Wilfredo Leon: Było mi ciężko. Miałem problem z nowymi zawodnikami i językiem

- Nie powiedziałbym, że byliśmy faworytami do kwalifikacji. Byliśmy drużyną, która bardzo chciała wygrać bilet do Tokio - mówił po zdobyciu kwalifikacji Wilfredo Leon.

Po raz pierwszy rywalizował pan o igrzyska w wieku czternastu lat. Jak jako 26-latek pan przeżywał tegoroczne kwalifikacje?

Wilfredo Leon: Jest różnica, bo jestem starszy, mam więcej doświadczenia. W tej chwili to był mój trzeci raz, kiedy grałem o igrzyska i w końcu się udało z wielką pomocą drużyny! Dziękuję wszystkim chłopakom, kibicom i dziennikarzom.

Ma pan więcej doświadczenia. Czuł pan odpowiednią większą presję na swoich barkach?

- Nie, ponieważ mniej więcej każdy miał podobną rolę do wykonania. Powiedziano mi, że mam robić określone rzeczy, co starałem się wykonać. Jeśli mi się nie udało, to przyznawałem się do błędów i obiecywałem, że postaram się być lepszy. Popełniałem pomyłki, bo jestem tylko człowiekiem, ale starałem się być lepszy w każdej kolejnej akcji. Na początku było mi ciężko, ponieważ potrzebowaliśmy czasu, by skompletować drużynę. Miałem problemy z językiem i nowymi zawodnikami wokół - znałem ich tylko od jednej strony. Teraz już wszystko jest OK.

Wilfredo Leon opowiada o swoim debiucie w reprezentacji Polski

Zobacz wideo

Czuł pan po meczu ze Słowenią, że wielki ciężar spadł z pana ramion, czy raczej dość pewnie, jako mistrzowie świata, podchodziliście do kwestii awansu?

- Nie powiedziałbym, że byliśmy faworytami do kwalifikacji. Byliśmy drużyną, która bardzo chciała wygrać bilet do Tokio. Podobnie jak inne drużyny pracowaliśmy bardzo ciężko, by wygrać, ale tylko jedna mogła być najlepsza. Mówiłem do Boga, że pracujemy bardzo ciężko i prosiłem go, by przyłożył rękę do naszego awansu.

Jestem na liście do grania na resztę sezonu. Powiedziałem trenerowi, że jeśli będzie mnie widział w zespole, a ja nie będę miał kontuzji, to zagram.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.