Kapitan kadry siatkarek z konkretnymi zarzutami wobec trenera. "Zostałam pominięta"

- Dziwię się, że nikt z PZPS-u i ze sztabu do mnie nie dzwonił i nie pytał o sprawę, o to, w czym dokładnie jest problem. Przykro mi, że jako kapitan zostałam pominięta - mówi Agnieszka Kąkolewska. Kapitan reprezentacji Polski siatkarek chciałaby zmiany na stanowisku trenera. Podobnie myśli większość kadry. Dlaczego? - Jednym z punktów naszego pisma było to, że trenera nie ma na meczach klubowych w Polsce, a już zupełnie nie pojawia się w zagranicznych drużynach swoich zawodniczek. Przez te wszystkie lata prowadzenia kadry ani razu nie przyjechał do Włoch - mówi Kąkolewska.
Zobacz wideo

Łukasz Jachimiak: Zarząd Polskiego Związku Piłki Siatkowej jednogłośnie postanowił przedłużyć współpracę z Jackiem Nawrockim do końca MŚ w 2022 roku. To odpowiedź na wasz bunt. Dlaczego większość reprezentacji pisała do związku, że nie jest zadowolona ze współpracy z trenerem?

Agnieszka Kąkolewska: Mogę powiedzieć, że pan mnie, kapitana, pyta o to jako pierwszy. Informację o wsparciu związku dla trenera też dostaję nie z pierwszej ręki. Dziwię się, że nikt z PZPS-u i ze sztabu do mnie nie dzwonił i nie pytał o sprawę, o to w czym dokładnie jest problem. Przykro mi, że jako kapitan zostałam pominięta. Całej drużynie jest przykro, że zostałyśmy pominięte, że najzwyczajniej nikt z nami o tej sprawie nie rozmawiał. Moim zdaniem to lekceważące podejście.

Wiem od prezesa Jacka Kasprzyka, że do spotkania z nim dążyły Joanna Wołosz i Malwina Smarzek-Godek i z nimi prezes się umówił. Pani podobno też zostałaby wysłuchana, gdyby się zgłosiła.

Ja jako kapitan reprezentacji wysłałam pismo broniące Asię i Malwinę. Większość drużyny się pod pismem podpisała. Napisałyśmy, że Asia i Malwina przedstawiły sytuację w imieniu całej drużyny, a nie, że dwie dziewczyny mają problem. Chciałyśmy pokazać, że trzymamy się razem, że jedna za drugą pójdzie.

Nie pomyślałyście, że wrzesień to nie jest dobry moment na domaganie się zmiany trenera? Przecież wiedziałyście, że w styczniu będziecie grały o igrzyska.

Pismo nie było domaganiem się zwolnienia trenera Nawrockiego, tylko obroną dziewczyn, które powiedziały o zaistniałych sytuacjach prezesowi. A co do terminu, to oczywiście zgoda, że był i jest bardzo trudny, ale tak postanowiłyśmy i teraz nie będziemy się z tego wycofywać.

W drużynie jest przekonanie, że z lepszym trenerem osiągnęłaby więcej niż awans do Final Six Ligi Narodów i czwarte miejsce na mistrzostwach Europy? Jest w was aż tak duży niedosyt?

Zgadza się, końcówka sezonu nam pokazała, że złych spraw jest tyle i tak się nawarstwiają, że trzeba coś z tym zrobić.

W czym konkretnie jest problem?

Nie podoba nam się, że sprawa wyciekła do mediów. My chciałyśmy rozwiązać problemy wewnątrz. Sprawy szatni powinny pozostać w szatni. Nie mam pojęcia, kto z tym poszedł do mediów, ale to nieprofesjonalne. Nie pochwalam takiego działania.

Ale skoro już się stało, to proszę powiedzieć, jakie macie zarzuty wobec trenera Nawrockiego. Trudno mi uwierzyć, że głównym problemem jest obecność Magdy Stysiak w podstawowym składzie.

Absolutnie nie chodzi o Magdę. Było poruszanych wiele różnych spraw, a nagłośniona została tylko ta jedna. Niesłusznie wszystko się skupia na Magdzie, bo ze strony zespołu absolutnie nie wyglądało to tak, że ona jest problemem.

Zapytam wprost: trener Nawrocki źle was traktuje? Krzyczy na was? Nie liczy się z waszym zdaniem?

Powiem tak: chcę się trzymać zasady, że to, co się dzieje w szatni, zostaje w szatni.

Czy była sytuacja, w której trener Nawrocki przekroczył jakieś granice?

Nie wiem, co pan ma na myśli.

Czy trener w emocjach was wyzywał? Widzieliśmy, że na czasach branych dla drużyny zdarzało mu się przeklinać, ale nie widzieliśmy, by was obrażał.

Trener jest ekspresyjnym człowiekiem, pokazuje swoje emocje i, tak jak pan powiedział, przeklinał, używał ostrzejszych słów. Ale to jest normalne w sporcie i każda z nas też czasem przeklnie. Ale żadnej agresji nie było.

To co zarzucacie Nawrockiemu?

Po piśmie, które dostał od nas PZPS, trener zaczął się pojawiać na meczach polskiej ligi. Gram we Włoszech, ale polskie rozgrywki śledzę i w transmisjach widziałam trenera. Jednym z punktów naszego pisma było to, że trenera nie ma na meczach klubowych w Polsce, a już zupełnie nie pojawia się w zagranicznych drużynach swoich zawodniczek. Przez te wszystkie lata prowadzenia kadry ani razu nie przyjechał do Włoch, a tu jest coraz więcej Polek i my coraz mocniej stanowimy o sile swoich klubów, jak Malwina Smarzek czy Asia Wołosz. Chyba mam rację, że trener reprezentacji powinien jeździć do swoich liderek?

Tak, to konkretny zarzut, na pewno każdy się zgodzi, że selekcjoner powinien jeździć do swoich zawodniczek i spotykać się z ich klubowymi trenerami.

Oczywiście. My tu widzimy trenerów innych reprezentacji, nawet Stanów Zjednoczonych. Przylatują ludzie, którzy mają dużo trudniejszą podróż niż trwający półtorej godziny lot.

Wiem, że teraz trener Nawrocki do Włoch się wybierze, żeby z wami porozmawiać. Czy pani będzie się chciała z nim spotkać i porozumieć, czy zrezygnuje pani z kadry?

Dla mnie gra w reprezentacji od zawsze była marzeniem i jest ogromnym honorem. Tak długo, jak będę dostawała powołania, będę w niej grała. Chciałabym jeszcze powiedzieć, że jutro [w czwartek] ukaże się oświadczenie wszystkich 13 zawodniczek [tyle podpisało się pod listem].

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.