Przypomnijmy, że po tym, jak 30 września polscy siatkarze obronili mistrzostwo świata, Morawiecki obiecał im (i ich trenerom) premie finansowe. Według gazeta.pl, miały one wynieść łącznie 2 mln zł, choć wysokość poszczególnych nagród zależałaby od pełnionej roli, rozegranych spotkań, a także funkcji w sztabie szkoleniowym.
Dotychczas ani złotówki siatkarze jednak nie zobaczyli. Wszystko dlatego, że Ministerstwo Sportu i Turystyki, wypłacając nagrody, złamałoby prawo. Zgodnie z rozporządzeniem z 14 listopada 2017 r. ws. wyróżnień i nagród pieniężnych za wybitne osiągnięcia sportowe, w dyscyplinach olimpijskich może być przyznana nagroda w określonej z góry wysokości, która w przypadku zdobycia mistrzostwa świata, wynosi 27,6 tys. zł dla zawodników, a dla trenerów połowę tej kwoty. Obiecane przez Morawieckiego nagrody byłyby więc znacznie wyższe, niż te dopuszczalne przez prawo. W takiej sytuacji Bańka miał związane ręce.
Bańka poinformował na antenie radia RMF, że już we wtorek zmieni wspomniane rozporządzenie. - Premie zostaną wypłacone. Trzy miliony siatkarze otrzymają - zapewnił minister. - Związek zgodnie z procedurami złożył wniosek do ministerstwa o wypłatę ministerialnych premii. We wtorek na radzie ministrów temat, mówiąc kolokwialnie, zostanie przyklepany i zgodnie z przepisami będzie możliwość wypłaty tych premii.
- Tu naprawdę nie ma żadnego problemu. Ze strony siatkarzy również nie. Są pieniądze. Są i będą wypłacone - zaznaczył, dodając, że zawodnicy i trenerzy otrzymają pieniądze na początku 2019 roku. Sprawę ostatnio skomentował także kapitan siatkarskiej kadry, Michał Kubiak. - Jestem przekonany, ze skoro obiecano nam nagrody za sukces osiągnięty w mistrzostwach świata, to prędzej czy później rząd dotrzyma danego słowa - powiedział 30-latek.