Polska w młodym składzie i z jednym rozgrywającym (kontuzja Grzegorza Łomacza) w sobotę przegrała z Iranem 2:3. W niedzielę podopieczni Vitala Heynena zagrają z Kanadą. Relacja na żywo na Sport.pl o godz. 13.
Michał Mieszko Gogol: Myślę, że zagraliśmy pozytywny mecz. Występowaliśmy naprzeciwko najsilniejszego składu Iranu, który dodatkowo grał u siebie. Wiemy, że w kilku elementach mamy rezerwy i pracujemy nad tym. Popełniliśmy mniej błędów i nasza forma polepszyła się w kontekście gry w bloku i obronie. Drużyna prowadzona przez Marcina Janusza miała dobry pomysł na grę. Uważam, że graliśmy mądrze, mocno obnażyliśmy słabości przeciwnika w bloku. Dwie wygrane partie, czyli drugi i trzeci set, rozgrywaliśmy głównie środkiem i prawym skrzydłem, bo Irańczycy w czwartej strefie mocno przelatywali. Łukasz Kaczmarek wykorzystywał tę słabość. W kontrataku natomiast posiłkowaliśmy się technicznymi rozwiązaniami i tu oklaski należały się Bartoszowi Kwolkowi, wykorzystującemu „miękkie” rozwiązania. Ten wynik powinien cieszyć, bo graliśmy młodszym i mniej doświadczonym składem, który falami prezentował dojrzałą siatkówkę. Podbiliśmy sporo „brzydkich” zagrań i choć Marouf jest świetnym rozgrywającym, to niektóre piłki rozgrywane przez niego do kolegów były obarczone ryzykiem w ataku. My o tym wiedzieliśmy i czekaliśmy, by je podbić. Z części z nich wyprowadziliśmy konstruktywne kontry.
- Nie będę wystawiał not. Chłopaki sporo bronili, choć Jędrzej czasami wbiegał za mocno w boisko. Nawet była jedna piłka, w której był przed zawodnikiem szóstej strefy, więc musi sobie przyswoić system Vitala. Nie można mu natomiast odmówić olbrzymiej ambicji. Co do Kuby Popiwczaka, to zagrał kolejny dobry mecz. Wyjazd do Chin był dla niego świetną podstawą, którą teraz wykorzystuje w kolejnych spotkaniach.
- Nie, nie ma. Vital bardzo lubi bardzo dobrą zagrywkę z wyskoku, a słowem-kluczem jest w tym przypadku „dobrą” albo przynajmniej efektywną. Przy nieregularności trzeba szacować to, co należy zrobić. Wiemy też, że na mistrzostwach świata dysponowaliśmy naprawdę dobrym blokiem, który również można wykorzystać. Jeśli popełniamy więcej błędów, to schodzimy z mocnej zagrywki, by nie tracić punktów i szukać ich na siatce. Zagrywka jest też elementem, którego nie zdążyliśmy wytrenować. W Spale byliśmy tydzień, a później nie było okazji. W zeszłym roku zaczęliśmy nad nią pracować dopiero w okresie przygotowań przed mistrzostwami świata.
- Na nią na pewno złożyło się bardzo dużo rzeczy. Bycie w rytmie meczowym, trenowanie, mierzenie się podróżowaniem niesie ze sobą wiele kłopotów. Pojawiają się nowe niespodzianki i przeszkody. Z tego, co wiem, to problem mięśnia czworogłowego. Do końca turnieju ma być oszczędzany, jest jednak szansa, że zobaczymy go w przyszłym tygodniu.
- Zawodnicy są świadomi tego, jak mają być przygotowani - na przykład przed turniejem w Iranie Łukasz Kaczmarek i Marcin Janusz grali z kadrą uniwersjadową. Każdy zawodnik ma stworzone możliwości do trenowania, bycia w rytmie meczowym, więc jedyne, nad czym trzeba pracować, to adaptacja w drużynie.