Wojciech Drzyzga: Polscy siatkarze mają ołów w nogach. Cieszy mnie to

- Zawodnicy mają ołów w nogach. Cieszy mnie to, bo na tym etapie niepokoiłaby mnie ich lekkość ruchów. Mają jeszcze trochę czasu do kwalifikacji, gdzie powinni zaprezentować się z najlepszej strony - mówi w Sport.pl o przygotowaniach polskiej kadry do turnieju w Gdańsku komentator Polsatu Sport, Wojciech Drzyzga.
Zobacz wideo

Polacy wygrali w weekend dwa sparingi z kadrą Holandii. Biało-czerwoni przygotowują się obecnie do turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich w Tokio. Ten odbędzie się w dniach 9-11 sierpnia w Gdańsku. Przed nimi ostatni sprawdzian - Memoriał Wagnera w Krakowie (1-3 sierpnia). Prawdopodobnie jeszcze przed tymi zawodami Vital Heynen, szkoleniowec kadry, zrezygnuje z dwóch zawodników, którzy nie pojadą na kwalifikacje. Na nie może wziąć tylko 14 graczy, a w zespole jest obecnie 16.

Czy wiemy coś więcej o polskiej drużynie po dwóch sparingach z Holandią?

Wojciech Drzyzga: - Właściwie chyba nic więcej nie wiemy. Vital Heynen ma fajną, bardzo wygodną sytuację, w której właściwie każdy wybór będzie dobry. Decyzja musi zapaść. Czy już teraz? Nie wiem. Trzymam się jednak zeszłorocznych wspomnień, pamiętając, że w Belg dość szybko podał skład. Wierzę też, że wie, że zaufanie zawodników jest cenne i będzie się tego trzymał.

Teraz pozostało tylko trafić na tych, którzy będą potrafili sprzedać jak najlepiej to, co potrafią. Wydaje mi się, że bardzo trudno byłoby wyrównać formę wszystkich zawodników, ponieważ każdy z nich przeszedł inną drogę. Co więcej, szkoleniowiec chyba niczym nie zaryzykuje, wybierając zarówno układ 3 środkowych, 5 przyjmujących czy też 4 i 4. Co okaże się wartościowsze dla zespołu? Wydaje mi się, że wariant 3 i 5, ponieważ istnieje mała obawa co do ataku.

Według mnie wiele nie dała "wrzutka" Aleksandra Śliwki na atakującego w trzecim secie drugiego sparingu, ponieważ to był bardzo byle jaki mecz, a Holendrzy nie okazali się dobrymi rywalami na ten etap przygotowań. Grali prymitywną i słabą siatkówkę przez swoich rozgrywających. W niedzielę spotkanie sprowadzone było więc raczej do indywidualnych sprawdzianów biało-czerwonych, niż do obserwacji zespołu jako jednego "ciała". Jak to mówi Ireneusz Mazur, gorset taktyczny był całkowicie rozwiązany. Zawodnicy grali luźno i nawet w polu serwisowym wybierali to, co chcieli.

Słyszałam, że mimo wszystko testy były niespodziewane. W niedzielę Bartosz Bednorz miał nie grać, wręcz zrobił cięższą siłownię, a w hali dostał dyspozycję do gry.

- Niech nie miauczy, bo w kadrze nie powinno być miauczków, haha. Zawodnik zawsze ma być gotowy do gry - niezależnie od tego, jak ciężką siłownię ma w nogach, bo to trener podejmuje decyzje i trzeba się do nich dostosować. Może musiał coś jeszcze sprawdzić?

Inną sprawą jest kwestia atakujących, czyli w teorii wcześniej największy ból głowy. Dawid Konarski jaki jest dobrze wiemy, on sobie poradzi. Sposób grania, w który został wtłoczony Maciej Muzaj, to na pewno spore wyzwanie. Musi się spiąć i nauczyć systemu. Cieszy mnie natomiast to, że młodszy z atakujących został zmuszony do szybkiej gry. Nie idzie mu to łatwo, ale nie dostosowano gry do niego. To on musiał się dostosować do rozgrywających.

Nie dziwiło połączenie Maciej Muzaj - Fabian Drzyzga? W teorii pierwszą parą byliby Drzyzga i Konarski.

- Nie dziwiło, bo to właśnie Fabian spędził najmniej czasu na grze z Maćkiem. Zapytałem atakującego czy jest cieżko i szybko, a on odpowiedział, że owszem - jest ciężko i szybko. Daje nam jednak dość sporą swobodę w przypadku wyższych piłek. To gracz dwóch wariantów, co może okazać się cenne.

Jak ocenia pan debiut Wilfredo Leona?

- Toż to żaden debiut, bo to bardzo doświadczony w kadrze gracz. Może mu serce szybciej zabiło, bo to nowy zespół, ale generalnie nie ma co nad tym debatować.

W niedzielę trzy razy z rzędu został zablokowany, by chwilę później zaserwować asa z prędkością 129 km/h.

- Pamiętamy go z gry w Kazaniu i Perugii. On może plątać się po boisku przez dwa sety, tak samo, jak i wyjść i wygrać całe spotkanie atakiem i zagrywką.

Zawodnicy mają już świeżość w grze czy nie?

- Nie, mają ołów w nogach. Cieszy mnie to, bo na tym etapie niepokoiłaby mnie ich lekkość ruchów. Mają jeszcze trochę czasu do kwalifikacji, gdzie powinni zaprezentować się z najlepszej strony.

Na pewno ten okres nie jest najłatwiejszy dla zespołu z powodu eliminacji. Nie będzie łatwo powiedzieć któremukolwiek z graczy, że nie jest już w drużynie. Nie zmienia to faktu, że turniej w Gdańsku to tylko trzy dni. Po nim są mistrzostwa Europy i Puchar Świata, a do mnie już dochodzą głosy, że poszczególni zawodnicy gotowi są wrócić na dalsze zmagania. Chcą pojechać i walczyć, co powinni nas bardzo cieszyć. Mamy 16-18 zawodników gotowych na wielkie granie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.