Komu medal da Egonu? Trzeba grać i nie patrzeć na włoską gwiazdę

Jedna Paola Egonu ciągle znaczy więcej dla światowej siatkówki niż cała reprezentacja Polski. Ale w meczu o brązowy medal mistrzostw Europy w Ankarze może się okazać, że włoska gwiazda nie jest naszym problemem. Nawet jeśli przyjedzie na spotkanie, nie spełniając wyrażonej w żartach nadziei trenera Jacka Nawrockiego. Relacja na żywo na Sport.pl od godziny 16.

Grały ze sobą 69 razy. Ile meczów wygrały Polki, a ile Włoszki? Niespodzianka, jest 36:33 dla nas. Historyczne statystyki przed starciem o brąz przypomniała na swojej oficjalnej stronie internetowej Włoska Federacja Siatkówki. Z kolei CEV, czyli Europejska Konfederacja Piłki Siatkowej, wylicza, że na mistrzostwach Europy takich spotkań było 15, a Polska wygrała osiem.

Zobacz wideo

Historia nie gra

Ostatnie, rozegrane kilka dni temu w Łodzi, nasz zespół też wygrał, 3:2. Ale tu liczby zakłamują rzeczywistość. Włoszki to aktualne wicemistrzynie świata. A Polki nawet nie zakwalifikowały się na ubiegłoroczny mundial. My byliśmy potęgą kiedyś, teraz mocno pracujemy, by znów dołączyć do najlepszych. Z pierwszych ośmiu edycji mistrzostw Europy nasze siatkarki przywiozły osiem medali - po cztery srebrne i brązowe. Największym sukcesem Włoszek w latach 1949-1971 było szóste miejsce.

CEV przypomina, że współcześnie na mistrzostwach Europy Polki od Włoszek odbijają się jak od ściany. Po serii pięciu zwycięstw sprzed wielu lat przyszło 10 meczów, z których nasze panie wygrały tylko trzy. Łódzkie zwycięstwo było jednym z najcenniejszych w trwającej piąty sezon kadencji Jacka Nawrockiego. Czy w niedzielę w Ankarze nasz zespół stać na wygraną jeszcze ważniejszą?

Wielka Egonu to nie nasz problem?

Jedna Paola Egonu z kadry Italii wciąż znaczy w światowej siatkówce więcej niż cała nasza reprezentacja. - Sposób na Egonu? Oby zagrała tak słabo jak w półfinale z Serbią. Albo najlepiej, żeby nie przyjechała na mecz - żartuje nasz trener. - Innego sposobu na Egonu ja nie znam - dodaje już serio. - Będziemy szukać naszej szansy w innych elementach. Tak jak to robiliśmy w Łodzi.

Egonu ma 20 lat, 190 cm wzrostu i gigantyczny wyskok. Zawdzięcza go na pewno i ciężkiej pracy

i genom, ma nigeryjskie korzenie. Rok temu była najlepszą atakującą mundialu, niedawno zgarnęła tytuł MVP Ligi Mistrzyń. A teraz przegrała swojej drużynie półfinał z Serbią (1:3), który miał być rewanżem za finał MŚ. Na pierwszy rzut oka liczby Egonu z sobotniego meczu nie wyglądają najgorzej - 26 punktów robi wrażenie. Pięć bloków to wynik świetny, trzy asy - co najmniej dobry. Ale skuteczność ataku - 18/48 - już pozostawia sporo do życzenia. A aż 16 piłek wyrzuconych w aut bądź wrzuconych w siatkę pokazuje, jak bardzo liderka Italii zawiodła.

Dla porównania popatrzmy na liczby Tijany Bosković. MVP ubiegłorocznych mistrzostw świata zdobyła 22 punkty, a pomyłek zaliczyła tylko sześć.

Smarzek potrafi, Stysiak potrafi, ale trzeba znów serwować

Polki nie mają ani Bosković, ani Egonu. Ale Malwina Smarzek-Godek na pewno potrafi zagrać mecz na poziomie tych gwiazd. Magdalena Stysiak też umie postraszyć w ofensywie i tak wykorzystać swoje 202 cm wzrostu, by być dla rywalek niemal nie do zatrzymania. W tym roku nasz zespół pokazuje, że po wielu słabych latach potrafi już wykorzystywać swoje atuty. Jak to zrobić w niedzielę? Trzeba serwować jak w wygranym secie przegranego 1:3 półfinału z Turcją. Jak w całym meczu z Italią w fazie grupowej. Wtedy nasze zawodniczki zaserwowały aż 12 asów (Włoszki pięć). Teraz też musimy maksymalnie utrudnić Italii rozgrywanie akcji, sprawić, by piłka wracała na naszą stronę, dając nam możliwość kontrowania.

Polkom będzie łatwiej?

- Musimy od początku zagrać swoją dobrą siatkówkę, wejść mocno, ruszyć. Włoszki nie odpuszczą, dla nich czwarte miejsce na pewno będzie najgorsze - mówi Stysiak.

Nasza 18-letnia przyjmująca się nie myli. - Musimy się zresetować, bo w niedzielę gramy swój finał - mówiła Ofelia Malinov zaraz po porażce z Serbią. - Absolutnie chcemy wygrać brązowy medal - dodawała. - Bardzo chciałyśmy być w finale, uważam że rozwijałyśmy się w sezonie tak, że na to zasługiwałyśmy. Jestem przekonana, że teraz nasz zespół będzie zdeterminowany, by dostać się na podium - zapewniała Indre Sorokaite.

Stysiak twierdzi, że nie wie, kto jest faworytem meczu o brąz. Ale szanse Włoszek trzeba jednak oceniać wyżej. Co nie znaczy, że to dla nas zła wiadomość. - Zawsze czwarte miejsce jest najgorsze, kiedy już gra się o medal. Ale na początku sezonu chyba brałybyśmy je w ciemno. A teraz chcemy więcej, dalej gramy o swoje marzenia - podsumowuje Magda.

Więcej o:
Copyright © Agora SA