PlusLiga. Beniaminek pokonał wicelidera, bezbłędna ZAKSA na czele

PlusLiga nabiera tempa. W 6. kolejce rozgrywek ekstraklasy mężczyzn doszło do przełamania Resovii w meczu z 3. drużyną poprzedniego sezonu, Jastrzębskim Węglem. Pewne wygrane na swoim koncie miały ZAKSA i Skra, a w emocjonującym spotkaniu GKS pokonał Espadon.

Po raz kolejny mieszane uczucia odnośnie do gry swojej drużyny mogą mieć kibice siatkarzy z Jastrzębia-Zdroju. W meczu z Asseco Resovią Rzeszów podopieczni Marka Lebedewa przegrywali w setach już 0:2, odrobili straty i doprowadzili do tie-breaka, jednak w nim zaprezentowali się źle.

Pierwsze dwie odsłony były dowodem na to, ile znaczy perfekcyjne dogranie na linii Salvador Hidalgo Oliva-Lucas Kampa-Maciej Muzaj – żaden z nich nie potrafił przekroczyć granicy 40 procent skuteczności ataku. Gospodarzom nie pomogło to, że w bloku uaktywnił się Bartłomiej Lemański (5 bloków) i nieźle radził w nim sobie również Thibault Rossard (18 punktów w meczu, 4 bloki).

7 punktów różnicy w tie-breaku pomiędzy zespołami wynikały głównie z większej liczby błędów zagrywki miejscowych i dwóch bloków Resovii.

Jastrzębski Węgiel – Asseco Resovia Rzeszów 2:3 (23:25, 18:25, 25:21, 25:19, 8:15)

Choć tym razem cała siła ofensywna Cuprum Lubin nie skupiła się tylko wokół Łukasza Kaczmarka, to brak siły na lewym skrzydle przeważył wynik meczu ze Skrą na korzyść gospodarzy.

Co ciekawe, mimo tego, że momentami bełchatowianie grali siatkówkę szybką, błyskotliwą i ciekawą, to jej jakość spadała wraz z rosnącą liczbą błędów własnych (w sumie popełnili ich 30 przy 18 rywali). Złe wrażenie zatarło się jednak wraz ze świetnymi zagraniami Mariusza Wlazłego (23 punkty, 60 procent skuteczności w ofensywie).

Interesujące roszady zachodziły również na pozycji przyjmującego. Roberto Piazza przez większość czasu trzymał na boisku słabego w defensywie Milada Ebadipoura (29 procent), choć w kwadracie miał bardzo dobrze dysponowanego Nikołaja Penczewa (57 procent). Osią stabilności był więc Bartosz Bednorz, który po raz kolejny udowodnił, że stać go na dobre występy (9 punktów, 42 procent w przyjęciu, 53 w ataku).

PGE Skra Bełchatów – Cuprum Lubin 3:0 (25:22, 25:22, 26:24)

Tylko w jednej partii meczu z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle podopieczni Roberta Prygla byli w stanie nawiązać równą walkę z mistrzami Polski. Po raz kolejny zespół Andrei Gardiniego swoją grę oparł przede wszystkim na poprawności ataku i skutecznym bloku (gospodarze wygrali w nim 15:5). Raz jeszcze liderem swojego zespołu był Sam Deroo. Belgijski przyjmujący zdobył 18 punktów, atakując z 54 procentową skutecznością i przyjmując z efektywnością o jeden procent mniejszą.

W szeregach radomian zabrakło lidera ataku. Przez 3 sety Michał Filip zapisał na swoim koncie tylko 3 punkty, a zastępujący go Jakub Ziobrowski 7 (31 procent w ofensywie).

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Cerrad Czarni Radom 3:0 (25:17, 25:20, 30:28)

Nie spodziewano się wielkich emocji w spotkaniu wicelidera PlusLigi z beniaminkiem, ale w Zawierciu było ich sporo. Zespół Emanuele Zaniniego pokonał olsztynian w tie-breaku, zapewniając sobie pierwsze zwycięstwo w sezonie.

Było to świetne spotkanie w wykonaniu Grzegorza Boćka (22 punkty, 45 procent skuteczności), Grzegorza Pająka oraz Taichiro Kogi, który przyjmował z 73 procentową poprawnością. Po stronie AZS-u zawiedli przede wszystkim Tomas Rousseaux i jego zmiennik Blake Scheerhoorn, którzy nie poradzili sobie ani w ataku, ani w defensywie. Poprawna gra Kochanowskiego, Andrigi i Hadravy wystarczyła jedynie do zdobycia jednego punktu do ligowej tabeli  i utrzymania pozycji wicelidera PlusLigi.

Aluron Virtu Warta Zawiercie – Indykpol AZS Olsztyn 3:2 (21:25, 23:25, 25:18, 26:24, 16:14)

Największa różnica pomiędzy kielczanami i warszawianami w sobotnim meczu to przede wszystkim rozkład ataku. Antoine Brizard postawił na równomierne rozgrywanie piłki pomiędzy Kwolka (8/18 w ataku), Wronę (6/11), Wardę (7/7), Gorgiewa (10/22) i Włodarczyka (6/11), co stanowiło spory kontrast dla Przemysława Stępnia – 23 wystawy do Wachnika, 16 do Pawlińskiego i 27 do Łukasza Łapszyńskiego. Gra podopiecznych Wojciecha Serafina była łatwiejsza do rozczytania, skąd również wygrana gości w bloku (8:5).

– Poczuliśmy lekką ulgę. Nasza gra w dwóch ostatnich meczach nie wyglądała tak, jak byśmy tego chcieli. Dziękujemy kibicom, że przyjechali nas wspierać w tym trudnym momencie – powiedział po zwycięstwie 3:0 nad Dafi Społem Kielce kapitan ONICO, Andrzej Wrona.

Dafi Społem Kielce – ONICO Warszawa 0:3 (21:25, 21:25, 23:25)

2 sety niebytu w meczu Espadonu i dwa kolejne słabszej postawy GKS-u Katowice – niedzielne spotkanie w Szczecinie skończyło się dopiero w tie-breaku. Zbieżności pomiędzy zespołami było sporo – obydwa zablokowały po 10 razy, atakowały z 54 i 53 procentową skutecznością, przyjmowały z kolejno 52 i 53 procentową poprawnością. Ponadto obaj oponenci popełnili po 27 błędów w polu serwisowym. Losy tie-breaka zależały jednak od liczby udanych ataków. Espadon tych po swojej stronie miał 4, a GKS 10.

Po 6. kolejkach PlusLigi Espadon Szczecin jest na 6. pozycji, a GKS Katowice na 3.

Espadon Szczecin – GKS Katowice 2:3 (20:25, 21:25, 25:23, 25:17, 12:15)

Bez większych problemów podopieczni Andrei Anastasiego pokonali zespół z Będzina. Ich atutem była nie tylko własna hala, ale również świetna gra duetu Artur Szalpuk – Mateusz Mika. Młodszy przyjmujący atakował ze skutecznością 59 procent, zdobywając 13 punktów (w tym dwa blokiem; osiągnął też 73 procent w defensywie). Starszy natomiast był najczęściej punktującym zawodnikiem gospodarzy – zrobił to 15 razy.

Po drugiej stronie boiska niekwestionowanym liderem był Marcin Waliński – 21 punktów. Kolejny mecz z rzędu coś jednak nie grało na linii Łukasz Kozub – Rafael Araujo. Atakujący MKS-u dostawał mniej piłek i (podobnie jak w Treflu Damian Schulz) miał mniejszą skuteczności ofensywy.

Zespół z Gdańska zajmuje 6. miejsce w PlusLidze. Będzinianie są 7 pozycji niżej.

Trefl Gdańsk – MKS Będzin 3:0 (25:23, 25:18, 25:21)

Więcej o:
Copyright © Agora SA