Wielki powrót Bartosza Kurka! Niesamowita czwarta partia w meczu z Japonią

Polska kadra pokonała Japonię 3:1 (25:23, 25:17, 19:25, 25:17) w swoim drugim meczu w tegorocznym Pucharze Świata. Było to pierwsze spotkanie Bartosza Kurka po kontuzji.
Zobacz wideo

Tym, na co czekali chyba najbardziej polscy kibice przy okazji Pucharu Świata, to powrót Bartosza Kurka do gry. Atakujący ma za sobą kilkumiesięczną przerwę spowodowaną kontuzją kręgosłupa. Nie zagrał w finale PlusLigi, nie wystąpił w Lidze Narodów, kwalifikacjach olimpijskich oraz mistrzostwach Europy. Vital Heynen postanowił dać mu szansę w Pucharze Świata.

Pierwszy mecz Bartosza Kurka po przerwie

Mecz z Tunezją atakujący oglądał z perspektywy kwadratu dla rezerwowych. Zmieniło się to w drugim starciu turnieju z Japonią. Pierwsze punkty zawodnik zdobywał już na 8:6. Choć zagrywka mu nie wychodziła (błąd na 11:10 i 5:4), to nie on winny był remisowi 15:15 z Japonią. Przyczyną było słabe rozgrywanie seta na siatce przez Grzegorz Łomacza i środkowych. Przewaga fizyczna polskiej drużyny była niezaprzeczalna, jednak nie była w żaden sposób wykorzystywana. Jeśli wliczyć w to jeszcze notoryczne "wrzucanie" Piotra Łukasika w ataku na podwójny blok na kontrze, wyjaśniało się, gdzie leżała przyczyna wyrównanego wyniku. Jeden blok Bartłomieja Lemańskiego i wspomnianego Łukasika otworzył jednak skrzydła na pewniejszą grę. Kolejne punkty wpadały też po atakach Rafała Szymury. Ostatecznie Kurek na koncie swojego zespołu zapisał 5 punktów przy 62 procentach w ataku. Polska wygrała 25:23.

Stopniowe odbieranie argumentów rywalom

Dwa asy Bartosza Kurka otworzyły partię nr 2 (6:4). Polacy kontrolowali cały set właśnie dzięki zagrywce. Kolejny as Bartosza Kwolka dał im cztery punkty przewagi (11:7). Świetna seria biało-czerwonych w bloku poskutkowała zapasem 16:8. Chwilę później ataki na pojedynczym bloku Bartłomieja Lemańskiego czy to w pierwszym tempie, czy w kontrataku pogrążyły gospodarzy (19:8). Choć starali się jeszcze zdobywać punkty ze środka, z niskiej, przesuniętej piłki, to prowadzenie Polaków było zbyt wysokie, by mogli odrobić straty (25:17).

Potknięcie w trzeciej partii

Na początku kolejnej partii najbardziej we znaki polskiej kadrze dawał się Yuji Nishida. Zawodnik ten przez dwa sety zdobył 7 punktów przy 30-procentowej skuteczności ataku. Kiedy dołączył do niego Yuki Ishikawa, na tablicy wyników zrobiło się 6:3 dla gospodarzy. Ratunkiem dla coraz słabiej prezentujących się biało-czerwonych był Bartłomiej Lemański i jego "gwoździe". Po jednym z nich został jednak "ściągnięty" z boiska - za niego pojawił się Jakub Kochanowski (9:12). Czym prawie udało się odrobić straty? Zagrywką Szymury i atakami Hubera ze środka (12:13). Dalej trudno było jednak walczyć z miejscowymi, którzy aż czterokrotnie zablokowali polski zespół i byli niezwykle skuteczni w obronie ataków mistrzów świata. Wygrali 25:19.

Set fantastycznych akcji indywidualnych

Polacy odrobili lekcję z poprzedniego seta i na początku kolejnej partii nie pozwolili rywalom na zdobycie przewagi punktowej. Zrobili to dzięki skutecznemu blokowi, który zadziałał kilka razy (8:5). Zagrywka Kurka, która leciała w boisko rywali z prędkością 115km/h, świetny w bloku Kochanowski, zatrzymujący przeciwników grających pipe'a i Artur Szalpuk, który w kontrze siłą uderzeń prawie wbijał rywali w parkiet, dali siedmiopunktowe prowadzenie biało-czerwonym (16:9). Chwilę później przyjmujący zaserwował asa, a Bartosz Kwolek ponownie zablokował Japończyków (21:13). Mecz zakończył jego udany atak z lewego skrzydła (25:17).

Przed biało-czerwonymi dzień przerwy w Pucharze Świata. Na ten moment na swoim koncie mają dwa zwycięstwa. Kolejny mecz zagrają z USA w piątek o 08:00 czasu polskiego.

Polska - Japonia 3:1 (25:23, 25:17, 19:25, 25:17)

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.