, czyli mecz o igrzyska, odbędzie się w niedzielę (12 stycznia). Polki swoje pierwsze spotkanie rozegrają we wtorek (7 stycznia) z Bułgarkami. Relacja na żywo na Sport.pl od godz. 16.00.

Spodziewa się Pani, że Polki powalczą mocno o igrzyska? Sportowo nasza drużyna jest dobra, ale na pewno kibice zwątpili w nią po jesiennym zamieszaniu.

Magdalena Śliwa: Myślę, że to prawda. Ale ja bardzo w tę grupę wierzę. Mimo

zawirowań ostatecznie na zgrupowanie przyjechały wszystkie zawodniczki, które trener powołał. A więc okazało się, że wszyscy są zawodowcami, którzy najwyżej stawiają swój sportowy cel. Każdy w tej grupie na pewno marzy o igrzyskach. Myślę, że najważniejsze nieporozumienia zostały wyjaśnione i dzięki temu teraz można się koncentrować na walce w Apeldoorn. Wierzę w awans, ale nie mówię, że będzie łatwo. Już w grupie mamy Bułgarki, które się mocno odgrażają i chociaż nie są topowym zespołem, to z roku na rok są coraz mocniejsze. No i mamy Niderlandki, które są mocną drużyną. Ale i one, i Bułgarki, i Turczynki, które zagrają w drugiej grupie, to zespoły w naszym zasięgu. Mamy wysokie dziewczyny, które ogrywają się we Włoszech i prezentują się tam dobrze. Sportowo jesteśmy mocni, oby tylko jeszcze psychicznie dziewczyny to wszystko wytrzymały. Na mistrzostwach Europy było łatwiej, bo prawie cały turniej graliśmy u siebie.

W fazie medalowej w Turcji faktycznie szału nie było, bo półfinał z Turcją przegraliśmy 1:3, a mecz o brąz z Włochami 0:3.

- I tu widać, że w sferze mentalnej jest sporo do zrobienia. Potencjał naszej drużyny jest ogromny. Naprawdę. Dziewczyny grają i trenują na bardzo wysokim poziomie, a są jeszcze młode, więc będą coraz lepsze. Liczę, że w Apeldoorn zobaczymy Magdę Stysiak jeszcze lepszą niż na mistrzostwach Europy, bo ona sporo i dobrze gra w swoim włoskim klubie. Koleżanki Magdy też się rozwijają. Jak mentalu nie zabraknie, to mocno powalczymy o igrzyska.

Głównie faworytki to Niderlandki i Turczynki?

- Tak, Turczynki są wicemistrzyniami Europy, Niderlandki też od lat są mocne. Ale one - tak jak my - przeżywały ostatnio problemy.

U nich też zawodniczki nie dogadywały się z trenerem. I w listopadzie nowym szkoleniowcem kadry został Giovanni Caprara.

- Zgadza się, weszła włoska szkoła.

Znacie się z Caprarą? Pracowaliście kiedyś razem?

- W żadnym klubie się nie spotkaliśmy, ale znamy się, wiem jak trener Caprara pracuje. Być może lepiej poukładał drużynę niż jego poprzednik. Ma dziewczyny z

mocnych lig, ma bardzo dobre zawodniczki. Ale naszym niczego nie ujmujmy.

W Niderlandach reakcją na konflikt między trenerem a zespołem była zmiana trenera, u nas Jacek Nawrocki został. Absolutnie nie mówię, że powinien odejść, ale zastanawiam się, na ile możliwa jest dobra współpraca między nim, a zawodniczkami, które niedawno informowały PZPS, że chcę jego zwolnienia.

- Nie chcę się na ten temat wypowiadać, bo nie było mnie w środku kadry i mam tylko przekaz medialny dotyczący tych sporów.

Nie chcę, żeby Pani stawała po którejś stronie. Zależy mi, żeby Pani powiedziała czy potrafiła grać na 100 procent u trenera, któremu miała coś do zarzucenia?

- Oczywiście, że da się i trzeba grać na 100 procent u trenera, któremu ma się coś do zarzucenia. Może nareszcie było tak, że trener i zawodniczki powiedzieli sobie w twarz, co im nie pasuje. Wyczyszczenie brudów jest czasami bardzo potrzebne. Takie sytuacje w swojej karierze miałam wielokrotnie. I zawsze szczera, mocna rozmowa pomagała.

Trener Andrzej Niemczyk nie był do rany przyłóż, prawda?

- Zdecydowanie nie był. Ale jak się powiedziało to, co się chciało powiedzieć, co się w sobie nosiło, jak się wyczyściło brudy, to coś takiego zawsze pomagało. Skoro teraz wszystkie powołane dziewczyny przyjechały na zgrupowanie, to znaczy, że one się z trenerem dogadały na tyle, żeby jechać razem w jednym kierunku.

Zawodniczki mówią, że dogadały się z trenerem na tyle, by teraz nie rozdrapywać ran, ale że problem nie przestał istnieć.

Na pewno to co najważniejsze zostało omówione. Skoro trener jeździł do zawodniczek, to pewnie musiały paść najbardziej potrzebne słowa. Na pewno żadna siatkarka nie zagra przeciw trenerowi. To by była głupota, bo przecież kiedy kochasz siatkówkę - a one na pewno kochają - to takich rzeczy nie robisz.

Mówiła Pani o Magdzie Stysiak, że w klubie gra coraz lepiej, ale - niestety dla kadry - nie na przyjęciu.

- Zgadza się. Trener Nawrocki mówi, że dużo pracowali, żeby Magda się odnalazła na przyjęciu. Wiem, że to nie jest taki element, który można całkowicie opanować w kilka dni, ale Stysiak to dziewczyna naprawdę bardzo uniwersalna. Musimy sobie jakoś poradzić. Zobaczymy, co wymyśli trener. On może z Magdy korzystać na przyjęciu, ale może też na ataku. Są nowe zawodniczki, jest Zuzanna Górecka, dziewczyna z przyjęciem, która się we Włoszech ogrywa i może się okazać, że to jest następny czarny koń naszej reprezentacji. Trzymajmy kciuki, żeby się udało.

Do Apeldoorn Nawrocki nie zabrał m.in. Martyny Grajber i Pauliny Maj-Erwardt. Czy w 14-osobowym składzie brakuje jakiejś zawodniczki? Czy o jakiejś Pani myśli, że bez niej naszej drużynie będzie trudno?

- Nie. Myślę, że zastępstwa które weszły, spokojnie sobie poradzą. Nieobecność Maj-Erwardt i Grajber to pewnie efekt dokładnych analiz. Koncepcja i decyzje zawsze należą do trenera

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.