Dawid Konarski: Na pewno nie. Wierzyłem, że ten mecz z Serbami potoczył się jak się potoczył, ale że szybko go wyrzucimy z głów i następne spotkania zagramy dużo lepiej. Tak było z Finami i z Estonią. A mecz ze Słowenią to nawet ciężko porównywać do meczu otwarcia. Na pewno był w naszym wykonaniu bardzo słaby. Dużo było szarpania się, dużo zepsutych zagrywek, praktycznie brak asekuracji. Ciężko wskazać jakikolwiek element, w którym byśmy dobrze zagrali. Może tylko na plus były pojedyncze zrywy. Tu trzeba powiedzieć, że Łukasz Kaczmarek dał mi dobrą zmianę, próbował pociągnąć zespół. Ale w końcu i na niego Słoweńcy się zasadzili. Równocześnie siadły nam oba skrzydła, wszystko siadło, bardzo źle się grało.
- Cóż, ciężko się z faktami nie zgodzić. Jest tak, jak powiedziałeś. Wszyscy liczyliśmy, że nasza gra się wyrówna, że będzie na równym, wyższym poziomie. W miarę dobrze graliśmy na Memoriale Wagnera, a w mistrzostwach Europy wróciły błędy z Ligi Światowej, znów seriami traciliśmy punkty przez własne błędy. Przecież takie zwycięstwo Słoweńców to nie tyle ich zasługa, co nasza wina, my sami oddawaliśmy przeciwnikowi piłkę. Teraz jest ciężki orzech do zgryzienia, co zrobić na przyszłość, żeby to poukładać. Jest źle, bo było falowanie przed mistrzostwami i było też na mistrzostwach.
- Ja się czuję fizycznie w porządku. Ale w Memoriale graliśmy ładniejsza siatkówkę niż w mistrzostwach. Niby teraz mecze z Finlandią i Estonią były w naszym wykonaniu raczej równe, ale przecież to przeciwnicy z dużo niższej półki, więc ciężko ocenić czy my dobrze graliśmy. Nie wygraliśmy z nimi do 15, 14 i 13, żeby powiedzieć, że idziemy jak czołg. Trochę się z nimi męczyliśmy, na pewno nie graliśmy w tym turnieju takiej siatkówki, jak byśmy chcieli.
- Chciałbym to wiedzieć, ale nie wiem. Turniej rzeczywiście słaby w moim wykonaniu, poza jakimiś pojedynczymi akcjami. Falowałem jak wszyscy, niby czułem się fizycznie dobrze, ale moje złe wybory i dużą liczbę błędów technicznych było widać gołym okiem. Nie pozostaje mi nic innego jak przeprosić kibiców za swoją postawę. I myślę, że w imieniu całej drużyny mogę przeprosić za naszą postawę. Bo na pewno mamy za co przepraszać.
- Wierzę w to głęboko. Ale nie ja jestem od decydowania o zmianach czy jakichkolwiek ruchach dotyczących trenera. Patrząc personalnie na drużynę, to jest młoda, wszyscy zawodnicy są zdrowi, pełni zapału do trenowania i grania. Nie mamy kadry dziadków, nie trzeba nagle wszystkich wymieniać, nie jest tak, że nikt się nie nadaje. Myślę, że jest materiał do pracy. Na pewno coś trzeba zmienić, żeby grać zdecydowanie lepiej. Na pewno będą rozmowy, na pewno będzie szukanie winnych, bo tak jest po nieudanym turnieju. Trzeba to przyjąć na klatę, trzeba wyciągnąć wnioski i w maju przyszłego roku trzeba próbować się rehabilitować już od pierwszego sparingu.
- To pytanie na pewno nie do mnie, ja nie decyduję o składzie. Teraz możemy mówić, że gdybyśmy wzięli ośmiu innych zawodników, to gralibyśmy lepiej, a tego nie sprawdzimy. Wyszło źle, ale trener wybierał tych, którzy się prezentowali najlepiej, podpierał się statystykami i swoimi wizjami, więc tu ciężko powiedzieć czy gralibyśmy lepiej, gdyby powołany został ktoś inny.