W niedzielę reprezentacja Polski rozbiła Brazylię 3:0 i zdobyła brązowy medal siatkarskiej Ligi Narodów. Sukces polskich siatkarzy jest tym większy, że do Chicago nasza kadra nie poleciała w najmocniejszym składzie. Co więcej w ostatnim meczu "Biało-Czerwoni" musieli radzić sobie bez Vitala Heynena, który postanowił wrócić do Polski. Do zwycięstwa reprezentację poprowadził ostatecznie Jakub Bednaruk.
Decyzja Heynena o wcześniejszym wyjeździe z USA spotkała się z w kraju z falą krytyki. Belgowi zarzucano m.in. to, że nad los młodej drużyny walczącej o medale w Chicago przedkłada przygotowania do turnieju kwalifikacyjnego przed przyszłorocznymi Igrzyskami Olimpijskimi.
Wielokrotny reprezentant Polski Sebastian Świderski stwierdził na łamach "Przeglądu Sportowego", że nigdy wcześniej nie spotkał się z podobną sytuacją. Były zawodnik ZAKSY Kędzierzyn-Koźle dodał jednocześnie, że nagonka, z jaką spotkał się selekcjoner polskiego zespołu osiągnęła już zbyt duże rozmiary: "To, że trener Heynen opuścił zespół grający w Chicago z pewnością jest zaskakujące. Do tej pory nie spotkałem się z taką sytuacją. Trudno ją oceniać, bo w poczynionych ustaleniach wyraźnie pojawiły się niedomówienia. Uważam jednak, że jeden dzień nikogo by nie zbawił, bo uciekłyby jedynie dwie jednostki treningowe. Zawodnicy znają tę sytuację najlepiej i z pewnością wybaczyliby trenerowi ten jeden dzień więcej spędzony w Chicago" - ocenił Świderski.
"[...] Zrobiło się z tego więcej zamieszania niż powinno i obecnie szukamy dziury w całym. Jakby Heynen wyjechał z USA wcześniej, stwierdzilibyśmy, że takie były założenia, szczególnie że do tej pory wielokrotnie nam udowadniał, że ma swój plan. Zrobiło się z tego negatywne wydarzenie i zamiast skupiać się na wspaniałym osiągnięciu zawodników, koncentrujemy się na postępowaniu trenera. Dlatego wstrzymajmy się z ocenami do zakończenia turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich - stwierdził wicemistrz świata z 2006 roku.