Koniec marzeń Polek o półfinale Ligi Narodów. Niesamowita Malwina Smarzek!

Malwina Smarzek atakowała momentami jak Bartosz Kurek na ubiegłorocznych mistrzostwach świata. Ale gwiazda kadry polskich siatkarek nie będzie już śrubowała swoich rekordów, bo po porażce 2:3 (25:22, 21:25, 25:22, 19:25, 10:15) nasz zespół odpada z Final Six Ligi Narodów w chińskim Nankinie.

Malwina wyskoczyła, zbiła, wylądowała i nagle złapała się za lewe kolano. Trwał dopiero pierwszy set, było 19:19. Co by się wydarzyło, gdyby nasza liderka nie mogła grać dalej? Zapewne już w tamtym momencie skończyłaby się historia tego meczu. Na szczęście Smarzek wstała, otrzepała kurz i za chwilę razem z Zuzanną Efimienko postawiła dwa bloki na Natalii. Polki odzyskały wtedy prowadzenie. Mecz zaczęły świetnie, wygrywały nawet 11:5. Później - co dla nich wciąż typowe - ogarnęła je niemoc, ale otrząsnęły się. A sygnał do pobudki dała Smarzek.

Zobacz wideo

Smarzek gra w innej lidze

Malwina ma dopiero 23 lata, a już drugi rok robi w Lidze Narodów furorę. Poprzednie rozgrywki zakończyła jako najlepiej punktująca, zebrała wtedy 361 punktów. Teraz 365 "oczek" miała już przed ostatnim meczem fazy interkontynentalnej. I gdy Polki były pewne awansu do Final Six, ona odpoczywała, a trener Jacek Nawrocki w spotkaniu z Koreą Południową sprawdzał, czy ma w ataku alternatywę.

Każdy mecz pokazuje, że Smarzek zastąpić się nie da. Ale są takie mecze, które pokazują, że ona nie do zastąpienia byłaby w każdym zespole, bez względu na szerokość kadry czy liczbę gwiazd.

Po pierwszym secie starcia z Brazylijkami Smarzek miała osiem punktów w ataku, w drugim ciągnęła naszą grę bardzo długo, a nie wygraliśmy go dlatego, że nie dostawała już praktycznie żadnej pomocy. Smarzek 11/19, Magdalena Stysiak 1/12 - to był zapis ataku naszych skrzydeł przy stanie 1:0 i 15:16 w drugiej partii.

Chwilę później Malwina doprowadziła jeszcze do remisu 19:19, notując kolejne wielkie indywidualne osiągnięcie. Po fazie interkontynentalnej miała 365 punktów, w przegranym 1:3 meczu z USA na początek Final Six zdobyła 22, więc było jasne, że z Brazylią osiągnie historyczną liczbę 400 punktów. To było zapowiadane nawet przez oficjalne kanały FIVB w social mediach.

Punkt numer 400 Malwina zdobyła szybko.

Warto zdać sobie sprawę z tego, jak dużym wyczynem jest osiągnięcie takiej liczby punktów i jak daleko za Polką znajdują się wszystkie inne siatkarki.

- Z rekordami to jest tak, że one oczywiście są miłą sprawą, ale tak naprawdę mało ważną. To jest dodatek. Ja tego nie liczę, ale wiem, bo ludzie mi mówią, ile punktów kiedy miałam. Dla mnie liczy się, żeby drużyna się rozwijała, żeby była na coraz wyższym poziomie - mówiła niedawno Smarzek w rozmowie ze Sport.pl.

Kolejnym indywidualnym osiągnięciem nasza atakująca na pewno się nie upajała. W trzecim secie jeszcze podkręciła tempo, jeszcze zwiększyła efektywność. W końcówce biła nad rywalkami i przełamywała ich ręce w stylu przypominającym wyczyny Bartosza Kurka z ubiegłorocznych mistrzostw świata. Nasza drużyna przegrywała już 17:21, a wygrała 25:22! Najpierw Smarzek kończyła nawet w beznadziejnych sytuacjach, a później wykorzystywała kontrę za kontrą, które mieliśmy dzięki dobrym serwisom Julii Nowickiej.

Po trzech setach wyglądało na to, że Smarzek idzie na punktowy rekord w meczu.

Niestety, przez coraz gorsze przyjęcie koleżanek Malwina mogła zdziałać coraz mniej. Brazylijki łatwo doprowadziły do tie-breaka, a w nim błyskawicznie wyszły na prowadzenie 4:0, serwując dwa asy. Nawrocki wziął czas, ale za chwilę straciliśmy kolejny punkt i coraz trudniej było myśleć o wygraniu krótkiego seta, kiedy przegrywało się już 0:5. Polki słaniały się na nogach, do Smarzek doskakiwał nawet potrójny blok, nasza przygoda z Ligą Narodów 2019 po prostu dobiegała końca. Brawa dla naszych zawodniczek za to, że nie chciały się z tym pogodzić. Z 2:7 wyszły na 5:7 głównie za sprawą dwóch asów Stysiak. Niestety, chwilę później Brazylijki wykorzystały słabe przyjęcie naszej 18-latki i znów prowadziły wyraźnie - 10:6.

W przegranym 2:3 meczu z Brazylią Smarzek zdobyła ostatecznie 33 punkty. A Polki z jednym punktem skończyły swój udział w turnieju Final Six. W piątek o pierwsze miejsce w naszej grupie zagrają pewne już awansu do półfinałów USA i Brazylia. My będziemy teraz trenować do kwalifikacji olimpijskich, które na początku sierpnia odbędą się we Wrocławiu.

W Lidze Narodów zespół Nawrockiego osiągnął wiele. Był najniżej notowany ze wszystkich 16 uczestniczących w rozgrywkach. Polki, które w rankingu FIVB zajmują 26. miejsce, w Nankinie walczyły z trzecimi w tym zestawieniu Amerykankami i czwartymi Brazylijkami. W walce o Tokio naszą drużynę czeka kolejne trudne zadanie - wygrać trzeba będzie z Serbkami, aktualnymi mistrzyniami świata i Europy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.