Siatkarka została "królikiem doświadczalnym". Może stracić dwie imprezy życia

Meliha Ismailoglu może nie zagrać w zbliżających się mistrzostwach Europy, a także w przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich. 25-latka została zawieszona za nieścisłości w jej dokumentach. Władze FIVB zauważyły, że siatkarka nie odbyła obowiązkowego okresu karencji, zmieniając reprezentację z Bośni i Hercegowiny na Turcję w 2013 roku, jednak sytuacja jest dość skomplikowana.
Zobacz wideo

Przedstawiciele FIVB poruszyli sprawę 25-letniej zawodniczki przed kwalifikacjami olimpijskimi w Ningbo. Właśnie przed nimi zdecydowały się zawiesić siatkarkę za nieścisłości w jej dokumentacji. Wspomniane "nieścisłości" wyjaśnił włoski dziennikarz Gianluca Pasini. Na swoim blogu napisał on, że władze światowej federacji siatkarskiej dopiero teraz zauważyły (Ismailoglu jest reprezentantką Turcji od 6 lat), że zawodniczka nie przeszła obowiązkowego okresu karencji. W przeszłości zaliczyła ona bowiem kilka występów w młodzieżowej kadrze Bośni i Hercegowiny. W przypadku zmiany reprezentacji musiała więc czekać dwa lata, by wystąpić w nowej. Tego jednak nie zrobiła, niemal od razu zaczynając grać dla Turcji.

Ismailoglu "królikiem doświadczalnym"

Nieodbycie karencji prawdopodobnie nie wynikło jednak z nieuwagi zawodniczki i jej trenerów, a z niejasności powstałych przy wprowadzaniu nowych przepisów. Do lipca 2012 roku siatkarki mogły zmieniać reprezentacje dowolnie, bez konieczności czekania. Tuż przed IO w Londynie z takiego prawa skorzystała m.in. Brankica Mihajlović, która bośniacką kadrę zamieniła na serbską. Wcześniej z drużyny ukraińskiej do rosyjskiej przeniosła się natomiast Natalija Gonczarowa. Taka dowolność - jak wyżej - obowiązywała jednak tylko do lipca. Później regulacje uległy zmianie, ale na początku były niezrozumiałe. Po ich wprowadzeniu, reprezentacje niemal natychmiast zmieniła m.in. Kaja Grobelna, która reprezentację Polski zamieniła na Belgię. Bez odbywania okresu karencji. Ale jak się okazało, odbywać go nie musiała, bo w polskiej kadrze nie miała żadnych występów. I właśnie na tym "wyłożyła" się Ismailoglu, która także szybko (w 2013 roku, uwzględniając w występy w siatkówce plażowej) zmieniła kraj, zapominając jednak o występach w juniorskiej reprezentacji Bośni. A może nawet nie tyle zapominając, co - po wprowadzeniu nowych przepisów - uważając je za mało istotne. Turczynka bośniackiego pochodzenia stała się więc w pewnym sensie ofiarą systemu, albo - jak stwierdził Gustavo Aguiar z portalu toflyvolleyball.com - "królikiem doświadczalnym".

Turcja osłabiona w najważniejszym momencie

FIVB zauważyła swój błąd po sześciu latach i wszystko wskazuje na to, że rozwiąże go bez względu na konsekwencje. Ismailoglu już opuściła bowiem turniej kwalifikacyjny do IO w chińskim Ningbo, gdzie Turczynki grały z Czeszkami, Niemkami i Chinkami, a teraz wiele wskazuje na to, że nie wystąpi także w mistrzostwach Europy. Jeżeli odwołania nie przyniosą rezultatu, jednej z najlepszych tureckich siatkarek nie zobaczymy też podczas igrzysk w Tokio.

Władze tureckiego związku siatkarskiego robią jednak wszystko, by pomóc Ismailoglu. Przeciwko decyzji światowej federacji publicznie protestuje też Giovanni Guidetti, trener żeńskiej reprezentacji Turcji. - Meli zaczęła grać w Turcji w 2014 roku (2013, jeśli uwzględnimy siatkówkę plażową). Przez ostatnich sześć lat grała w mistrzostwach świata, Grand Prix, mistrzostwach Europy czy Siatkarskiej Lidze Narodów. Całe lato trenowała dla spełnienia jednego marzenia: pojechania na igrzyska. Ale Meli nie zagrała w turnieju kwalifikacji IO, bo ktoś, gdzieś, wiele lat temu popełnił błąd w dokumentach - napisał Włoch na Twitterze. - Nieważne, kto to zrobił. Ważne jest rujnowanie marzenia zawodniczki. To nie jest właściwe - dodał.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.