Polska siatkówka: wrzesień miesiącem złotych medali mistrzostw świata. Listopad miesiącem zatrzymań działaczy przez CBA. Tym razem będzie oczyszczenie?

Siatkarze zostają mistrzami świata, działacze siatkarscy lądują przed prokuratorem - robi się już z tego polski zwyczaj. Może wreszcie dojdzie do poważnego oczyszczenia, przed którym środowisko ucieka od kilku lat.

Jesień 2014: polscy siatkarze zostają w Katowicach mistrzami świata, a niespełna dwa miesiące później CBA zatrzymuje Mirosława Przedpełskiego i Artura P., czyli prezesa i wiceprezesa Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Obydwaj dwa tygodnie przed zatrzymaniem odebrali od prezydenta Bronisława Komorowskiego odznaczenia za swoje zasługi dla polskiego sportu. Mirosław Przedpełski dostał Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, a Artur P. Złoty Krzyż Zasługi.

Zatrzymania wpływowych działaczy

Jesień 2018: polscy siatkarze zostają ponownie mistrzami świata, a niespełna dwa miesiące później CBA zatrzymuje tego samego Artura P (dziś nie ma już funkcji w związku, ale jest prezesem Profesjonalnej Ligi Piłki Siatkowej) i bardzo wpływowych siatkarskich działaczy. Waldemara K., czyli sędziego siatkówki oraz członka zarządu PZPS, Pawła I., sędziego siatkówki i koordynatora w Profesjonalnej Lidze Piłki Siatkowej) oraz Krzysztofa L., od wielu lat współpracującego z Arturem P. i Mirosławem Przedpełskim, menedżera reprezentującego związek m.in. przy negocjowaniu umów sponsorskich.

To L., nazywany czasem prawą ręką Artura P., był za kierownicą samochodu, którym Mirosław Przedpełski podróżował w listopadzie 2014 na konferencję prasową w Katowicach. Prezes PZPS przyjąć łapówkę (Przedpełski nie przyznał się do winy) podczas krótkiego postoju na stacji benzynowej. Niedługo później został zatrzymany, w bagażniku auta była walizka z pieniędzmi.

Obecne zatrzymania są, tak jak te sprzed czterech lat, związane z organizacją mistrzostw świata 2014 w Polsce. L. podczas tamtych przygotowań negocjował m.in. umowy z miastami gospodarzami mistrzostw.

Tym razem między świętowaniem mistrzostwa świata 2018 a zatrzymaniami przez CBA nie było orderów dla działaczy. Ale tuż po sukcesie w MŚ premier Mateusz Morawiecki obiecał przekazanie PZPS dotacji sięgającej nawet 15 milionów złotych. - Część tej kwoty zostanie przeznaczona na nagrody dla zawodników, sztabów, a część na szeroko pojęty rozwój siatkówki – wyjaśniał podczas konferencji szef KPRM Michał Dworczyk. Intencje rządzących na pewno były dobre, zwłaszcza jeśli chodzi o nagrody dla siatkarzy i sztabu. Ale obsypywanie pieniędzmi „na szeroko pojęty rozwój” związku, który w ostatnich sześciu latach był już kilka razy celem wizyt agentów Centralnego Biura Antykorupcyjnego (pierwsze zajęcie przez nich dokumentów w siedzibie PZPS miało miejsce już w 2012 roku), i wobec którego cały czas były podejrzenia, że przy różnych przedsięwzięciach przepłaca swoich podwykonawców (choć to są akurat sprawy bardzo trudne do udowodnienia w sądach) już wtedy budziło pewne wątpliwości.

Proces Mirosława Przedpełskiego i Artura P. jeszcze się nie zakończył, najbliższa rozprawa jest zaplanowana na 3 grudnia, a pierwsze posiedzenia sądu w tym procesie były utajnione, bo zeznawali agenci CBA. To jest w jakimś sensie proces, w którym na szali leży też autorytet państwa i jego służb: czy CBA słusznie uderzyło w PZPS tak mocno, czy też rację mają działacze, przekonujący, że nie zrobili nic niezgodnego z prawem. Jak widać z ostatnich zatrzymań, CBA środowisku siatkarskiemu nie odpuszcza.

Łamany kręgosłup środowiska

Związek siatkarski jest też w tej sprawie stroną poszkodowaną, ale nie da się powiedzieć, że cierpi wyłącznie za cudze winy.  – Cztery lata temu naszemu środowisku złamano dwie golenie. A teraz chyba jest łamany kręgosłup – mówi Sport.pl jedna z osób związanych z PZPS i PLPS. Ale środowiskowa solidarność mocno złagodziła te poprzednie ciosy.

Artur P. po wyjściu z aresztu wrócił do działalności w PLPS i po pewnym czasie – na fotel prezesa ligi. Nawet bez stanowiska w PZPS, pozostał najbardziej wpływowym działaczem siatkarskim w kraju. A Mirosław Przedpełski jest najbardziej wpływowym polskim działaczem światowej w federacji (FIVB). PZPS ma od 2016 nowego prezesa, Jacka Kasprzyka, ale trudno jego rządy nazwać nowym otwarciem, jeśli chodzi o realny działaczowski układ sił. Nie bez powodu przed zjazdem wyborczym w 2016 przedstawiciele sponsorujących siatkówkę spółek skarbu państwa, Azotów i Orlenu, wzywali związek do zmian, do równania do poziomu sportowego siatkarzy, a podczas zjazdu zirytowany przedstawiciel Orlenu opuścił salę. Potem koncern wypowiedział umowy sponsorskie, najpierw na wspieranie rozgrywek ligowych, potem reprezentacji (wygasa z końcem 2018). Sukcesy reprezentacji Vitala Heynena sprawiły, że Orlenowi znów dziś bliżej do PZPS niż dalej. I kadra na to na pewno zasłużyła. Byle tylko nie okazało się znów, że to co w PZPS jest dobre – można nawet spokojnie powiedzieć, że najlepsze w polskim sporcie, jeśli chodzi o gry zespołowe – czyli sukcesy reprezentacji i system szkolenia, znów na kilka lat przysłoni wszystko to, co złe.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.