- Cieszymy się, że udało nam się wygrać. Pierwsze sety zawsze graliśmy nerwowo. To jest jednak dopiero początek wielkiego grania – sporo przygotowawczych treningów jeszcze przed nami – mówi na świeżo po Memoriale Huberta Jerzego Wagnera atakujący polskiej kadry, Damian Schulz.
Biało-czerwoni w dobrym stylu wygrali ostatni turniej przed rozpoczynającymi się we wrześniu mistrzostwami świata. Zespół prowadzony przez Vitala Heynena w krakowskiej Tauron Arenie pokonał kolejno Kanadę, Francję i Rosję. Ostatnie dwa mecze Polacy wygrali dopiero w pięciu setach, ale te triumfy (szczególnie nad Sborną) wydają się wyjątkowo cenne w kontekście przygotowań do obrony tytułu mistrza świata.
W spotkaniu z Rosjanami bardzo dużo zrobił polski blok i zagrywka, które w czwartej partii dały Polakom zwycięstwo 25:15. Niedawni zwycięzcy Siatkarskiej Ligi Narodów nie byli w stanie zagrozić gospodarzom także w piątej partii. - Ameryki nie odkryjemy, mówiąc, że zagrywka jest bardzo ważna. Ona oddziaływała na wszystko - dodaje Schulz, który szansę na grę dostał w trzecim meczu Memoriału Wagnera. - Co do roszad, to dopiero po mistrzostwach świata będziemy w stanie stwierdzić, czy to wszystko wypaliło, czy nie. Mnie się wydaje, że jest to fajne rozwiązanie, bo jeśli komuś nie będzie szło, to zawsze będzie kilku chłopaków, którzy będą w stanie zastąpić tego gracza – tłumaczy politykę roszad Vitala Heynena. We wcześniejszych meczach na ataku swoje szanse otrzymywali pozostali dwaj przedstawiciele tej pozycji, Bartosz Kurek i Dawid Konarski.
- Każdy starał się zaprezentować jak najlepiej, ale to, co pokazaliśmy przez cały turniej, to nawet nie 50 procent naszych możliwości – podsumowuje Damian Schulz.
Mistrzostwa świata siatkarzy rozpoczną się 9 września i potrwają trzy tygodnie. Polacy zagrają w Warnie, a ich przeciwnikami w grupie będą między innymi Bułgarzy oraz Iran.