Po raz pierwszy w sezonie reprezentacyjnym polscy siatkarze spotkali się 16 maja w Warszawie. Po badaniach przenieśli się do Spały, gdzie trenowali, przygotowując się do wyzwań kadrowych, czyli m.in. do startującej w kolejnym tygodniu (31.05-02.06) Siatkarskiej Ligi Narodów. Podstawowym celem biało-czerwonych są jednak kwalifikacje olimpijskie, które odbędą się w sierpniu, a następnie mistrzostwa Europy.
Oficjalnie sezon Polacy zainaugurowali w gliwickiej Arenie, w której sparingowo grali z Niemcami. W składzie zespołu naszych zachodnich sąsiadów (których w 2014 roku obecny trener biało-czerwonych, Vital Heynen, doprowadził do brązowego medalu mistrzostw świata) nie zabrakło postaci szerzej znanych polskiej publiczności - Christana Fromma, Rubena Schotta czy Marcusa Boehme. Po polskiej stronie z różnych względów zabrakło m.in. Damiana Schulza, Bartosza Kurka, Wilfredo Leona, Pawła Zatorskiego, Grzegorza Łomacza, Karola Kłosa czy Piotra Nowakowskiego.
W podstawowej szóstce polskiego zespołu znaleźli się Łukasz Kaczmarek, Fabian Drzyzga, Michał Kubiak, Jakub Kochanowski, Bartosz Bednorz i Norbert Huber (libero Damian Wojtaszek). Początek meczu po stronie gospodarzy to częsta gra rozgrywającego do atakującego ZAKSY Kędzierzyn-Koźle (7:3). Niemcy z kolei punktowali głównie po zagraniach Simona Hirscha oraz Markusa Boehme. Goście wciąż napierali mocnym atakiem, ale to biało-czerwoni utrzymywali niewielkie prowadzenie (11:9) - trudno było jednak nie zauważyć, że mieli sporo kłopotów w defensywie, których Fabian Drzyzga nie potrafił zniwelować (stąd problemy Michała Kubiaka w ataku na lewym skrzydle). Ich sytuacja zmieniła się po serii bloków Hubera i Kochanowskiego, a nawet Kaczmarka (21:12). W końcówce siatkarze Andrei Gianiego całkowicie pogubili się w przyjęciu, co dwukrotnie wykorzystał m.in. środkowy Skry, punktując siatkarskimi gwoździami (25:14).
Kolejna odsłona spotkania rozpoczęła się podobnie do poprzedniej - od niewielkiej przewagi biało-czerwonych (10:8). Różnica była jednak ta, że tym razem wyrównana walka toczyła się do samej końcówki partii. Na boisku za Bartosza Bednorza pojawił się Aleksander Śliwka (pozostałość po podwójnej zmianie przeprowadzonej również z Dawidem Konarskim). Ostatecznie Polacy wygrali 25:20, osiągając przewagę w bloku 4:1 i atakując na poziomie 58 procent. Przyjmowali z efektywnością 59 procent. Po drugiej stronie siatki bardzo słabo radził sobie lider Niemców, Christian Fromm, który skończył zaledwie 1 na 8 piłek w ataku oraz Ruben Schott (skuteczność na poziomie 20 procent).
W trzeciej partii Vital Heynen zmienił skład zespołu. Na boisku pozostali Aleksander Śliwka i Norbert Huber, a dołączyli do nich Marcin Janusz, Dawid Konarski, Mateusz Bieniek, Tomasz Fornal oraz Jakub Popiwczak (6:5). Jakość gry po polskiej stronie nie spadła - dotychczasowi rezerwowi świetnie „weszli” w mecz, nie zwalniając ręki w polu serwisowym i realizując taktykę Vitala Heynena - grali tak, by mimo wszystko nie popełniać błędów (12:7). Problemy po niemieckiej stronie nawarstwiały się jednak głównie przez samych siatkarzy Andrei Gianiego. Mylili się w ataku, zagrywce i w przyjęciu (17 procent Fromma i 16 Schotta w ofensywie) oraz nie stanowili siły na siatce. Tę partię przegrali 16:25.
W dodatkowym, czwartym secie Niemcy wygrali 30:28.
Przed Polakami kolejne starcia w Polsce. W kolejnym tygodniu zagrają w Lidze Narodów w Katowicach (31.05-02.06). Polska - Niemcy 3:0 (25:14, 25:20, 25:16) i 28:30