Polacy awansują na IO? Konarski: Po meczu z Francją nie będzie można otwierać szampana

- Michał z niejednego pieca chleb jadł. Na mistrzostwach świata mierzył się z chorobą. Wstał z łóżka i zagrał fantastyczny turniej! O niego bądźmy spokojni - mówił Dawid Konarski po Memoriale Wagnera, w którym Polska zajęła 2. miejsce. Przed kadrą kwalifikacje olimpijskie (9-11 sierpnia, Gdańsk).
Zobacz wideo

Jak rozumiem, przygotowuje pan się do "Tańca z gwiazdami". Widziałam układ do "YMCA" w Tauron Arenie, godny podziwu.

Dawid Konarski: - I jak, podobało się? Musiałem ruszyć trochę publiczność, haha! Jak już zszedłem do kwadratu, a my prowadziliśmy, to przypomniałem sobie ruchy i bawiłem razem z publicznością.

Wyobraża pan sobie, by z taką formą, jaka prezentowaliście w Krakowie, awansować do igrzysk, pokonując Słoweńców i Francuzów?

- Na pewno jeszcze trochę brakuje nam świeżości, więc teraz mamy dwa dni na to, by doleczyć drobne urazy i odpocząć. Kto na coś narzeka, to w Gdańsku o tym zapomni. Wszystko będzie w naszych głowach, rękach i nogach. Publiczność i hala również będą nasze, więc liczę na to, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Przed nami tylko 3 treningi, na których popracujemy nad zagrywką i przyjęciem, o czym wspomniał nam trener. Trzeba dobrze zacząć ten turniej - czyli wygraną z Tunezją. Spotkaniem-kluczem będzie bój z Francją. Po tym starciu nie można jednak otwierać szampana, ponieważ ostatnim rywalem będzie Słowenia, z którą męczyliśmy się niejednokrotnie. Trzy dni maksymalnej koncentracji pozwolą nam uzyskać awans.

Trener wspomniał o tym, że ważny jest też atak, z którym w składzie z sobotniego meczu mieliście problem. Trzy jednostki treningowe wystarczą, by to wszystko poprawić?

- Muszą starczyć. Ciężką pracę, którą wykonaliśmy w Zakopanem, mamy już za sobą. Teraz kończymy maraton sparingowy bez jednego dnia wolnego, więc świeżość i skoczność jeszcze przyjdą. Atak automatycznie powinien się więc poprawić. Formacja blok-obrona wyglądała przez ostatnie dwa dni dużo lepiej niż w starciu z Serbią. Dlatego właśnie trzeba postawić u każdego indywidualnie na atak, asekurować się nawzajem, bo w sobotę niewiele zabrakło, byśmy przechylili trzeci set na swoją korzyść. Cieszymy się, że była walka. Nie odstajemy od żadnego z przeciwników, z którymi się mierzyliśmy w ostatni weekend.

Jak wielkie były te "ciężary" w nogach, które mieliście w Zakopanem?

- Czas tam był bardzo intensywny. Co drugi dzień siłownia, co drugi dzień prewencja. obciążenia były spore. Nie mieliśmy jednego czterogodzinnego treningu - za to były dwa dwugodzinne. Naładowaliśmy się, jak tylko mogliśmy. Poza tym Zakopane było wyżej położone, więc gęstość powietrza też była inna. Teraz musimy więc złapać świeżość.

Brał pan udział w Lidze Narodów, jak i niektórzy z pana kolegów. Co z tymi, którzy takiej szansy nie mieli lub mieli ją bardzo ograniczoną np. Michał Kubiak. Te kilka sparingów wystarczy do tego, by zbudować formę meczową?

- Myślę, że tak. Mamy grupę bardzo doświadczonych zawodników. Michał z niejednego pieca chleb jadł. Na mistrzostwach świata mierzył się z chorobą. Wstał z łóżka i zagrał fantastyczny turniej! O niego bądźmy spokojni. Bylebyśmy wszyscy zdrowi dojechali do Gdańska, a wszystko będzie ok.

Ponoć przez najbliższe dwa dni macie leżeć.

- Tak, ale nogi mamy trzymać u góry! Planuję się nie przemęczać. Kwalifikacje to zbyt ważny turniej, by koncentrować się w tym czasie na czymś innym.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.