Co się stało w końcówce meczu Polek z USA? "Trener się wkurzył, coś krzyknął"

W końcówce pierwszego seta Polki dały lekcję siatkówki wielkim Amerykanom. W końcówce ostatniego seta odrobiły wielką stratę i gdy już prawie doprowadziły do tie-breaka, nagle stanęły, a jedna z nich złapała piłkę, zamiast grać. W swoim pierwszym meczu turnieju Final Six Ligi Narodów w Nankinie nasze siatkarki przegrały z USA 1:3 (25:21, 16:25, 15:25, 24:26). W czwartek o godz. 9 gramy z Brazylią, relacja na żywo na Sport.pl

Malwina Smarzek atakowała, nic nie robiąc sobie z bloku Amerykanek. Pomagała jej Magdalena Stysiak. W obronie wszystkie Polki pomagały sobie nawzajem - turniej finałowy Ligi Narodów podopieczne Jacka Nawrockiego rozpoczęły świetnym setem.

Siłę polskiego bloku Amerykanki odczuły przede wszystkim w końcówce pierwszej partii. Zwyciężczynie ubiegłorocznej Ligi Narodów prowadziły 18:16, gdy Polki zaczęły grać koncert.


Nasz blok działał wtedy tak:

A że poza blokiem świetnie szło nam w obronie i w kontrze, to wygraliśmy seta do 21.

"Trener się wkurzył, coś krzyknął i Magda nie przyjęła"

Niestety, od drugiej partii Amerykanki wzmocniły zagrywkę, co przełożyło się na duże problemy naszych przyjmujących. A przez to również na grę Joanny Wołosz. Jedna z najlepszych rozgrywających świata za często była zmuszona do wystawiania sytuacyjnych piłek do Smarzek. Najlepsza punktująca Ligi Narodów tych trudnych piłek nie kończyła - w drugim secie swój pierwszy punkt zdobyła dopiero na 9:13. W całym meczu skończyła 20 z 47 ataków i zanotowała dwa punktowe bloki.

Partie przegrane do 16 i 15 pokazały, że naszej drużynie jeszcze dużo brakuje do najlepszych ekip świata. Potencjał mamy duży, potrafimy walczyć z każdym, ale jeszcze brakuje nam stabilizacji.

Polki obudziły się dopiero przy stanie 1:2 i 15:19, a więc kiedy wydawało się, że mecz jest już przegrany. Ostatni zryw naszego zespołu nastąpił, gdy po zdobyciu punktu na 21:23 na zagrywkę poszła Stysiak. Osiemnastoletnia przyjmująca serwowała bardzo dobrze, dzięki czemu dostawaliśmy okazje do kontr i je kończyliśmy.

Wielka szkoda, że mając prowadzenie 24:23 nagle zachowaliśmy się jak zespół juniorek. Po zepsutej zagrywce Stysiak nie wiedzieć czemu złapała piłkę zaserwowaną przez Amerykanki. Po naszej stronie siatki było oczekiwanie, że sędziowie zarządzą powtórkę akcji, ale ci nie potrafili czy nie chcieli znaleźć przyczyny do podjęcia takiej decyzji.

- Trener poprosił o czas, tablet to "widział", sędzia nie zauważył i puścił akcję. Trener się wkurzył, coś krzyknął, Magda się zdekoncentrowała i nie przyjęła - na gorąco analizowała Smarzek w rozmowie z TVP Sport.

Polki chyba wciąż rozpamiętywały dziwną sytuację, a Amerykanki za chwilę zdobyły punkt na 26:24 i wygrały mecz 3:1.

W czwartek o godzinie 9.00 gramy z Brazylią. To teoretycznie lepszy rywal dla Polek. W fazie interkontynentalnej Ligi Narodów nasz zespół był górą, wygrywając 3:2. Chcąc awansować do półfinału musimy zwyciężyć i później czekać na rozstrzygnięcie piątkowego meczu USA - Brazylia.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.