Agent większości siatkarek polskiej kadry komentuje aferę. "To była ich własna inicjatywa"

- Powiedzieć, że agenci podburzali zawodniczki jest najprościej, ale to nieprawda. Siatkarki reprezentacji Polski same zdecydowały o złożeniu w PZPS-ie pisma o zwolnienie trenera Jacka Nawrockiego. Była to ich własna inicjatywa - mówi w rozmowie ze Sport.pl Jakub Dolata, menedżer większości zawodniczek naszej kadry.
Zobacz wideo

Dolata reprezentuje dziewięć z 14 zawodniczek, które reprezentowały Polskę na tegorocznych mistrzostwach Europy. Jak twierdzi "Gazeta Wyborcza", większość podpisała się pod pismem, w którym zaraz po ME (czyli we wrześniu) zwróciła się do Polskiego Związku Piłki Siatkowej z prośbą o zmianę sztabu szkoleniowego kadry.

- Wiedziałem tylko, że zawodniczki są niezadowolone ze współpracy z trenerem Nawrockim, a już czytam na Twitterze, że to agenci podburzali swoje zawodniczki przeciw trenerowi. Absolutnie nie, to była inicjatywa wyłącznie zespołu, z tego co wiem, żaden agent nie wiedział o treści pisma - mówi menedżer w rozmowie ze Sport.pl.

Oczywiście Dolata wiedział, że jego zawodniczki nie są w pełni zadowolone ze współpracy z Nawrockim. - O szczegóły trzeba pytać siatkarki, bo to one są stroną w sporze. Wiem, że sytuacja nabrzmiewała i było wiele różnych zastrzeżeń - mówi Dolata. - Mnie zależy, żeby jak najwięcej naszych zawodniczek grało w reprezentacji, bo to jest dla nich arena do pokazywania swoich umiejętności i do zdobywania nowych kontraktów. Trenerowi Nawrockiemu, jak i poprzednim trenerom, powiedziałem, że w relacje jego i zawodniczek się nie wtrącam. To moja zasada i każdy trener o tym wie - kończy Dolata.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.