Siatkówka. Polska - Japonia 3:1. Final Six na wyciągnięcie ręki dla biało-czerwonych

Polscy siatkarze w Lidze Narodów bliscy są awansu do Final Six. W piątek wykonali kolejny krok do osiągnięcia tego celu, wygrywając z Japonią 3:1 (22:25, 25:19, 27:25, 25:20) w niemieckim Lipsku.

Polski zespół był w dość dziwnej sytuacji w meczu z Japończykami. Nie wszyscy siatkarze dołączyli do drużyny w Lipsku w jednym czasie - najpóźniej zrobił to Mateusz Bieniek. Choć mistrzowie świata byli zdecydowanymi faworytami starcia z zajmującymi 11. miejsce w klasyfikacji Siatkarskiej Ligi Narodów Azjatami, to już na początku meczu przekonali się o skuteczności obrony rywali i dużej częstotliwości pojawiania się ich pasywnego bloku (5:5). Biało-czerwonym udało się wyjść na prowadzenie (8:6), jednak ataki Masahiro Yanagidy i akcje na siatce rywali Polaków wyrównały stan meczu (14:14). Po obu stronach nie brakowało długich wymian, pełnych sytuacyjnych piłek. W nich w późniejszej fazie seta triumfowali Japończycy, którzy z łatwością wykorzystywali ręce biało-czerwonych w bloku czy złe ustawienie Damiana Wojtaszka w obronie (19:17). Po polskiej stronie brakowało też skuteczności w pierwszych piłkach, podczas gdy Azjaci dobrze prezentowali się na kontrach. Ostatnią piłką seta był błąd Aleksandra Śliwki w polu serwisowym (22:25).

Rehabilitacja po fatalnej grze w ataku

W sumie w poprzednim secie Polacy zdobyli tylko 10 punktów własnym atakiem (19 po stronie rywali). Bardzo słabo wyglądał on również na początku kolejnej partii. Mylił się w nim Aleksander Śliwka, nieskuteczny był również Maciej Muzaj (6:8). Pomimo męczących polską obronę zagrań Yuki Ishikawy, zespół mistrzów świata odrobił straty przez dwa błędy własne rywali (zagrywka i plas w aut) - na tablicy wyników pojawił się rezultat 11:11. Z walki punkt za punkt dwiema akcjami na siatce swoją drużynę wyrwał Karol Kłos, a kolejne punkty dołożył atakiem Mateusz Bieniek (21:17). Przewaga biało-czerwonych dała im spokojną końcówkę. Float wspomnianego Bieńka wybił podopiecznych Philippe’a Blain z rytmu, blok Bartosza Filipiaka zatrzymał Japończyków na siatce i Polacy wygrali 25:19.

Vital Heynen znów ratował sytuację challengem

Przez większość trzeciego seta trwała wyrównana walka (15:15). „Wyrwaniem” z takiego stanu miała być kolejna świetna akcja Bieńka (mistrz świata 2018 popisał się sytuacyjnym atakiem w prawą część boiska), jednak zagranie później Polska straciła prowadzenie przez błąd Bartosza Bednorza w zagrywce i jego kolejny nieskończony atak (20:21). Brak skuteczności polskich skrzydeł Marcin Komenda starał się odrobić grą przez środek, stąd widowiskowe zagranie z sytuacyjnej piłki w dziewiąty metr Kłosa. Akcje Fukuzawy po skosie i Sekity na siatce dały jednak piłkę setową Japończykom (24:22). Podwójny blok biało-czerwonych i błędy Azjatów (w tym jeden wykryty dopiero challengem Vitala Heynena), odwróciły sytuację (26:25). Partię zamknął blok mistrzów świata (27:25).

9. zwycięstwo w Lidze Narodów, Final Six w zasięgu Polaków

O tym, jak niewygodnym rywalem dla Polaków byli Japończycy, świadczył fakt, że rywale biało-czerwonych nie ustawali w szczelnej obronie, dzięki czemu raz po raz odrabiali dwu, trzypunktowe straty (8:8). Zmieniło się to po 10. punkcie czwartej odsłony meczu, kiedy w końcu mocniej atakować zaczął Muzaj (13:10), a trudną zagrywkę zaprezentował Bieniek (16:12). Choć wydawało się, że uzyskaną przewagę można nazwać „bezpieczną”, to siatkówka po raz kolejny udowodniła, że takiej w tej dyscyplinie nie ma. Nishida i Onodera odrobili starty w ataku i było 16:16. Dopiero włącznie się Aleksandra Śliwki do zdobywania punktów i błędy Japończyków ponownie wywindowały polski zespół na prowadzenie (22:19). Ostatecznie kontry Muzaja i zagranie Bieńka przez środek zakończyły mecz na korzyść Polaków (25:20), dając im 9. zwycięstwo w Lidze Narodów. Final Six nadal pozostaje w zasięgu Polaków.

Kolejnymi rywalami biało-czerwonych będą Niemcy (sobota) i Portugalia (niedziela).

Polska - Japonia 3:1 (22:25, 25:19, 27:25, 25:20)

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.