Vital Heynen podjął dziwną decyzję. Zachował się całkowicie nieprzewidywalnie [Trzy rzeczy po trzech setach]

Zagrali znakomicie, być może napędzani złością wywołaną przez Vitala "Originala" Heynena. Bez swojego trenera na ławce polscy siatkarze wygrali z Brazylią 3:0 (25:17, 25:23, 25:21) w meczu o brązowy medal Ligi Narodów. Nasz eksperymentalnie zestawiony zespół zapisał się w historii!

1. Vital musi być original

"Dzień Świra": Adaś Miauczyński jedzie autobusem i mimowolnie bierze udział w "paranoi" polegającej na ciągłym poszukiwaniu lepszego miejsca. Znacie? Pamiętacie?

 

Podobne zmagania w ostatnich dniach były udziałem Vitala Heynena. Tylko dotyczyły samolotów.

Trener siatkarskiej reprezentacji Polski zna się na szkoleniu i na tworzeniu świetnych drużyn, ale jeszcze nie potrafi być w dwóch miejscach jednocześnie. A chyba chciałby. W Zakopanem trwa zgrupowanie jego kadry szykującej się na sierpniowe kwalifikacje do igrzysk, w Chicago grała jego kadra, która niespodziewanie doszła do Final Six Ligi Narodów, a później - jeszcze bardziej zaskakująco - znalazła się w grze o medale.

Heynen szarpał się od początku. Cały czas od niego, od ludzi z jego otoczenia i od ludzi śledzących sprawę z bliska docierały nowe informacje o planach trenera.

  • - Dolatuje na ostatnią chwilę i może się spóźnić na pierwszy mecz
  • - Jeśli się spóźni, Polskę w starciu z Brazylią poprowadzi Jakub Bednaruk
  • - Bednaruk leci do Chicago przed Heynenem, z jego zawodnikami. Ale asystentem Belga nie jest, nawet to nie Vital poprosił go o pomoc, tylko wytypował go Polski Związek Piłki Siatkowej.
  • - Heynen dociera na czas, wygrywa raz i drugi raz
  • - Ale z góry zapowiada, że wraca do Zakopanego po dwóch meczach
  • - Trener zmienia zdanie, bo uznaje, że "zwycięzcy mają rację"
  • - Jednak postanawia, że po pierwszej porażce wyjedzie, nie zostanie na mecz o brązowy medal

I wyjechał. Gdy Polska prowadziła z Brazylią 2:0 w setach, a drużyną dowodził Bednaruk, samolot z Heynenem na pokładzie startował. Vital zyskał 24 godziny, tyle czasu więcejs spędzi z zawodnikami, którzy w Zakopanem pracują według jego wytycznych, pod okiem jego asystenta Michała Mieszki Gogola.

Heynen podjął dziwną decyzję. Oczywiście kwalifikacje do igrzysk to najważniejszy tegoroczny turniej. Ale on nie startuje lada dzień. Poza tym z Gogolem główny trener jest w kontakcie, chyba nie stałoby się nic strasznego, gdyby zakopiańska grupa musiała sobie poradzić bez Belga jeszcze chwilę dłużej.

Na pewno swoją decyzję Heynen wywołał wielkie emocje. Podsycane przez media.

Takie słowa są niepotrzebne, Heynen na medal absolutnie zasłużył.

Gorzej, że bałagan jest tam, gdzie być go absolutnie nie powinno. Agencja reprezentująca trenera opublikowała następującą informację:

Jak to się ma do wypowiedzi prezesa PZPS-u Jacka Kasprzyka?

Podsumowując: Heynen jaki jest, każdy widzi. Nie pierwszy raz zachowuje się całkowicie nieprzewidywalnie. Pamiętacie, jak w trakcie mistrzostw świata zwołał dziennikarzy pod halą w Warnie i wytłumaczył, że prawdopodobnie za chwilę przegramy mecz z Francją, by wszystkie siły oszczędzić na zaplanowane na następny dzień spotkanie z Serbią?

Czy bylibyście zaskoczeni, gdyby teraz ogłosił, że wszystko zrobił po to, by w młodych chłopakach wyzwolić dodatkową, sportową złość, czyli by pomóc im zdobyć ten medal? Vital przecież musi być original.

2. Złość piękności nie szkodzi

Komentujący mecz w TVP Piotr Dębowski informował, że przynajmniej część zawodników kadry grającej w Chicago ma za złe Heynenowi jego przedwczesny wyjazd.

Wszyscy o niedoceniany przez trenera medal walczyli pięknie. Pierwszego seta wygraliśmy do 17, mieliśmy go pod absolutną kontrolą. Świetnie funkcjonował nasz blok, nawet lepiej niż kilka dni temu, w grupowym meczu z Brazylijczykami. Wtedy blokiem wygraliśmy 12:7, teraz w pierwszej partii było 5:1 (a w sumie w meczu 14:4). Trzema "czapami" w pierwszym secie popisał się Bartosz Bednorz, ostatnią wykonał jedną ręką, na koniec seta. Ta partia i ten mecz to był popis przyjmującego Modeny. Ciekawe czy zostanie doceniony i znajdzie się w kadrze na gdańską walkę o igrzyska w Tokio.

3. To są siatkarze na medal

Jeśli Bednorz zasłużył, to chyba jeszcze bardziej zasłużył Karol Kłos. To samo trzeba powiedzieć o Marcinie Komendzie, a zastanawiać można by się jeszcze nad kolejnymi kandydaturami. Jednak Sebastian Świderski w rozmowie ze Sport.pl jeszcze przed grą o medale stwierdził, że może być tak, że z 14-osobowego składu z Chicago w składzie na Gdańsk znajdzie się tylko jeden Bartosz Kwolek.

Możliwe, że były kapitan kadry ma rację. Determinacja Heynena by być w Zakopanem każe się przychylać do takich przewidywań.

Cóż, jeśli Polska grała w takim składzie być może po raz ostatni, to tym cenniejsze, że zapisała się w historii. Liga Narodów to rozgrywki tylko komercyjne, ale medal zawsze miło zdobyć. A zwłaszcza gdy się jest na początku reprezentacyjnej drogi i gdy jednocześnie gra się, jakby się miało za sobą już wiele doświadczeń.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.