Polskie siatkarki bardziej niż grą zmęczyły się rozdawaniem autografów. Ale kapitan mówi: "Regeneracja jest zaburzona"

- Jestem ekspresyjną zawodniczką, dlatego wtedy potańczyłam. I to nie był mój jedyny taniec - mówi Agnieszka Kąkolewska. Kapitan reprezentacji Polski siatkarek przekonuje, że po bardzo łatwym, pewnie wygranym meczu z Portugalią (3:0, w setach 25:14, 25:16, 25:11) naszej drużynie i tak przyda się dzień na regenerację. Kolejne spotkanie Polki rozegrają w poniedziałek, mierząc się z Ukrainą.
Zobacz wideo

Łukasz Jachimiak: 3:0 ze Słowenią, 3:0 z Portugalią i macie teraz dzień odpoczynku. Jesteście chociaż trochę zmęczone?

Agnieszka Kąkolewska: Tak, bo każdy mecz, choćby przez towarzyszące mu emocje, to jest wydatek energetyczny dużo większy niż podczas treningu. A nie sprzyjają też późne godziny grania. Po spotkaniu ze Słowenią zasnęłam dopiero około trzeciej. Regeneracja jest zaburzona.

Po Słowenii trudno było zasnąć, bo zgotowałyście sobie bardzo nerwową końcówkę, ale po Portugalii chyba żadnej z Was nie może dokuczać nadmiar adrenaliny?

- No chyba faktycznie.

Czekając aż przyjdziecie z nami porozmawiać żartowaliśmy, że dłużej rozdajecie autografy niż grałyście i że ręce będą Was bolały bardziej od pisania niż od grania.

- Ha, ha, kibiców jest w Łodzi naprawdę bardzo dużo i chodzimy do nich, bo jesteśmy im ogromnie wdzięczne za to jak nam pomagają.

Wasza reprezentacja chyba nigdy nie grała przed aż tak dużą, polską publiką? Na meczu z Portugalią było osiem tysięcy kibiców, czyli prawdopodobnie najwięcej od 2009 roku i mistrzostw Europy też rozgrywanych w Łodzi.

- Przypomina mi się mój debiut stąd, z Atlas Areny. Dawno to było, jeszcze za trenera Alojzego Świderka. Piękny był mój pierwszy hymn odśpiewany z kibicami a cappella. Ale wtedy przeżywałam tak ogromne emocje, że szczerze mówiąc nie pamiętam, ilu kibiców było na trybunach. W każdym razie teraz na pewno ludzie wyrównują albo biją tamten wynik.

A będzie coraz lepiej, bo przed Wami mecze z mocniejszymi rywalkami.

- Na pewno.

Nie uważasz, że obecność na mistrzostwach takich drużyn jak Portugalia to przesada? Macie w nogach już ponad 30 meczów w reprezentacji w tym sezonie i tak jak zawsze o siatkarzach mówimy, że mają za dużo grania, że przeładowany kalendarz źle wpływa na ich zdrowie, tak chyba i za Wami trzeba się ująć?

- Nie lubię się wypowiadać na takie tematy, bo to nie zależy od nas i musimy grać z takimi przeciwnikami, jacy są. Poza tym kilka sezonów temu o nas też można było powiedzieć, że jesteśmy za słabe, żeby z kimś grać. Dajmy każdemu szansę na rozwój. Ale oczywiście to prawda, że żadna z Portugalek nie gra w najlepszych ligach i że Portugalia słynie z innych dyscyplin sportu, a nie z siatkówki.

Trudno jest się zmobilizować na taki mecz, o którym się wie, że się go na pewno wygra?

- Jeżeli gra się profesjonalnie, to moim zdaniem nie ma takiej opcji, żeby się nie umieć skoncentrować do gry na sto procent. Dzięki takiemu podejściu całkowicie kontrolowałyśmy mecz, dzięki temu poszło szybko i było przyjemnie.

Faktycznie się bawiłyście, skoro już po bloku na 13:6 w pierwszym secie tańczyłaś.

- Jestem ekspresyjną zawodniczką, dlatego wtedy potańczyłam. I to nie był mój jedyny taniec. 

Więcej o:
Copyright © Agora SA