Siatkówka. Siatkarski horror w Jastrzębiu-Zdroju! Zespół z Górnego Śląska bliżej półfinału

W pierwszym meczu o półfinał PlusLigi mierzyły się ze sobą zespoły Jastrzębskiego Węgla i PGE Skry Bełchatów. Wygrali gospodarze 3:2 (25:22, 25:20, 27:29, 21:25, 15:11).
Zobacz wideo

Jastrzębski Węgiel to 3. zespół fazy zasadniczej sezonu 2018/2019. Drużyna ta "na papierze" była jedną z silniejszych, jednak nie można było powiedzieć, że w pełni wykorzystała swój potencjał. Kontuzje, słabsza forma Christiana Fromma i roszady trenersko-zawodnicze sprawiły, że kibice klubu mogli czuć niedosyt. Prawdziwy rollercoaster przeżyli jednak fani zespołu z Bełchatowa, którzy w toku rozgrywek musieli mierzyć się z tym, że ich ulubieńcy spadli w klasyfikacji na 9. miejsce, i że team dotknęła plaga urazów m.in. Mariusza Wlazłego czy Artura Szalpuka, mających stanowić o sile ekipy.

Pierwszy mecz o półfinał tej pary rozpoczął się udaną wymianą po obu stronach siatki, a w niej w roli głównej pojawili się powracający do gry Wlazły, Dawid Konarski czy Artur Szalpuk. W połowie pierwszego seta siatkarze Skry zaczęli zdobywać przewagę (15:11) dzięki większej wariantywności ataku i zagraniom z pipe'a. Gospodarze starali się zniwelować punktową przepaść poprzez skierowanie ciężaru ofensywy na Christiana Fromma, jednak popełniali przy tym również błędy - choćby w polu serwisowym. W końcówce seta Grzegorz Łomacz częściej uruchamiał grę przez Wlazłego, co początkowo zdawało egzamin i dało zespołowi utrzymanie przewagi. Ryzykujący miejscowi wzmocnili natomiast zagrywkę, co się opłaciło, bo zaczęli odrabiać straty (21:21). As serwisowy Fromma, atak Dawida Guni i jego punkt bezpośrednio z zagrywki wyrwał zwycięstwo Skrze w tej partii (25:22).

Kolejny set również zakończył się zwycięstwem jastrzębian. Największy w nim udział miał skuteczniejszy atak gospodarzy - 64 procent dokładności do 58 po stronie Skry. Zespół prowadzony przez Roberto Santilliego lepiej prezentował się również w bloku (2:0) i miał po swojej stronie pewnie grających zawodników ofensywnych - Fromma (10 punktów) i Konarskiego (15). W Skrze spadła skuteczność Wlazłego (do 50 procent w ataku). Miejscowi wygrali 25:20.

Skra była pod ścianą, bowiem została jej jedna szansa na przedłużenie spotkania. Jastrzębianie robili wszystko, by ją zniwelować, stawiając bloki na Miladzie Ebadipourze i kierując więcej akcji ze skrzydeł na środek. Raz po raz prowadzili - również dzięki atakom Lyneela i błędom własnym bełchatowian. Wydawało się, że "gwoździem" do metaforycznej trumny przyjezdnych okaże się świetne zagranie Konarskiego z prawej strony po widowiskowej obronie Kacpra Piechockiego (17:15). Skra wróciła jednak na prowadzenie poprzez wykorzystanie chwilowo słabszej postawy Fromma i niezwolnienie ręki w polu serwisowym (22:20). Emocje wzrosły, wzrosła również liczba błędów po obu stronach. Bełchatowianie drogo za nie zapłacili - szybko stracili prowadzenie. W końcówce o wiele lepiej poradzili sobie jednak w akcjach sytuacyjnych i wygrali 29:27.

Gra gości nabrała rozpędu. W czwartej partii bardzo szybko wyszli na wysokie prowadzenie (10:6), które następnie dzięki Karolowi Kłosowi utrzymywali (12:8). Im dalej w set, tym bardziej ich prezencja traciła jednak na dokładności. Zapłacili za to zbliżeniem się rywali na dwa punkty. W końcówce poprawili się i dobrze grali na siatce, a Wlazły zaatakował sytuacyjnie. To wystarczyło, by doprowadzić do tie-breaka (25:21). W nim górą byli jednak siatkarze z Jastrzębia, prowadzeni przez świetnie prezentującego się Dawida Konarskiego i pewnego Fromma (15:11).

Jastrzębski Węgiel - PGE Skra Bełchatów 3:2 (25:22, 25:20, 27:29, 21:25, 15:11)

Stan rywalizacji play-off: 1:0 dla Jastrzębskiego Węgla

Więcej o:
Copyright © Agora SA