Brzęczek pracuje rok z reprezentacją. "Krychowiak czy Lewandowski nie będą grali wiecznie"
Piątkowy półfinał pomiędzy Francją a Serbią rozpoczął się w paryskiej AccorHotels Arenie o godzinie 21:00. Zarówno media, jak i wydaje się sami Trójkolorowi, byli bardzo pewni swoich umiejętności i myślami widzieli się już w finale. Serbowie wygrali co prawda wszystkie mecze w swojej grupie, jednak stracili seta z Hiszpanią, a do półfinału trafili po pięciosetowych męczarniach z Ukrainą.
Wydaje się, że organizatorzy, ulegający naciskom francuskiej telewizji, nie przewidzieli, że ich zespół w półfinale może zagrać aż 5 setów i przegrać. To nie byłby kłopot, gdyby wygrali - finał odbywa się w niedzielę. Mecz o brązowy medal grany będzie natomiast w sobotę o 18:00. Starcie Serbia - Francja zakończyło się po 23:00. Pomiędzy spotkaniami gospodarze mają więc 18,5 godziny na odpoczynek i przygotowanie odprawy pod biało-czerwonych. To bardzo mało. Dla porównania, Polacy zakończyli zmagania półfinałowe w czwartek. W piątek rano przylecieli czarterem do Paryża i o 17:00 mieli trening. Vital Heynen śledził wczorajsze starcie Francuzów z poziomu trybun.