Daniel Pliński: Zdecydowanie fajnie, że mamy Final Six. Ludzie jeździli po całym świecie, trener bardzo rotował składem, a ci ludzie pokazali, że też mogą reprezentować kraj. Zasłużyli na to, żeby pojechać do Chicago. To bardzo dobrze dla polskiej siatkówki.
Nie wiem, ale moim zdaniem najlepiej by było, żeby pierwsza drużyna przygotowywała się do kwalifikacji olimpijskich, a ludzie, którzy walczyli w ostatnich tygodniach, pojechali na turniej finałowy. Ale to nie moja decyzja, nie mam pojęcia, co zrobi trener Heynen. Na pewno bardzo fajne jest to, że sprawdził całe wojsko [w pięciu turniejach zagrało aż 26 zawodników] i że na pewno ma ból głowy, bo kilka osób pokazało, że się nadaje.
Zacznę od środkowych. Błysnął Norbert Huber, widać, że Karol Kłos ma dużo radości z grania i gra na dobrym poziomie. Wydaje się, że trzech mistrzów świata, czyli Mateusz Bieniek, Piotr Nowakowski i Jakub Kochanowski, jest teoretycznie poza zasięgiem, ale dwójka Huber i Kłos jednak pokazała, że stać ją na bardzo dobre granie. To samo powiem o dwójce rozgrywających, czyli o Marcinie Komendzie i Marcinie Januszu. Albo popatrz na Jakuba Popiwczaka - bardzo dobre występy! Paweł Zatorski jako pierwszy libero jest poza zasięgiem, ale o drugie miejsce Popiwczak może się bić.
Wojtaszka bym nie skreślał, bo to jest mistrz świata, był częścią tej drużyny, to jest facet, który zaakceptował swoją rolę w drużynie, co też jest ważne. Myślę, że będzie między nimi fajna walka. Ale Popiwczak zrobił na mnie duże wrażenie. Miałem też przyjemność oglądać go na treningach w Spale w ostatnim tygodniu, i - wiadomo - Paweł Zatorski to jest Paweł Zatorski, ale Popiwczak to naprawdę gościu, który cały czas idzie do przodu.
Trzeba przyznać, że Fabian mistrzostwami świata i sezonem w Rosji pokazał, że jest rozgrywającym przez duże "R". On jest numerem jeden, a o drugą pozycję Grzesiu Łomacz musi się bić i z Komendą, i z Januszem. Grzesiu musi mocno walczyć, bo ta dwójka młodych bardzo mocno go ciśnie.
- Nie wiem, myślę, że na kwalifikacje do igrzysk jeszcze nie. Ale później, na mistrzostwa Europy? Dlaczego nie? W kwalifikacjach to może jeszcze być za szybko, bo rozegranie to newralgiczna pozycja i Vital może nie chcieć jej ruszać. Ale dwójka Komenda - Janusz pokazuje się z naprawdę dobrej strony. W ostatnich meczach szczególnie mi się podobał Janusz.
- Moje zdanie jest takie, że on będzie robił w "14" miejsce dla trzech atakujących.
Na Bartka Kurka dzisiaj nie ma co liczyć. Bartek się leczy, jeszcze nie doszedł do pełni zdrowia. Daj Boże, żeby Bartek był gotowy na igrzyska olimpijskie. Uważam, że trener weźmie trzech zawodników, żeby przy braku Bartka zabezpieczyć się, jeśli chodzi o atak. Pewniakiem jest Dawid Konarski. A kogo jeszcze Vital Heynen wybierze, to nie mam pojęcia. Szczerze powiedziawszy, każdy z chłopaków grających na tej pozycji miał w ostatnich tygodniach wzloty i upadki. Łukasz Kaczmarek bardzo dobrze spisał się przeciw Niemcom, Maciej Muzaj miał udane mecze tydzień temu w Mediolanie. Ci ludzie pokazują, że z każdym tygodniem grają coraz lepiej. Ale myślę, że Konarski jest nad nimi, bo ma doświadczenie, a też dobrze wygląda. Końcówka sezonu w jego wykonaniu była bardzo udana, pokazał, że pod nieobecność Bartka Kurka on może być pierwszym atakującym kadry.
Fajnie by było, gdyby reprezentacja się dostała do igrzysk olimpijskich, a Bartek by się spokojnie do nich przygotował, grając w swoim włoskim klubie. Niech ma w Monzy fajny, dobry sezon. To by było dla wszystkich najlepsze.
Nie wiem, wszystko zależy od stanu zdrowia Bartka, jeśli on będzie się w sierpniu czuł dobrze, to dlaczego nie? Ale powiem szczerze, że wolałbym na Bartka chuchać i dmuchać. Niech on się porządnie wyleczy i niech wróci pełen energii.
No tak, na pewno. Ale Francuzi są bardzo niebezpieczni. Dużym wzmocnieniem będzie dla nas Wilfredo Leon. To mega wzmocnienie. Ale też trzeba pamiętać, że z Leonem w składzie nasza reprezentacja będzie grała pod zdecydowanie większą presją, bo wielu ludziom będzie się wydawało, że teraz już Polska nie może przegrać. Trzeba pamiętać, że chociaż jesteśmy mistrzami świata i będziemy wzmocnieni, to jednak w sporcie każdemu się porażki zdarzają. Gdyby coś nie wyszło, to trzeba być wyrozumiałym.
Tak, ale od razu trzeba powiedzieć, że nie można skreślać Artura Szalpuka. To jest chłopak, który w ostatnich miesiącach cały czas się zmagał z kontuzjami i z mikrourazami, a jeżeli ten gościu będzie w takiej fizycznej formie jak na mistrzostwach świata, to będzie walczył o miejsce w drużynie. Ale trzeba przyznać, że Kwolek i Śliwka zawiesili poprzeczkę bardzo wysoko. Trzeba się jeszcze zatrzymać na kolejnych nazwiskach. Jest jeszcze Bednorz, jest Fornal, Łukasik dał sygnał, że jest gotowy. Jeszcze kilka lat temu martwiliśmy się, kto będzie grał na przyjęciu, a teraz mamy tam bogactwo.
To jest bardzo dobre, bo trzeba zbudować pewność siebie u zawodników. Super, jeśli mogą się skoncentrować wyłącznie na robocie. Mnóstwo spraw rozgrywa się w głowach sportowców, a im szybciej zawodnika się zbuduje, tym więcej on da drużynie. Spodziewam się, że Vital rzeczywiście lada dzień ogłosi kadrę. Rok temu na mistrzostwa świata podał ją szybko. Skoro wtedy zadziałało, to i teraz tak zrobi.
- Przez tydzień miałem przyjemność obserwować, jak on pracuje z reprezentacją i muszę powiedzieć, że naprawdę jestem pod wielkim wrażeniem. Kurczę, fajnie, że byłem w tym miejscu, przez tydzień zdobyłem świetne doświadczenie. Popatrzyłem, jak wszystko Vital prowadzi, jak w niczym nie ma u niego przypadku, jak wszystko musi mieć ręce i nogi. A że ten człowiek jest w stanie rozmawiać o siatkówce 24 godziny na dobę, to wszyscy wiedzą. Rozmawialiśmy trochę na treningach. Jak miałem wolne [Pliński jest asystentem Pawła Woickiego, który prowadzi kadrę Polski na Uniwersjadę w Neapolu zaplanowaną na dni 3-14 lipca], to chodziłem na zajęcia pierwszej kadry. Pozbierałem piłki, poplasowałem, pomagałem, jak mogłem, żeby skorzystać z możliwości popatrzenia na treningi. Mam w głowie, że w niedługim czasie chciałbym się sprawdzić w roli trenera. Współpraca z młodymi ludźmi z naszej uniwersjadowej kadry, którzy wiedzą, czego chcą i do czego dążą, to czysta przyjemność. A obserwacje pracującego Vitala Heynena na pewno mogą mi dać bardzo dużo.