Co ze składem polskich siatkarzy na kwalifikacje olimpijskie? Fabian Drzyzga: Ciśnienie jest wyczuwalne u chłopaków

- Ciśnienie jest wyczuwalne u chłopaków, którzy nie wiedzą jeszcze czy pojadą albo już wiedzą, że nie będzie ich w zespole - mówił o eliminacji przed kwalifikacjami do igrzysk olimpijskich Fabian Drzyzga.
Zobacz wideo

Dwa lipcowe dni i dwa sparingi zagrane z Holandią - tak wyglądał ostatni weekend dla polskiej kadry. Biało-czerwoni dwukrotnie pokonali rywali. Zespół jest przed ważnym momentem. Drużyna gra obecnie w 16-osobowym składzie, a na turniej kwalifikacyjny do igrzysk olimpijskich pojedzie tylko 14 graczy. To oznacza, że Vital Heynen na dniach wyeliminuje dwóch siatkarzy z gry o awans.

Kolejne tygodnie wytrzymałości fryzury Karola Kłosa czy trzy z rzędu bloki na Wilfredo Leonie - co zaskoczyło pana w ten weekend najbardziej?

Fabian Drzyzga: - Haha! To prawda, testowałem dziś Wilfredo, by sprawdzić, przy którym zagraniu się przełamie. Czwartą piłkę dostał jednak Maciej Muzaj, więc może potrzebował jeszcze jedną. Prawda jest taka, że dopiero poznajemy się z przyjmującym, a nasza forma odbiega od ideału. Jest jak jest i liczę na to, że wkrótce będzie lepiej. A co do fryzury Karola, to nam też imponuje jej trwałość.

Ma pan chyba najwięcej spokoju z uwagi na pozycję, na której gra. W parze z Grzegorzem Łomaczem pojedziecie do Gdańska powalczyć o awans. W drużynie wyczuwalne jest napięcie związane z tym, że dwóch z was nie będzie w zespole?

- Chociaż Vital nie jest standardowym szkoleniowcem, to raczej powinien wybrać dwóch rozgrywających na turniej, haha. Ciśnienie jest jednak wyczuwalne u chłopaków, którzy nie wiedzą jeszcze czy pojadą, czy też już wiedzą, że nie będzie ich w zespole.

Idziecie teraz zgodnie z planem bez zmian? Słyszałam, że Bartosz Bednorz miał nie grać w niedzielnym meczu, był po cięższej siłowni, a następnie i tak dostał dyspozycję do gry.

- Trener ma plan, jednak on czasami ulega zmianie. To była jedna z takich sytuacji. Nie ma jednak tłumaczenia, że ktoś miał cięższą czy lżejszą siłownię - każdy musi być gotowy tak, jak i inni do walki w każdym momencie.

Dogrywanie pana w parze z Maciejem Muzajem ma cel większy niż typowe zgranie z zawodnikiem, z którym grał pan najrzadziej?

- To pytanie do trenera. W tym momencie mamy dwóch atakujących, a z Dawidem Konarskim znam się od wielu lat. Z Maćkiem grałem o wiele mniej. Wydaje mi się, że trener po prostu chce, byśmy się lepiej zgrali. Idzie nam to dobrze.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.