2019 rok był sportowo bardzo udany dla naszych siatkarek. Zagrały w Final Six Ligi Narodów, zajęły czwarte miejsce na mistrzostwach Europy. Kibice z nadzieją czekają na kwalifikacje olimpijskie, w których wystąpią Polki. Biało-czerwone w dniach 7-12 stycznia wezmą udział w turnieju kwalifikacyjnym, który rozegranie zostanie w holenderskim Apeldoornie. Walka o wyjazd do Tokio stanęła jednak pod znakiem zapytania ze względu na konflikt na linii selekcjoner Jacek Nawrocki - reprezentantki.
Obie strony wystosowały oświadczenia. Siatkarki przedstawiły zarzuty wobec Nawrockiego, a ten na nie odpowiedział. Czy spór w reprezentacji jest możliwy do zażegnania ? - Rozwiązań może być dużo, bo pojawiają się kolejne wątki. Nie wiem, jak to się skończy. Uważam natomiast, że konieczne jest utrzymanie takiego stanu rzeczy, jaki był do tej pory. Krok w tył powinny zrobić zawodniczki, Polski Związek Piłki Siatkowej oraz trener. Ten ostatni powinien powołać najlepsze reprezentantki na turniej kwalifikacyjny do igrzysk. Będą dwa tygodnie na przygotowanie i nie powinno być wtedy rozmów o problemach, które zostały teraz poruszone - twierdzi w rozmowie ze Sport.pl Alojzy Świderek, który prowadził naszą żeńską reprezentację w siatkówce w latach 2011-2012.
Konflikt nie trwa od dziś, tylko od dwóch miesięcy. Stał się publiczny, gdy opisały go media. - Chciałbym, by ta sytuacja nie wpłynęła na to, co przed nami - na przygotowania do kwalifikacji i samą grę w turnieju kwalifikacyjnym. Sztab trenerski powinien zrobić wszystko, by przygotować zawodniczki do walki o Tokio. Trener powinien zmodyfikować swoją pracę, biorąc pod uwagę te zarzuty, które padły ze strony siatkarek - mówi Świderek.
Nasz rozmówca uważa, że również zawodniczki powinny skupić się treningach, by w jak najwyższej formie przystąpić do turnieju kwalifikacyjnego. - To oczywiście wymaga, by wznieść się ponad to, co zostało ostatnio powiedziane. Obie strony muszą pokazać swoją wielkość. To dla nich prawdziwy egzamin z profesjonalizmu. Przed nimi kwalifikacje, które są zwieńczeniem tego, nad czym pracowali w poprzednich sezonach. Udział w turnieju kwalifikacyjnym daje szansę wyjazdu na igrzyska. Tego absolutnie nie trzeba przekreślać. Jeśli jednak zajmiemy się teraz wyjaśnianiem sporu, to przygotowania do kwalifikacji odbędą się w cieniu ogromnych emocji i wzajemnych pretensji - przekonuje Świderek.
Do zawodów w Apeldoornie pozostały tylko dwa miesiące. Były selekcjoner reprezentacji Polski uważa, że nie ma już czasu na wyjaśnianie trwającego konfliktu. - Konflikt powinno się zawiesić. Teraz nie da się go rozwiązać. Nie ma ani na to czasu, ani możliwości technicznych. Nie wyobrażam sobie, żeby trener Nawrocki jeździł w tym momencie do każdej z zawodniczek i rozmawiał z nią. Prawdopodobnie usłyszy to, o czym opinia publiczna dowiaduje się od środy. To nic nie zmieni i nie popchnie tematu do przodu - uważa Świderek.
Nasz rozmówca przekonuje, że bezpośrednio po turnieju kwalifikacyjnym w Holandii konieczna jest rozmowa między trenerem, a siatkarkami. - Należy ją przeprowadzić bez względu na to, czy drużyna uzyska awans do Tokio, czy nie. Związek powinien w tej sytuacji występować w roli mediatora - twierdzi Świderek.
Choć konflikt trwa, zarząd związku jednogłośnie postanowił przedłużyć współpracę z Nawrockim do końca mistrzostw świata w 2022 roku. Działacze w ten sposób stanęli po stronie selekcjonera. - Mimo to związek pozostaje jedynym podmiotem, który może być mediatorem w tym sporze. Ta sprawa musi zostać rozwiązana po turnieju kwalifikacyjnym. Nie można tego zostawić, mając nadzieję, że konflikt przyschnie albo umrze śmiercią naturalną. W żeńskim zespole nie umrze to śmiercią naturalną - mówi Świderek.
A co w sytuacji, gdy Polki z trenerem Nawrockim wywalczą w styczniu w Apeldoornie kwalifikację olimpijską? Czy możliwe jest, by z tym trenerem pojechały na igrzyska do Tokio? - Każde problemy można rozwiązać. Mogą pozostać rysy i oby było ich jak najmniej. Jeżeli uda się to wyjaśnić i obie strony zaakceptują porozumienie, to wyobrażam sobie, że trener Nawrocki zostanie. Jeżeli nie, związek, trener i zawodniczki będą musieli podjąć swoje decyzje. Na ten moment nie wiem, jakie - kończy Świderek.