Jack Nawrocki, trener reprezentacji polskich siatkarek, ostrzega przed kolejnym meczem. "Mam już pomysł"

- Ukraina to - proszę mi wierzyć - nie jest taki zespół jak się może wydawać po jej meczu z Belgią - mówi Jacek Nawrocki. Na wolną od grania niedzielę trener reprezentacji Polski siatkarek zaplanował dwa treningi i odprawę wideo. Mecz z Ukrainą w poniedziałek o godz. 20.30. Relacja na żywo na Sport.pl
Zobacz wideo

W sobotę w Łodzi polskie siatkarki nie dały żadnym szans debiutującym w mistrzowskiej imprezie Portugalkom. Podopieczne Nawrockiego wygrały 3:0 (25:14, 25:16, 25:11) i po dwóch meczach mają komplet sześciu punktów oraz bilans setów 6:0.

Łukasz Jachimiak: Gratulacje za mecz z Portugalią, bo było szybko, łatwo i przyjemnie.

Jacek Nawrocki: Rzeczywiście. Dawno nie było takiej sytuacji, że występujemy w roli zdecydowanego faworyta. Cieszę się, że dziewczyny od początku do końca były skoncentrowane. A szczególnie zadowoliło mnie kilka takich wymian, w których szły do końca za piłką, mimo wysokiego prowadzenia. To był profesjonalizm. O Portugalii wiedzieliśmy najmniej z naszych wszystkich rywali, aczkolwiek kilka ich spotkań które mieliśmy z Ligi Europejskiej wystarczyło, żeby trochę ten zespół poznać.

Wystarczyło na tyle, że postanowił Pan dać wolne Malwinie Smarzek-Godek.

- Co do obsady pozycji atakującej, to i Kasia Zaroślińska, i Malwina potrzebują grania, żeby nabierać pewności siebie. Ale obie są bardzo mocnymi zawodniczkami i cieszę się, że mamy je w reprezentacji.

Czyli w niedzielę zamiast wolnego dnia przydałby się jakiś kolejny rywal, żeby mogła poatakować Malwina?

- Myślę, że jeszcze tych rywali będzie wystarczająco dużo i Malwina sobie poatakuje.

Jak zaplanował Pan drużynie wolną niedzielę?

- W godzinach przedpołudniowych planujemy siłownię, a w popołudniowych trening. Ale nie dla wszystkich zawodniczek. Pewnie dzień skończymy odprawą wideo poświęconą Ukrainie.

Zaczął Pan już tworzyć plan na Ukrainę?

- Tak, mamy już pomysł. To będzie mecz, do którego musimy podejść z dużą pieczołowitością. Dlaczego? Dlatego że Ukraina to - proszę mi wierzyć - nie jest taki zespół jak się może wydawać po jej meczu z Belgią [przegrała 0:3, w setach 10:25, 19:25, i 22:25]. Myślę, że Ukraina jeszcze pokaże na co ją stać. Pamiętam ten zespół sprzed dwóch lat. Na ostatnich mistrzostwach Ukraina grała w bardzo podobnym składzie jak teraz i stworzyła wielkie kłopoty i Rosji [2:3], i Bułgarii [2:3], i Turcji [1:3]. Naprawdę po ich meczu z Belgią nie wyciągałbym daleko idących wniosków.

Nasza drużyna przyzwyczaiła się już do otoczki mistrzostw? Oczywiście niedawno we Wrocławiu graliście ważny turniej, czyli eliminacje olimpijskie, ale tam do hali mogło wejść maksymalnie trzy tysiące widzów, a tu, w Łodzi, już było osiem tysięcy, a pewnie będzie nawet 12.

- Mało kto jest w stanie cokolwiek zrobić, żeby do takich rzeczy drużynę przyzwyczaić. Trener Serbii, Zoran Terzić, powiedział, że takie mecze jak Polska - Serbia we Wrocławiu on wygrywa, bo na wygrywanie takich meczów ich mistrzowski zespół budowano 18-19 lat. Doświadczenie możemy zdobywać tylko poprzez takie wydarzenia jak Wrocław, jak wcześniej Liga Narodów, jak teraz mistrzostwa Europy. Przypominam, że my gramy takimi zawodniczkami, z których część nie ma nawet 20 występów w reprezentacji. To powoduje, że jeszcze potrzeba nam czasu. Ale na pewno dziewczyny zdobywają doświadczenie i już czerpią z tego, co niedawno się wydarzyło. Na pewno mentalnie idziemy do przodu.

Chcąc zgrywać zespół i budować go również mentalnie od kilku miesięcy stawia Pan na tę samą grupę zawodniczek - utrzyma je Pan w solidnej formie do końca sezonu?

- To jest cały czas zespół na dorobku, dlatego nie było szans odpuszczenia którychkolwiek rozgrywek. My po prostu musimy z każdych rozgrywek wyciągać doświadczenie, doskonalić się. Ale mam nadzieję, że kiedyś przyjdzie taki czas, że reprezentacja Polski będzie mogła sobie wybierać w których turniejach wystawić najmocniejszy skład. Na razie nas na to nie stać. Ten moment wybierania sobie najważniejszych turniejów jest już widoczny, ale widzę go w przyszłości. Jeszcze nie teraz.

Nie sądzi Pan, że byłoby lepiej, gdyby w mistrzostwach Europy nadal grało 16 drużyn? Po powiększeniu turnieju do 24 uczestników mamy takie mecze jak Wasz z Portugalią, a Wy lepiej byście odpoczęli, gdybyście mieli po prostu mniej grania niż kiedy taki mecz wykorzystuje Pan do robienia rotacji.

- Decyzja o powiększeniu turnieju to był krok, który miał na celu promowanie siatkówki w tych krajach, dla których awans do mistrzostw nie był możliwy. Ale też na pewno nie możemy opowiadać, że to są równorzędni przeciwnicy dla Włoch czy dla Belgii.

I nie możemy nie zauważać, że ta promocja odbywa się kosztem Włoch, Belgii, Waszym. Po rozegraniu już ponad 30 meczów od maja lepiej byłoby zagrać na mistrzostwach o dwa spotkania mniej, prawda?

- Ja sobie przypominam naszą reprezentację sprzed czterech lat. Wtedy odeszły te dziewczyny, które pamiętały bardzo dobry moment żeńskiej siatkówki. My wtedy za zgodą Ze Roberto pojechaliśmy na granie do Brazylii. I zbieraliśmy tam baty. W konfrontacji z Brazylią nie mogliśmy wyjść z 18 punktów. Dla każdej reprezentacji bardzo ważne jest stworzenie szansy.

Ale nie chce Pan powiedzieć, że wtedy byliśmy aż tak słabi jak Portugalia?

- Absolutnie nie. Podkreślam tylko, żę dostaliśmy szansę. Nam wtedy bardzo brakowało kontaktu z najlepszymi. A to jest bardzo potrzebne.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.