Maria Stenzel: Jak punkt za punktem ucieka, to są myśli, że zaraz może być ciężko

- Boli, że tak przegrałyśmy. Jak punkt za punktem ucieka, to są myśli, że zaraz może być ciężko - mówi Maria Stenzel, libero reprezentacji Polski siatkarek. W niedzielę we Wrocławiu w meczu o awans na igrzyska olimpijskie w Tokio nasza kadra przegrała z Serbią 1:3. Polki powinny wyrównać na 2:2 i doprowadzić do tie-breaka, ale roztrwoniły bardzo dużą przewagę. Teraz będą miał już tylko jedną szansę zakwalifikowania się do igrzysk. Będzie nią styczniowy turniej, w którym zagra osiem europejskich drużyn, a awans wywalczy tylko zwycięzca.
Zobacz wideo

Było 1:2 w setach i 18:12 dla Polek w czwartej partii. Kibice we wrocławskiej hali Orbita tańczyli, wszyscy spodziewali się, że o awansie na igrzyska rozstrzygnie tie-break. Niestety, Polkom przytrafiła się seria pomyłek, a Serbki zagrały pewnie, jak przystało na aktualne mistrzynie świata i Europy oraz wicemistrzynie olimpijskie. Podopieczne Zorana Terzicia wygrały tego seta 25:23 i cały mecz 3:1. - To kolejna lekcja w mojej karierze. Wielka szkoda, że zmarnowałyśmy szansę - mówi Maria Stenzel.

"Serbki nie miały przyjęcia, tak je przycisnęłyśmy"

- Bardzo dobrze zaczęłyśmy mecz. Udało nam się mocno nacisnąć Serbki, w pierwszym secie one zupełnie nie miały przyjęcia. Ale później już tak dobrze nam nie szło, a jak one zaczęły dogrywać do siatki, to grały środkiem, ich rozgrywająca rozrzucała nasz blok, ich atak stawał się coraz groźniejszy - tłumaczy libero.

Po trzecim secie, przegranym wysoko, 16:25, Polki się podniosły. W czwartej partii prowadziły aż 18:12. Dlaczego roztrwoniły tę przewagę? - Serbki mają dużo atutów, wykorzystały je i nasza przewaga uciekła - odpowiada Stenzel.

"Nie ma co rozliczać, trzeba wyciągnąć plusy"

Czy w głowach naszych siatkarek nie pojawiły się niepotrzebne myśli, że rywalki doganiają i będzie trudno? Czy to nie w grze Serbek był kłopot, tylko w tym, że u nas pojawiło się za dużo nerwowości? - Zawsze w takich chwilach są tego typu myśli. Zawsze jest coś takiego, że jak punkt za punktem ucieka, to są myśli, że może zaraz być ciężko. Ale nie ma co teraz się z tego rozliczać. Myślę, że trzeba wyciągnąć nasze plusy - twierdzi 22-latka.

Na uwagę, że o minusach też nie wolno zapomnieć, bo trzeba się uczyć na błędach, Stenzel odpowiada: - Na pewno trzeba wyciągnąć wnioski, ale nie ma co za bardzo się rozdrabniać.

"Pozytywny turniej? Nie"

Ambitna Stenzel nie zgadza się, gdy słyszy, że niektórzy mimo wszystko oceniają, że kwalifikacje były dla Polski pozytywne. - Nie można powiedzieć, że to był dla nas pozytywny turniej. Pozytywny by był, gdybyśmy się zakwalifikowały. Nasza gra była dobra, na pewno czułyśmy się jeszcze lepsze niż w Lidze Narodów, ale szkoda, że nie zapewniłyśmy sobie gry w Tokio - tłumaczy

"Nie zwiesimy głów"

Drugą i ostatnią szansę na wywalczenie prawa gry w przyszłorocznych igrzyskach Polki będą miały w styczniu. Wówczas wezmą udział w turnieju z udziałem ośmiu najlepszych drużyn z Europy, które jeszcze nie zdobyły kwalifikacji. W tym gronie znajdą się m.in. Turcja, Holandia i Niemcy. Awans wywalczy tylko zwycięzca. - Teraz boli, że przegrałyśmy z Serbią, na razie trudno myśleć o styczniu. Jednak na pewno nie zwiesimy głów, skoro będzie jeszcze jedna szansa, to zrobimy wszystko, żeby ją wykorzystać - kończy Stenzel.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.