Andrea Anastasi: Jacek Nawrocki to dobry człowiek. Na jego miejscu powiedziałbym "Dziękuję, już nie chcę z wami pracować"

- Nie rozumiem tej sytuacji. Jacek Nawrocki to dobry i przyjazny człowiek - mówi Andrea Anastasi w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". Były trener reprezentacji Polski siatkarzy przekonuje, że gdyby był na miejscu selekcjonera naszej kadry siatkarek, to na ich bunt odpowiedziałby rezygnacją z pracy.

Anastasi jest kolejną osobą komentującą ogromne zamieszanie powstałe wokół reprezentacji Polski siatkarek. Przypomnijmy, że kilka dni temu "Gazeta Wyborcza" poinformowała, że na początku września, tuż po mistrzostwach Europy, większość kadry wystąpiła przeciw prowadzącemu ją Jackowi Nawrockiemu. Zawodniczki nie chciały upubliczniać zarzutów wobec trenera. Ale m.in. po rozmowie prezesa Polskiego Związku Piłki Siatkowej Jacka Kasprzyka ze Sport.pl postanowiły wydać oświadczenie.

Na szczęście zupełnie inna atmosfera panuje w kadrze siatkarzy prowadzonych przez Vitala Heynena.

Zobacz wideo

Akceptowanie przez trenera Nawrockiego nieprofesjonalnego zachowania jednego z członków sztabu (romans z jedną z zawodniczek), bagatelizowanie stanu zdrowia zawodnicze, obniżanie poczucia wartości zespołu, brak psychologicznego i mentalnego wsparcia, nieszczerość - m.in. takie zarzuty padły w oświadczeniu.

Przy okazji rozmowy o Projekcie Warszawa, czyli klubie, który teraz prowadzi Anastasi, "Przegląd Sportowy" poprosił włoskiego trenera, by ten odniósł się do spraw buntu naszych siatkarek przeciw Nawrockiemu. - Przed trzema tygodniami rozmawiałem z Jackiem Nawrockim przy okazji promocji mojej książki w Tomaszowie Mazowieckim. Pogratulowałem mu wspaniałych wyników w tym sezonie i stwierdziłem, że przed prowadzoną przez niego reprezentacją maluje się świetlana przyszłość. Kiedy go słuchałem, wydawał się być smutny. Nie wiedziałem wówczas, z czego to wynika, ale teraz jest to dla mnie zrozumiałe. To bardzo dobry i przyjazny człowiek, dlatego nie rozumiem całej tej sytuacji. Gdybym to ja się w niej znalazł, od razu stwierdziłbym: „Dziękuję, nie chcę już z wami pracować”. Jednego jestem pewny: to, co się wydarzyło, będzie miało zły wpływ na promocję siatkówki w Polscemówi Anastasi.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.