Polska rozbiła Brazylię w finale mistrzostw świata. Biało-czerwoni nie oddali swoim rywalom nawet jednego seta. Polacy grali jak nakręceni, a Brazylia wydawała się być sparaliżowana mocą Polaków. - Jak jest blisko sukces, to gra się jak natchniony. Brazylia była stremowana, w niedzielę nie była sobą, by wybiliśmy im wszystkie atuty. Ja jestem spokojny o przyszłość naszej siatkówki. Z taką reprezentacją możemy cieszyć się z sukcesów przez kolejne długie lata - mówił w rozmowie z TOK FM Sebastian Świderski, czyli były reprezentant Polski.
Oni znowu to zrobili! Jesteśmy mistrzami świata!
Legendarny polski siatkarz ocenił także dyspozycję Bartosza Kurka, który w najważniejszej fazie turnieju był prawdziwym liderem polskiej kadry. - Kurek doszedł do formy w tracie turnieju. Początek nie był pewny i przebojowy. On pomagał, ale kibice pytali dlaczego jest tak ciągnięty. Potem Kurek jednak pokazał, że Heynen miał rację. Zawodnik spłacił dług wdzięczności, a finał to już był majstersztyk w jego wykonaniu. Był wentylem bezpieczeństwa - dodawał srebrny medalista mistrzostw świata z 2006 roku
Świderski nie wierzył
Jeden z najlepszych polskich przyjmujących w historii stwierdził, że do samego końca nie wierzył w to, że Polska obroni mistrzostwo świata. - Szczerze mówiąc, to nadal nie wierzę, że zdobyliśmy ten złoty medal. Po meczach z Serbią wydawało się, że świeci się jakieś światełko w tunelu. Przyznam, że do meczu z Brazylią nie byłem przekonany, że uda nam się zdobyć złoty medal - dziwił się Świderski