Memoriał Wagnera 2017. Polska - Rosja 3:2. Pięć rzeczy po pięciu setach: Byli niemrawi, stali się żwawi. Brawo zmiennicy!

Paweł Zatorski pojechał do domu, Michał Kubiak i Dawid Konarski nie zmieścili się w meczowej "14", a Bartosz Kurek nie wszedł na boisko nawet na moment. Zmiennicy rozegrali dwa słabe sety, a później w świetnym stylu odwrócili mecz i pokonując Rosję 3:2 (16;25, 19:25, 25:20, 25:22, 15:12) sprawili, że Polska wygrała XV Memoriał Wagnera. Teraz kadra dostaje wolne do czwartku, później czeka ją ostatni tydzień pracy przed mistrzostwami Europy.

Leniwa niedziela gwiazd

Najpierw wolną niedzielę dostał Paweł Zatorski. Trener Ferdinando De Giorgi uznał, że na pozycji libero wszystko jasne – młody tata jest pewniakiem do gry, dlatego szybciej od kolegów pojechał do domu, do syna, który przyszedł na świat kilka dni temu. Później wolny niedzielny wieczór dostali Michał Kubiak i Dawid Konarski. Kapitan zagrał bardzo dobrze w sobotę z Kanadą, a atakujący szczególnie w piątek przeciw Francji udowodnił, że wciąż bije mocno i skutecznie. Dlatego obaj odśpiewali hymn Polski stojąc nie z kolegami na parkiecie, tylko za boiskiem i to stamtąd patrzyli, jak radzą sobie ci, którzy w trakcie mistrzostw Europy mają dawać im złapać oddech. Wobec takich decyzji De Giorgiego na spotkanie z Rosją, rywalem dla nas szczególnym, wyszliśmy składem zaskakującym. Wyglądał tak: Maciej Muzaj na ataku, Grzegorz Łomacz na rozegraniu, Artur Szalpuk i Rafał Buszek na przyjęciu, Łukasz Wiśniewski i Mateusz Bieniek na środku oraz Damian Wojtaszek na libero. Raz: trener dotrzymał słowa, dał prawdziwą szansę tym, na których zwykle stawia mniej (w niedzielę na boisku w końcu pojawił się każdy poza następnym pewniakiem – Bartoszem Kurkiem). Dwa: nie jest powiedziane, że Polski w takim zestawieniu więcej już nie zobaczymy. Okazją może być choćby mecz grupowy numer trzy na ME, w którym zmierzymy się z Estonią. Trzy: nie jest powiedziane, że zmiennicy będą przydatni tylko wtedy, kiedy będziemy się spotykać z wyraźnie słabszymi rywalami. W naszej kadrze są młodzi ludzie z dużym potencjałem, co obserwowaliśmy i w ostatnich latach, gdy kadrę prowadził Stephane Antiga, i w tym sezonie, na przykładzie Bartłomieja Lemańskiego. A i w niedzielę w Krakowie były momenty, gdy aktorzy zwykle drugoplanowi porywali publikę.

Najpierw niemrawi, ale później żwawi

Oczywiście wynik seta pierwszego i drugiego nie kłamie - Polakom długo raczej nie szło niż szło. Dlatego już w drugiej partii De Giorgi zaczął zmieniać. Przy stanie 17:21 Muzaja zastąpił Łukasz Kaczmarek. Włoch i tak miał zaskakująco dużo cierpliwości do zawodnika, który walił na oślep, zazwyczaj w rosyjski blok, i skończył zaledwie pięć z 20 piłek. Wcześniej trener zareagował na słabość naszego środka - wprowadził Bartłomieja Lemańskiego i Jakuba Kochanowskiego, bo Wiśniewski i Bieniek nie zdobyli ani jednego punktu blokiem. Problemów było mnóstwo - jak trafił się nam ktoś, kto kończył ataki, to za to fatalnie przyjmował. W ofensywie 9/13, a zagrywką ustrzelony aż cztery razy – to bilans Szalpuka po dwóch setach. Po nich, przegranych do 16 i 19, trudno było się pocieszać, że grają tylko zmiennicy. Na szczęście w trzeciej partii wreszcie zaskoczyło to, co De Giorgi pozmieniał. Z dobrej strony pokazał się Kaczmarek, który może nie niszczył atakiem (5/12), ale pomógł zbudować drużynie przewagę serią dobrych serwisów (powtórzył to w końcówce czwartego seta). A dużą różnicę zrobili środkowi – w tym secie Kochanowski zanotował dwa bloki, natomiast Lemański dorzucił jeden blok w tej i dwa w kolejnej partii. Generalnie widać było, jak nasza młodzież się rozkręca. Z biegiem czasu prowadzący grę Łomacz miał coraz więcej czynnych opcji, a i w bloku (po dwóch setach tylko punkt w tym elemencie, po czterech setach już osiem punktów), i w obronie byliśmy wyraźnie żwawsi.

Jednak da się przyjąć

Od początku trzeciego seta za Buszka grał Aleksander Śliwka. Ten chłopak był bohaterem pierwszego oficjalnego meczu kadry pod wodzą De Giorgiego i szkoda, że po świetnym występie przeciw Brazylii nie potwierdził gotowości do stałej gry na takim poziomie. W tej trzeciej partii zdobył jeden punkt, mimo że w ataku dostał aż sześć piłek. Słabo. Ale za to pomógł na przyjęciu. W całej partii nie popełniliśmy ani jednego błędu, a ciężar odpowiedzialności rozłożył się po równo na Śliwkę, Szalpuka i Wojtaszka – każdy z nich odbierał po sześć razy. W dwóch wcześniejszych setach Rosjanie zaserwowali siedem asów, w trzecim ani jednego – to od razu miało przełożenie na wynik, a ta wygrana partia zupełnie odmieniła naszych zawodników pod względem mentalnym.

Wagner dla Polski – dobry znak?

Wobec zaskakującej porażki Francji z Kanadą (0:3) mecz Polska – Rosja był starciem o pierwsze miejsce w XV Memoriale Wagnera. Pewnie, że wygrywać w Krakowie trzeba będzie na początku września, a nie w połowie sierpnia, jasne, że zwycięstwo w towarzyskim turnieju nie ma wielkiego znaczenia, ale na pewno przyjemnie skończyć jakiś etap pracy w taki sposób. A zwłaszcza po takim meczu – odwróconym z 0:2 i to głównie przez zmienników. Dla statystyków: to siódmy wygrany Memoriał Wagnera przez Polskę. A dla tych, którzy szukają dobrych znaków przypomnienie: jedyny w historii naszej siatkówki złoty medal mistrzostw Europy kadra zdobyła w 2009 roku tuż po wygraniu Memoriału Wagnera.

Został tydzień

Teraz ostatnie wolne dni, a później ostatni szlif – po meczu z Rosją zawodnicy rozjadą się w swoje strony, ponownie kadra spotka się w Spale w czwartek 17 sierpnia. Od tego momentu zostanie już tylko tydzień do inauguracji mistrzostw Europy. Czasu na przygotowanie się do starcia z Serbią na warszawskim Stadionie Narodowym jest mało. Ale to nie szkodzi, o ile faktycznie przez poprzednich sześć tygodni w Spale nasz zespół pracował tak dobrze, że teraz może spokojnie czekać na szczyt formy. Czy ten przyjdzie, czy poza wsparciem 60 tysięcy kibiców, którzy na pewno wyzwolą w zawodnikach dodatkową wolę walki, nasza reprezentacja będzie miała na tyle dużo atutów siatkarskich, by pokonać najtrudniejszego rywala i zarazem jednego z głównych faworytów polskich ME? Odpowiedź coraz bliżej. Sparingi – trzy ze Słowenią w Spale (przegrany 2:3 i wygrane 3:0 i 3:1) oraz trzy krakowskie, memoriałowe (2:3 z Francją, 3:0 z Kanadą, 3:2 z Rosją) gwarancji nie dają, ale nadzieję już na pewno.

Zobacz wideo
Copyright © Agora SA