Fabian Drzyzga: Lepiej przegrać teraz niż na igrzyskach olimpijskich

- Przed sezonem mówiliśmy, że najważniejszy jest turniej kwalifikacyjny do igrzysk olimpijskich. Zdobyliśmy medal Ligi Narodów, kwalifikację olimpijską, czyli jakby "złoto", i brąz mistrzostw Europy. Nie przypominam sobie, by którakolwiek grupa pokoleniowa w polskiej siatkówce przywiozła krążki z czterech kolejnych turniejów - mówi Fabian Drzyzga po meczu o brąz mistrzostw Europy.
Zobacz wideo

Nie ma pan na szyi medalu. Jest on trochę z buraka, bo chcieliście złota, czy też krążek ten daje wielką radość, bo jest dowodem na to, że podnieśliście się po półfinale?
Fabian Drzyzga: - Nie mam medalu, bo oddalem go żonie, żebym nie zgubił w czasie Pucharu Świata. Zabierze go do Polski, a ja przynajmniej nie będę miał nadbagażu. Zawsze lepiej wygrać ostatni mecz niż przegrać. Przyjechaliśmy do Paryża jednak po minimum medal, ale na pewno nie brązowy.

Euforii nie ma?
- Jakbyśmy przegrali mecz ze Słowenią, ponieważ ten zespół był od nas lepszy, zagrał kapitalne spotkanie podobnie jak i my, to moglibyśmy się cieszyć z brązowego medalu. Półfinał zagraliśmy jednak katastrofalnie, ja zaprezentowałem się bardzo słabo i dlatego nie gramy w finale.

Jaką lekcję, która na drodze do medalu igrzysk w Tokio może wam się przydać, wynosicie z półfinału?
- Myślę, że w dzisiejszym meczu odrobiliśmy lekcję na szóstkę. Kiedy drużyna przyjeżdża na turniej minimum po finał, to po porażce w półfinale bardzo ciężko się jej podnieść. Uważam, że cały nasz sztab postawił nas na nogi nie tylko fizyczne, ale i psychiczne. Pokazaliśmy, że potrafimy grać w siatkówkę i jeśli prezentujemy nasz poziom, to nie ma od nas lepszej drużyny. Nie chcę już wracać do meczu ze Słowenią. Wiem jednak, że spotkanie to nam nie wyszło, więc musimy być skupieni, skoncentrowani i grać ze świadomością, że nie zawsze nasze mecze będą wyglądać jak większość na tegorocznych mistrzostwach Europy - 3:0 dla nas.

Pokazaliście mentalność mistrzów świata? W meczu ze Słowenią prowadziliście 9:4, zrobiło się 9:9. W spotkaniu z Francją było 4:9, a odrobiliście te straty.
- Graliśmy dużo spokojniej niż w spotkaniu ze Słowenią. Musimy się nauczyć, że nie zmiażdżymy rywali w pierwszym secie. Trzeba grać cierpliwie, robić swoje, realizować taktykę.

Taką lekcję chyba było lepiej dostać teraz niż w Tokio.
- Oczywiście. To są mistrzostwa Europy. Nie twierdzę, że jest to słaby i mało ważny turniej, ale w naszej randze jest gdzieś na czwartym miejscu. Na pewno lepiej przegrać teraz niż na igrzyskach olimpijskich.

Przed sezonem mówiliśmy, że najważniejszy jest turniej kwalifikacyjny do igrzysk olimpijskich. Zdobyliśmy medal Ligi Narodów, kwalifikację olimpijską, czyli jakby "złoto", i brąz mistrzostw Europy. Nie przypominam sobie, by którakolwiek grupa pokoleniowa w polskiej siatkówce przywiozła krążki z czterech kolejnych turniejów.

Bywał i okres 4 lat bez medalu.
- Właśnie. Nasza grupa ma coś innego w sobie. Nie wygrywamy wszystkiego, ale nasz zespół zmienił się na plus. Gdziekolwiek nie jedziemy, przywozimy z tego coś najlepszego lub fajnego.

Co powiedzieliście sobie w szatni po półfinale?
- Dobra próba! Trening następnego dnia po półfinale rozpoczęliśmy od rozmowy w szatni. Większość zawodników z naszej grupy jest na tyle doświadczona, że każdy usiadł poza tym sam w pokoju, pomyślał nad własną grą i to przyniosło efekt. Nasza grupa już trochę przegrała, choć i nieco wygrała - ten bilans się wyrównał.

Zmienia pan styl rozgrywania? W półfinale Piotr Nowakowski nie dostał żadnej piłki, a w meczu o brąz po pierwszym secie miał rozegrane dwie. Słyszał pan o medialnych dywagacjach na ten temat?
- Dziennikarze mają prawo do krytyki po meczu, szczególnie tym przegranym. Jak robię swoją robotę, naprawdę się staram i chcę wygrać każde spotkanie. Tak nam ten półfinał po prostu wyszedł. Nie jesteśmy z Piotrkiem na siebie obrażeni.

Świętowanie po zdobyciu brązu zostawiacie na sobotni wieczór, samolot do Japonii czy czas po Pucharze Świata?
- Dzisiaj i może trochę w samolocie - nie mam pojęcia, haha!

Mimo tego, że dziś macie brąz na szyi, to nadal jesteście ludźmi ze złota?
- Mam nadzieję, że nikt nie ukradł mi tego złotego medalu z domu, haha! Sprawdzę! Nigdy nikt nie zabierze nam tego złota, ale nie możemy tym żyć. To jest historia, do której fajnie wracać, i którą fajnie się ją wspomina. Najnowszym celem jest Puchar Świata i przygotowanie do igrzysk w Tokio.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.