Zawodnicy Stoczni Szczecin wciąż walczą o pieniądze. Żygadło: Dostaliśmy jedną wypłatę

- Dostaliśmy jedną wypłatę. To były pieniądze, które prezes klubu Jakub Markiewicz wyłożył ze swojej kieszeni. Środki, na które czekaliśmy od sponsora, nie dotarły do nas. Wszyscy, którzy pracowali w klubie lub z nim współpracowali, stracili mnóstwo pieniędzy, czasu i energii - w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" przyznał Łukasz Żygadło, który opowiedział o problemach związanych z wypłatą pieniędzy należących się siatkarzom za czas gry w Stoczni Szczecin.

Stocznia Szczecin w ubiegłym roku była jednym z najciekawszych projektów w polskim sporcie. Klub zakontraktował wiele gwiazd, m.in. Bartosza Kurka, Nicholasa Hoaga, Nikołaja Penczewa, Mateja Kazijskiego czy Łukasza Żygadło, z którymi w pierwszym sezonie gry planował zdobyć mistrzostwo Polski, a w drugim (trwającym obecnie) miał walczyć o medale Ligi Mistrzów.

Zobacz wideo

Zawodnicy Stoczni Szczecin wciąż walczą o pieniądze. Żygadło: Dostaliśmy jedną wypłatę

Mistrzostwa Polski i walki o Ligę Mistrzów nie ma, bo Stocznia nie zdołała dokończyć nawet ubiegłego sezonu. Klub borykał się z ogromnymi problemami finansowymi, nie wypłacał pensji zawodnikom, którzy stopniowo zaczęli opuszczać zespół. Do końca w drużynie zostało tylko 5 zawodników: Bartłomiej Kluth, Adrian Mihułka, Simon Van De Voorde, Janusz Gałązka i Marcin Wika. Ostatecznie władze drużyny ze Szczecina ogłosiły bankructwo.

Upadłość i wycofanie drużyny z rozgrywek ligowych nie rozwiązały jednak problemów finansowych. Siatkarze wciąż czekają bowiem na swoje wypłaty. - Dostaliśmy jedną wypłatę. To były pieniądze, które prezes klubu Jakub Markiewicz wyłożył ze swojej kieszeni. Środki, na które czekaliśmy od sponsora, nie dotarły do nas. Wszyscy, którzy pracowali w klubie lub z nim współpracowali, stracili mnóstwo pieniędzy, czasu i energii - w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" przyznał Łukasz Żygadło, który ze Stoczni przeniósł się do ligi katarskiej. 

40-latek zdradził też, że sprawa pieniędzy należących się siatkarzom, trafiła już do sądu. - Klub jest po pierwszej rozprawie sądowej. Odbyła się 10 września, kolejną wyznaczono na 16 stycznia. Nasi prawnicy liczyli, że dojdzie do porozumienia dlatego, że umowa Stoczni Szczecińskiej z klubem KPS Stocznia Szczecin została podpisana przez ówczesnego prezesa i wiceprezesa Stoczni Szczecińskiej w obecności dziennikarzy w kwietniu 2018 roku. Około połowa zawodników ma również w kontrakcie zapis mówiący o tym, że Stocznia Szczecińska gwarantuje wypłacalność kontraktu – z podpisem jednego z wiceprezesów przyjmującego te informacje do wiadomości. Władze Stoczni Szczecińskiej miały więc pełną wiedzę o tym, jakie klub podejmował decyzje. Na stronie klubu można zapoznać się z pozwem sądowym, tam w szczegółach dokładnie opisane jest to, co się wydarzyło. Kilku zawodników zagranicznych rozważa również dołączenie do sprawy sądowej przeciwko sponsorowi, chcąc zeznawać jako świadkowie.

Żygadło, który zdradził szczegóły walki o wypłacenie zaległych pieniędzy, obecnie gra we wspomnianej lidze katarskiej. Konkretnie reprezentuje barwy Al-Arabi Doha, choć miał też propozycje gry w Asseco Resovii Rzeszów. Do podpisania kontraktu z polskim klubem jednak nie doszło. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.