Stocznia Szczecin przed startem sezonu 2018/2019 nazywana była "gwiazdozbiorem" Plusligi. Choć podpisano umowy z MVP mistrzostw świata 2018 Bartoszem Kurkiem, Simonem Van De Voorde, Łukaszem Żygadło, Matejem Kazijskim czy Nicholasem Hoagiem, to weryfikacja przyszła szybko. Okazało się, że klub nie ma pieniędzy na wypłatę wynagrodzenia (zapłacił tylko jedną z czterech pensji).
Pierwszym zawodnikiem, który zrezygnował ze współpracy ze Stocznią Szczecin był Bartosz Kurek, który obecnie trenuje z Treflem Gdańsk. W ślad za nim poszli dyrektor sportowy zespołu, Radostin Stojczew, oraz siatkarze - Nicholas Hoag, Aleksander Maziarz, Matej Kazijski, Asparuch Asparuchow i Lukas Tichacek.
W tym tygodniu głośno mówiło się o propozycji pomocy ze strony Polskiej Ligi Siatkówki dla Stoczni Szczecin. Nie podano jednak, na czym miałaby ona konkretnie polegać. Sama jej idea podzieliła środowisko. Część przedstawicieli mediów twierdziła, że wizerunek rozgrywek i klubów trzeba ratować za wszelką cenę, natomiast reszta zaznaczała, że wcześniej podobnej pomocy nie otrzymywały inne zespoły w kłopotach finansowych - Trefl Gdańsk, AZS Częstochowa czy też Chemik Bydgoszcz.
W czwartek okazało się jednak, że na pomoc jest chyba już za późno. Jak podał Polsat Sport, kontrakty ze Stocznią Szczecin rozwiązali kolejni zawodnicy - Łukasz Żygadło, Nikołaj Penczew oraz Nicolas Rossard.
To oznacza, że w szeregach zespołu prowadzonego przez Michała Mieszko Gogola zostali Simon Van De Voorde, Janusz Gałązka, Bartłomiej Kluth, Marcin Wika oraz Adrian Mihułka. To za mało, by odbył się kolejny mecz szczecinian. W sobotę mieli zagrać na wyjeździe w Bydgoszczy.
Stocznia Szczecin z 15 punktami zajmuje obecnie 7. pozycję w PlusLidze.