Polacy nokautują rywali w mistrzostwach Europy. Nie mieli litości dla Czechów

Polska kadra pokonała reprezentację Czech 3:0 w swoim trzecim meczu na mistrzostwach Europy. Zespół Vitala Heynena jest liderem grupy D, która do tej pory rozgrywała swoje mecze w Rotterdamie. Kolejne (Czarnogóra, Ukraina) zagra w Amsterdamie.
Zobacz wideo

Cel pierwszy - wyeliminować z atakującego

Reprezentacja Czech to rywal, który większość siły ofensywnej koncentruje na atakującym - Janie Hadravie. Zawodnik ten doskonale znany jest polskiej publiczności, gdyż od 2016 roku występuje w Indykpolu AZS Olsztyn. W poprzednich spotkaniach swojego zespołu na mistrzostwach Europy zdobywał kolejno 15 i 23 punkty, czyli najwięcej spośród całej drużyny. Poniedziałkowego spotkania nie zaczął jednak w składzie - na boisku pojawił się Michal Finger. Pierwszą piłkę w inaugurującym secie dostał przy 8:6 i... został zablokowany. Kolejną przy 12:8 i polski potrójny blok po raz kolejny go zatrzymał. Trener Michal Nekola wkrótce zdecydował o zmianie. Na boisku pojawił się Hadrava, jednak nieprędko otrzymał odpowiednie rozegranie (15:19). W końcówce partii rywale szukali punktów, grając właśnie przez atakującego, ale nie zmieniło to wyniku (25:18).

Cel drugi - pokazanie, ile polskiej kadrze daje Wilfredo Leon, zagrywka Piotra Nowakowskiego i atak Michała Kubiaka

Pierwszy set siedem punktów, 50 procent skuteczności ataku, dwa asy serwisowe - to statystyki Wilfredo Leona. Kubańczyk z polskim paszportem momentami grał tak, że ręce fanów składały się do oklasków, a rywali bolały, kiedy atakowana przez niego piłka trafiała w ich blok. To był Wilfredo Leon, na którego czekali Polacy. Z drugiej strony świetnie prezentował się też Piotr Nowakowski, a w szczególności jego zagrywka. Środkowy w drugiej partii zdobył dwa asy i znacząco utrudnił rywalom przyjęcie. To m.in. dzięki niemu polski zespół odrobił straty z 4:8. Kolejnym ważnym czynnikiem był atak Michała Kubiaka. Cztery mocne "bomby" z lewego skrzydła dały biało-czerwonym prowadzenie 14:10. Drugą partię zakończył ze skutecznością ataku na 71 procentach (67 w przyjęciu). Polska wygrała 25:12.

Cel trzeci - wygrać minimalnym nakładem sił

Nie ulega wątpliwości, że Czechy to rywal raczej ze średniej europejskiej półki. Nr 30 w rankingu FIVB nie stanowił dla dwukrotnych mistrzów świata większego zagrożenia. Gra w trzeciej partii była jednostronna. Zmotywowani Polacy chcieli jak najszybciej skończyć mecz, by nie tracić niepotrzebnie sił. W trzeciej partii szybko wypracowali przewagę 14:8. Ta po atakach Michała Kubiaka zmieniła się w 19:12, by następnie znów urosnąć na 23:14 po błędach rywali. Biało-czerwoni zakończyli partię w zmienionym składzie (Aleksander Śliwka i Dawid Konarski pojawili się na boisku) - 25:15.

Rozdział "Rotterdam" zamknięty

Formuła tegorocznych mistrzostw Europy stawia na kilku gospodarzy i wiele miast. Po rozegraniu trzech meczów w holenderskim Rotterdamie (spotkania z Estonią, Holandią oraz Czechami) polska kadra przenosi się do Amsterdamu. Tam czekają na nią rywale z Czarnogóry i Ukrainy.

Kolejny mecz biało-czerwonych odbędzie się we wtorek o 17:00. Rywalem będzie Czarnogóra.

Polska - Czechy 3:0 (25:18, 25:12, 25:15)

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.