Za polską kadrą kobiet 3 tygodnie zmagań Siatkarskiej Ligi Narodów. W rozgrywkach biało-czerwone uzbierały 20 punktów i znajdują się na 5. pozycji zestawienia. Wyróżniającą się siatkarką Jacka Nawrockiego jest Malwina Smarzek. W 9 meczach zdobyła aż 247 punktów (średnio 27 punktów na mecz), co daje jej pozycję lidera wśród najczęściej punktujących siatkarek zmagań, ale też sporo mówi o stylu gry Polek. Atakująca dominuje w ataku nad przyjmującymi i dostaje niewiele czasu na odpoczynek.
Jacek Nawrocki: - Proszę mi wybaczyć, ale nie pamiętam.
- Z Polskim Związkiem Piłki Siatkowej jakoś szczególnie nie rozmawialiśmy o celach. Wiadomo, że przed nami mistrzostwa Europy w Polsce i to jest impreza, na której chcielibyśmy, by drużyna wypadła jak najlepiej. Najważniejszym momentem sezonu będzie jednak turniej kwalifikacyjny, który będzie dla nas bardzo trudny, bowiem zagramy przeciwko mistrzyniom świata.
Co do Ligi Narodów, to wydaje mi się, że musimy cały czas trzymać kontakt z czołówką, a ten dla naszej kadry możliwy jest dopiero od roku. W poprzednim sezonie mieliśmy okazję do gry z kilkoma mocnymi reprezentacjami, podczas gdy wcześniej mierzyliśmy się z latami "posuchy" w tym temacie.
- Presja, jeśli chodzi o wynik, na pewno funkcjonowała w kontekście utrzymania się w Lidze Narodów. Nie wyobrażam sobie spadku i pozbycia się szans na kolejne lata gry ze światową czołówką. Na każdy mecz wychodzimy, by grać jak najlepiej i by odnieść zwycięstwo. Jeśli ktoś oczekuje szafowania celami i odpuszczania Ligi Narodów na rzecz innych imprez, to jest to czysty idiotyzm.
Nasz zespół nadal jest w trakcie budowania i musi wychodzić w każdym meczu po to, by grać o zwycięstwo. Nie przejdzie przez moją głowę to, by nie traktować jakichś zawodów poważnie. Dlaczego? Bo polska drużyna ciągle jest w fazie rozwoju.
- Nie, to nie były skurcze. Jesteśmy cały czas pod kontrolą sztabu medycznego i mogę poświadczyć o tym, że Malwinie nic nie zagrażało. Prowadzimy ją spokojnie. Obserwujemy ją na treningach i przy obciążeniach pozatreningowych. Podchodzimy do zawodniczki bardzo indywidualnie i tam, gdzie możemy działamy prewencyjnie, dając jej czas na regenerację.
Inną sprawą jest to, że styl naszego zespołu oparty jest na atakującej, która jest absolutną liderką. Przygotowujemy zespół do tego, jak ma w przyszłości grać. Nie możemy sobie pozwolić na "chronienie" Malwiny po to, by sprawdzić ją później w najważniejszych zawodach. Rotujemy składem na innych pozycjach i próbujemy doprowadzić do tego, by dystrybucja ataku była zrównoważona.
- To normalne, że w zespołach są liderzy. Jeśli ich brakuje, to zmienia się siła zespołu i nie ma na to rozwiązania. Czasami jest tak, że siatkarka gra 1 mecz na 10 i coś się jej stanie. I co wtedy?
- No tak, ale Monika Bociek opuściła zespół i nie jedzie z nami do Chin - zastąpi ją inna zawodniczka. To są nasze decyzje.
- Na ten temat się nie wypowiem, ponieważ jeszcze daleko do końca Ligi Narodów. Po tych zmaganiach podejmę decyzję kto do nas dołączy, a kto nie.
- Nie, jesteśmy bardzo daleko od Final Six. Spokojnie. Niektórzy widzą już naszą drużynę na samych szczytach, ale zaręczam, że my dopiero przygotowujemy się do tego, żeby grać z najlepszymi. Final Six jest tak daleko, że nawet w tej chwili o tym nie myślimy. Do każdego meczu podchodzimy prestiżowo i rozwojowo, ale nie będziemy wybiegać w przyszłość. Jesteśmy 25. krajem w rankingu i Liga Narodów na razie tego nie zmieniła.